poniedziałek, 6 stycznia 2025

Od Daisuke CD Haru

 Pokiwałem głową, nie mając z tym problemu, w głowie dalej mając tajemnicę, którą spowita była sprawa jego matki. Coś mi tu nie pasowało, i to od samego początku. Szukając dokumentów, które mogłyby wskazywać jego pochodzenie, znaleźliśmy wiele o jego ojcu, czyli jakby na to nie spojrzeć, o rodzie wilkołaków. A matka? Żadnej wzmianki. Nawet jeżeli nie pochodziła stąd, to tutaj umarła, powinna widnieć w dokumentach, w na cmentarzu... Jeżeli ojciec Haru rzeczywiście ją kochał, powinien zadbać o takie rzeczy za wczasu, by nie została zapomniana. Albo więc jest on totalnym kretynem, który nie zadbał o swoją drugą połówkę, albo ktoś nam tu czegoś nie mówi. 
– W porządku? – spytał Haru, który oczywiście dostrzegł moje rozkojarzenie. Nie chciałem mu wyjawiać powodu moich rozmyślań, widać, że on nie ma ochoty roztrząsać tego, co rozumiałem. W najlepszym uda mi się ustalić dane jego mamy, rodzinę z tej strony, grób, a w najgorszym zniszczyłyby się jego poglądy i wyobrażenia na temat jego rodziców. Sam zbadam ten temat, i w zależności od tego, co uda mi się ustalić, albo się podzielę tymi wynikami z Haru, albo i nie. 
– Tak, pewnie. Zastanawiam się, czy nie ma żadnego planu tego miejsca. W końcu, ktoś to musiał zaprojektować, i zbudować, coś takiego powinno więc istnieć. Mając plan, ułatwimy sobie pracę, i nie tylko sobie, mistrz cechu, który będzie odpowiedzialny za remont, także byłby zadowolony – odpowiedziałem, w tej chwili skupiając się na aktualnym, wspólnym problemie. 
– Ja o niczym takim nie wiem. Może wuj wie. Albo pewnie znajdziemy gdzieś w tych wszystkich dokumentach – odpowiedział, wzruszając ramionami, na co westchnąłem cicho. Wuj wie... gdyby nie to, że wuj zachowuje się jak dzieciak, sam bym sobie z nim pogadał, zrobił wywiad środowiskowy na temat domu, poprosił o dostęp do dokumentów... Tymczasem mam wrażenie, że otwieram usta, a on się krzywi. I od razu się nie chce z takim gadać. 
– Będziesz musiał więc z nim pogadać i dowiedzieć się, czy i potencjalnie gdzie trzyma coś takiego. I czy zauważył jakieś uszkodzenia, które wymagają pilnego naprawienia. One wtedy pójdą do naprawienia w pierwszej kolejności, by dom bardziej się nie niszczył. I najlepiej, by wszystkie dokumenty dotyczące tego miejsca tobie przekazał, nie jest już właścicielem, i tak właściwie nigdy nie był, tylko coś siebie ubzdurał na stare lata – odpowiedziałem, musząc jednak znów zrzucić to wszystko na Haru. Ponoć jest dla niego milszy, chociaż ja tam tego nie dostrzegam. Szczerze wątpię, czy w ogóle potrafi być miły i wdzięczny. 
– Dobrze, później z nim pogadam. A na razie pozwiedzajmy na własną rękę. Też będzie fajnie – powiedział, chwytając moją dłoń i uśmiechając się szeroko. Odkąd tutaj jestem, bardzo stara mi się poprawić humor. Może byłem są bardzo złośliwy...? On jednak zaczął z tą swoją zazdrością, która była bardzo głupia. I niepotrzebna. 
– O ile się nie zgubimy – odpowiedziałem spokojnie doskonale wiedząc, jakie to łatwe w tak ogromnych rezydencjach. 
– Nie martw się, trochę już zacząłem się orientować, i tutaj jest ta kuchnia – powiedziawszy to otworzył drzwi, puszczając mnie przodem. 
– Jak na kuchnię to mało tutaj sprzętu potrzebnego do gotowania – powiedziałem spokojnie, wchodząc środka. – Ale pokój muzyki też może być. Zagramy coś razem na fortepianie? – zapytałem z odwracając głowę w jego stronę. Wychodzę z małą inicjatywą pogodzenia się, więc chyba to powinien docenić.

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz