niedziela, 19 stycznia 2025

Od Mikleo CD Soreya

A to akurat nie był taki zły pomysł, spacer by się nam przydał, a przynajmniej Psotce i mi. Sorey wcale nie musi z nami iść, po co będzie się męczył na chłodzie? Przecież jak już nabiorę sił, będę w stanie zaopiekować się Psotką całkiem sam.
– Mogę sam zabrać Psotkę na spacer – Zapakowałem, od razu, dostrzegając spojrzenie mojego męża, które nie do końca było takie, jakie chciałbym, aby było.
– Miki nie wiem, czy pamiętasz, ale już ci coś mówiłem na temat samodzielnego opuszczania domu, nie możesz wychodzić beze mnie, bo grozi ci niebezpieczeństwo, nie chcesz przecież, aby coś ci się stało lub aby stało się coś Psotce prawda? – Oj wzbudzać poczucie winy to on u mnie potrafił, miał rację, gdyby coś się stało, w Psotce nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Tym bardziej że mogłoby się to wydarzyć z mojej winy.
– To prawda nie chciałbym – Przyznałem, obserwując go uważnie, czekając na wspólną kąpiel, co prawda kąpiel nie będzie zbyt długa, natomiast to mimo wszystko zawsze jakaś kąpiel.
– I dlatego nigdzie sam nie pójdziesz – Wyjaśnił, podchodząc do mnie, aby biorąc na ręce zanieść i umieścić w bali, tak jakbym sam przypadkiem nie potrafił tego zrobić.
Posłuszny nawet nie odczuwałem, się pozwalając mu zrobić ze sobą to, na co miał tylko ochotę.
Mój mąż po włożeniu mnie do bali zajął miejsce tuż za mną od razu, zabierając się za pielęgnację mojego ciała, myjąc każdy centymetr, nie zapominając o włosach, które również porządnie umył.
– No, i już. Jesteś śliczną i pachnącą babeczką – Wyjaśnił, mogę skupić się na sobie, dając mi jeszcze trochę posiedzieć w tej jakże letniej wodzie.
Miałem przynajmniej okazję pooglądać mojego przystojnego męża i nacieszyć się wodą, która pomagała dojść mi do siebie po utracie sporej ilości krwi.
– Dlaczego mi się tak przyglądasz? – Sorey, widząc moje spojrzenie, postanowił zadać pytanie, na które doskonale powinien znać odpowiedź.
– Dlaczego? Nie wiem, dlaczego o to pytasz, ale jeśli naprawdę nie wiesz, zaraz cię wytłumaczę – Zbliżyłem się do niego, całując go w nos. – Patrzę na ciebie, ponieważ jesteś moim najprzystojniejszym mężem na świecie – Wyjaśniłem, od razu, dostrzegając niepewność malującą się na jego twarzy, która przyznam, trochę mnie zaskoczyła. – Coś nie tak? Powiedziałem coś złego? – Zapytałem, przejęty tym, co się wydarzyło i tym, co złego mogła mu powiedzieć.
– Mówisz, że jestem przystojny tylko dlatego, że widzisz te odbicia, które stworzyłam specjalnie dla ciebie, a nie to, jak wyglądam naprawdę – A więc w tym był cały problem, myśli, że to ma dla mnie znaczenie?
Westchnąłem ciężko, pomagając mu w myciu włosów.
– Posłuchaj skarbie, nie ma dla mnie znaczenia, jak wyglądasz, ja wiem, że to, co widzę to tylko stworzona przez ciebie bańka mydlana, która ma pokazywać się w tym dawnym odbiciu.
Ja czuję podczas dotyku twojego ciała każdy ślad, każdą blizną, a moja podświadomość przypomina mi o tym, jak naprawdę wyglądasz, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Nie dla mnie, kocham cię i, mimo że wiem, jak wyglądasz, nie przeszkadza mi to, najważniejsze, że dla mnie jesteś przystojny nawet w tej bardziej demonicznej wersji. I tak wiem, jak to brzmi, ale ja kocham cię, bez względu na to, jak teraz wyglądasz – Zapewniłem, uśmiechając się do niego łagodnie i szczerze, mając nadzieję, że mi w to uwierzy.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz