Przespałem spokojnie całą noc wtulony w ciało męża, a przynajmniej zasnąłem w jego ramionach, licząc na to, że gdy tylko otworzę oczy, będę miał go przy sobie, najbliżej, jak to tylko możliwe.
Otworzyłem oczy, poruszając się w ramionach męża, który przy mnie trwał, nie wiem, czy w nocy opuszczał łóżko, wiem natomiast, że był tu przy mnie i tylko to się liczyło.
– Dzień dobry babeczko – Usłyszałem ten uwielbiane przeze mnie głos, czując dłonie, które gdyby mogły, całkowicie by mnie w sobie ukryły.
– Dzień dobry – Odpowiedziałem jeszcze zaspany rozciągający się leniwie. – Byłeś tu przy mnie całą noc? – Dopytałem, unosząc głowę ku górze, aby spojrzeć prosto w jego oczy.
– Tak, byłem tu prawie całą noc, na chwilę tylko pozostawiając cię samego, natomiast nawet nie zwróciłeś na to uwagi – Stwierdził, a więc jednak opuścił mnie, a ja nawet tego nie zauważyłem, najważniejsze, że miałem go przy sobie, gdy zasypiałem, a co robił, gdy już śpię, nie ma dla mnie większego znaczenia, a to dlatego, że i tak o tym nie wiem.
– Najświętszej, że byłeś przy mnie, gdy zasypiałem i kiedy się obudziłem – Stwierdziłem, podnosząc do siadu, czując lepkość w udach i ból w każdym istniejącym w moim ciele mięśniu.
Sorey również podniósł się, całując moje ramię.
– Oczywiście, żebym był, w końcu ci to obiecałem moja słodka mała babeczko – I znów ta babeczka, ja chyba nie do końca rozumiem, skąd mu się to wzięło. Najpierw nazywa mnie owieczką, i to nawet potrafię zrozumieć, to, że jestem słodki, nie do końca mi pasuje, ale z tym nic nie mogę zrobić, natomiast babeczka? Tego zupełnie już nie rozumiem, ale coś czuję, że gdy tylko zapytam, on na pewno chętnie mi to wyjaśni.
– Skąd ci się nagle ta babeczka wzięła? Nigdy mnie tak przedtem nie nazywałeś – Zapytałem tylko dlatego, że nie rozumiałem, oczywiście nie przeszkadza mi to, że tak mnie nazywa, to bardzo miłe i słodkie, natomiast trochę mnie to zaskakuje, wiele można o mnie powiedzieć, ale babeczka? To coś nowego i jeszcze przeze mnie niezrozumiałego.
– Jak to skąd? To bardzo proste, pachniesz jak babeczka i smakujesz jak babeczka – Gdy to powiedział, wgryzł się w moje ramię, ssąc krew, do której chyba za bardzo się przywiązał, z tego powodu naprawdę zastanawiam się, czy on przypadkiem nie jest wampirem, to one lubią spijać krew. Sorey natomiast jest demonem, a jednak, mimo to wciąż spija moją krew, nawet nie starając się przed tym powstrzymać.
– Sorey wystarczy – Musiałem go zatrzymać, czując swój limit, wczoraj wypił dość sporo krwi i dziś już mu wystarczy, bo i ja muszę żyć a żyć mogę tylko z nią.
Sorey oderwał się ode mnie, uśmiechając do mnie niewinnie.
– Wybacz, naprawdę nie mogę się oprzeć, smakujesz tak cudownie – Oblizał moją ranę, podnosząc się z łóżka.
– Pójdę przygotować nam gorącą kąpiel, to znaczy letnia… Abyśmy mogli się razem wykąpać – Stwierdził, całując mnie w czoło.
– Może być gorąca woda, w takiej też chętnie się wykąpie – Odpowiedziałem, uśmiechając się do niego łagodnie, nie mając nic przeciwko ciepłej, a nawet gorącej wodzie, najważniejsze tylko, ale i on był bliski mnie.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz