Gdzie ja zniknąłem? To proste byłem tam, gdzie zawsze w takim miejscu jestem.
– Byłem przy stole, tam jest trochę spokojniej i ciszej – Wyjaśniłem, zdejmując płaszcz, którym go odkryłem. Nie było mi zimno, dlatego płaszcz nie był mi potrzebny, założyłem go tylko dlatego, że nie chciałem, aby ktoś pomyślał, że jestem ze mną coś nie tak, teraz jednak najważniejsze jest, aby to mu było ciepło, tym bardziej że to on może zachorować, a nie je.
– Dlaczego nie jesteś przy mnie, kiedy rozmawiam z tymi wszystkimi ludźmi? – Dopytał, unosząc jedną brew ku górze, opatrując się moim płaszczem, który miał na sobie.
– To proste nie mam nic do powiedzenia, nie znam się na tych wszystkich sprawach, a samo stanie i przeszkadzanie ci w interesach nie ma najmniejszego sensu – Wyjaśniłem, wzruszając ramionami, nie przejmując się za bardzo tym, aby tam obok niego trwać, oczywiście mógłbym być obok i po prostu stać, ale czy jest to konieczne? Oczywiście, jeśli bardzo tego potrzebuję Zrobię to dla niego, choć tak naprawdę wcale przyjemności mi to nie sprawi.
– Nie przeszkadzałbyś mi w interesach i czułbym się lepiej, gdybyś był tam obok mnie – Stwierdził, a ja już czułem, że będę musiał zmuszać się do rzeczy, których nie chcę. Co jednak mogłem zrobić? Skoro tak bardzo mnie potrzebował, to chyba mimo niechęci muszę przy nim stać i go wspierać, nawet jeśli nie powiem nic mądrego.
– Skoro tak bardzo ci na tym zależy – Nie ukrywałem tego, że nie do końca byłem z tym okej, natomiast, skoro się już zgodziłam, a i skoro on tego chciał, to niechaj już tak będzie ten jeden raz, mogę się poświęcić.
– Nie chcę, żebyś robił to tylko dlatego, że ja tego chcę. Chcę, abyś sam tego chciał i do niczego się nie zmuszał – Tak szczerze powiedziawszy, gdyby to ode mnie zależało, wcale nie chodziłbym na te wszystkie bankiety, nie czuję potrzeby chodzenia i rozmowy z tymi wszystkimi z zadufanymi w sobie dupkami, na tych bankietach dostrzegam rzeczy, które widziałem już wcześniej, ale odczuwam je coraz bardziej na własnej skórze, słyszę, co inni o mnie mówią i widzę, jak na mnie patrzą, dla nich wszystkich jestem tylko zwykłym głupkiem, który uwiódł bogatego faceta tylko i wyłącznie dla swoich korzyści, wiem, że to nigdy się nie zmieni, dlatego nawet nie próbuję sobie tego wmawiać. Wiem, jak jest i wiem, że cokolwiek nie zrobię i tak ich zdanie na mój temat się nie zmieni.
– Skarbie nieważne jest to, czego ja chcę, problem jest w tym, że nikt nie chce mnie tu – Wyjaśniłem, widząc od razu zmieniający się wyraz twarzy mojego męża.
– Skąd możesz to wiedzieć? Od razu negatywnie się nastawiasz i dlatego jest to dla ciebie takie trudne – Stwierdził, zakładając, że to ja jestem tym, który ma problem, no tak to wcale nie tak, że czuję ich emocje, słyszę doskonale, co mówią i widzę, jak na mnie patrzą, Ja po prostu się tu nie nadaję i mam nadzieję, że te bankiety nie będą zbyt częste.
– Skąd mogę to wiedzieć? Wiem to dlatego, że słyszę, co o mnie mówią, wiem, bo czuję ich emocje, widzę spojrzenia i zachowania, które wskazują sporą niechęć co do mojej osoby, nie widzisz tego, bo wszyscy udają i będą udawać, bo nikt tu nie jest na tyle odważne, aby powiedzieć to na głos – Wyjaśniłem, zmęczony już tym całym bankietem, po co to komu? Spotykałem się tu fałszywi ludzie, którzy obgadują się za plecami, pokazując, jacy to są bogaci, choć tak naprawdę w butach mają słomę, im dłużej tu przebywam, tym bardziej mam wrażenie, że moja opinia co do bogatych ludzi nigdy się nie zmieni.
Gdy poznałem mojego męża, myślałem z czasem, że bogaci ludzie jednak nie do końca są, tacy jak ich się pisze, natomiast teraz jestem pewien, że mój mąż jest jednym z tych bardziej normalnych i bogatych, przykre, ale czego można było się spodziewać po bogatych ludziach?
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz