Nie uważałem, tak jak on, nie obwiniałem go za nic, wiedząc, jakimi silnymi przeciwnikami są te istoty. Tak naprawdę są one w stanie zabić nawet kogoś mojego pokroju to jasne, więc, że on nie miał nawet z jednym najmniejszych szans i ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
– Ależ nie masz za co przepraszać, tak naprawdę nie miałeś najmniejszych szans z nim, nie mówiąc już o ich licznej grupie, która z łatwością była w stanie zabić mnie, a co dopiero ciebie – Pocieszałem go, zaciskając dłonie na łóżku, staram się powstrzymywać od syków bólu, który odczuwałem podczas każdego jego dotyku.
– Są ludzie, którzy potrafią sobie poradzić z nimi, potrafią ich zabić, a ja naraziłem ciebie i siebie – A tu mnie zaskoczył, oczywiście są ludzie, którzy są w stanie poradzić sobie z wampirami, ale to są ludzie, którzy trenują latami, aby wiedzieć, gdzie uderzyć i jak zabić, on nie był uczony walki z wampirami i tak naprawdę miał przyjemność poznać je dopiero po mojej przemianie, wygląda na to, że moja wilcza natura przyciąga wampiry, które zapewne chcą się pozbyć, takich jak ja, na szczęście jeszcze im się to nie udało. Chociaż, kto wie, co może się pojawić z biegiem dni, miesięcy a może lat.
– Ty nas naraziłeś? Nie opowiadaj głupot po pierwsze przybyli tu nie z twojego powodu, to wie, czy zapach ich przywołuje, bo chcą pozbyć się swoich naturalnych wrogów, ty nie masz z tym nic wspólnego, to prędzej ja narażam ciebie przez to, kim jestem, niż ty narażasz mnie.
Mój zapach na szczęście jest w stanie cię ukryć, choć, jak widać, nie działa to, tak jak sobie to wyobrażałem, najwidoczniej, gdy się do ciebie za bardzo zbliżą, traci się mój zapach i pojawia się twój – Wyjaśniłem, poruszając się delikatnie na łóżku trochę obolałe nie tylko jego dotykiem, ale i lekiem, które dotykało moje rany.
Mój mąż westchnął cicho, skupiając się na moich ranach, które zabandażował, dbając o mnie, mimo że sam nie był w najlepszym stanie.
Zdecydowanie powinien odpoczywać, a nie zajmować się mną, moje ciało jest w stanie samo się zregenerować, a on nie musi nadwyrężać swojego, kiedy to ledwo, co jest w stanie się poruszać.
– Gotowe, możesz odpocząć – Zaopiekował się mną dobrze, a teraz to ja muszę zaopiekować się nim.
– Odpocznę, gdy przyjdzie na to pora – Stwierdziłem, wstając z łóżka, zabierając od niego wszystkie produkty, które na mnie zużył, odkładając je na swoje miejsce.
– A co ty chcesz teraz zrobić? – Zapytał, zerkając na mnie kątem oka, powoli, siadając na łóżku.
– Muszę przygotować nam coś do jedzenia i picia – Stwierdziłem, nie słuchając jego negatywnej opinii na ten temat.
Rozumiem, że się o mnie martwi i że chce, abym odpoczywał, natomiast ja odpoczywać nie mogłem, musiałem przygotować nam posiłek, który zjemy, aby nabrać siły na regeneracje swojego ciała.
Zrobiłem coś prostego, tak aby zbyt długo nie stać, bo i to nie było dla mnie zbyt przyjemne.
Odrobiłem nam sałatkę z odrobiną mięsa w środku, używając najprostszych składników, chcąc tylko abyśmy coś zjedli, a wtedy będziemy mogli na spokojnie znów odpoczywać.
– Proszę smacznego – Przyniosłem tacę z jedzeniem i gorącą herbatą, stawiając wszystko na stole, musząc usiąść, aby odpocząć, po zbyt długim jak się okazuje dla mojego ciała staniu.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz