czwartek, 2 stycznia 2025

Od Mikleo CD Soreya

Czy ja miałem ochotę na gorącą czekoladę? W sumie to czemu nie, coś słodkiego, i to jeszcze bardzo przeze mnie lubianego zawsze jest mile widziane.
– Szczerze powiedziawszy, bardzo chętnie wypiłbym gorący napój, a jeśli tym gorącym napojem, będzie gorąca czekolada, będzie jeszcze lepiej – Stwierdziłem, uśmiechając się do niego słodko, tak jak to ja lubiłem robić najbardziej, wiedząc doskonale, jak działa to na mojego męża, który zawsze mu ulega, nawet jeśli nie specjalnie się staram.
– W takim razie zajmij miejsce na fotelu lub kanapie, a ja zajmę się resztą – Ucałował mnie w czoło, ruszając w stronę kuchni, pozostawiając mnie samego, co więc mogłem uczynić w takiej sytuacji? To proste usiadłem na kanapie i czekałem na powrót Soreya z moim napojem, bawiąc się z naszymi psami, które właśnie do mnie przyszły, chcąc trochę mojej uwagi, którą ich chętnie obdarowałem.
– Proszę – Sorey podał mi czekoladę, a ja chętnie ją odebrałem, biorąc pierwszy łyk tego cudownego napoju, który tak bardzo zawsze lubiłem.
– Dziękuję – Zadowolony oparłem się o ramię męża, mocząc usta w słodkim napoju.
Nasze dzieci bardzo niecierpliwiły, się bardzo chcąc przybycia Misaki, której jeszcze nie było, nic dziwnego w końcu był ranek, a nasza córka na pewno miała coś jeszcze do zrobienie tego dnia, nie tylko nasze dzieci musiała dziś odebrać, a przynajmniej tak mi się wydawało.
– Misaki! – Zawołali, biegnąc do siostry całkowicie, porzucając wszystko, co robili, biegnąc na przywitanie siostrze, która jeszcze nawet nie zdążyła wejść do domu.
– Cześć, cześć spokojnie co was wstąpiło? – Rozbawiona Misaki przytuliła go siebie rodzeństwo, dostrzegając nas w przejściu. – Cześć tato, cześć mamo – Przywitała się z nami na chwilę, odwracając wzrok od rodzeństwa.
– Dzień dobrym Misaki – Przywitaliśmy się z naszą najstarszą pociechą, która odwiedziła nas na chwilę, i to w konkretnym celu, natomiast miło, że postanowiła zabrać swoje rodzeństwo, aby, chociaż one spędziły miło święta.
– Jesteście gotowi? Nie mam za dużo czasu niestety, w domu dużo na mnie rzeczy czeka, dlatego musimy ruszać najszybciej, jak się da – Kobieta trochę pospieszyła swoje rodzeństwo, które miała zabrać ze sobą, a które od razu zareagowało, idąc po swoje rzeczy. – Na pewno nie chcecie iść z nami? – Zwróciła się do nas, aby upewnić się, że zdania nie zmieniliśmy.
– Nie, zostaniemy tu z naszymi zwierzakami, tak jak obiecaliśmy, zjawimy się ostatniego dnia, aby cieszyć się z wami przez chwilę świętami – Zapewniłem ją, dając jasno do zrozumienia, że zdania nie zmienimy – Wytłumaczyłem, co zaakceptowała, nie drążąc dłużej temat, akceptując to, co zostało jej powiedziane.
Misaki zabrała Hanę i Haru ze sobą, pozostawiając nas samych, życząc wesołych świąt, które na pewno będą wesołe, a to dlatego, że będziemy spędzać je razem może bez świątecznej atmosfery, natomiast to wciąż wspólne świata, które chce z nim spędzić, w jaki tylko możliwy sposób by się dało.
– Wciąż możesz jeszcze zmienić zdanie i z nimi pójść – Nie wiem, który to już raz próbował mnie przekonać, ciekawe, ile jeszcze razy mam mu powtarzać, że tu z nim zostaję?
– Sorey już ci coś mówiłem, zostaje z tobą i nigdzie się nie wybieram – Odpowiedziałem, stając na palcu, aby ucałować jego usta, które tak kochałem.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz