Posłusznie kiwnąłem głową, robiąc to, o co mnie prosił, pozostawiając go z końmi, ruszając w stronę rezydencji na spotkanie z wujem, już czuję jego radość, która jest nieskończenie wielka, a wszystko to dlatego, że nie przepada za moim mężem, a ja nie rozumiem, dlaczego, niż złego mu nie zrobił szkoda, że tego nie rozumie.
– Wujku? – Szukając tego starszego i bardzo irytującego faceta, który już na mnie czekał, wyłaniając się z mroku niczym duch.
– No proszę, kogo ja widzę Haru, a ty co tu robisz, i to jeszcze z nim? – Zapytał, przyciągając mi się z uwagą, stojąc na starych już zniszczonych schodach.
– Bardzo cię proszę, nie zaczynaj, masz być dla niego miły, rozumiemy się? – Trochę mnie zdenerwował, po co tak głupio gada? Przecież dobrze wie, że nie jest już u siebie, a drażnienie mnie w niczym mu nie pomoże wręcz przeciwnie tylko mnie rosłości niepotrzebnie, na jego miejscu, jednak bym się powstrzymał od głupich komentarzy, chyba że naprawdę chce, abym w końcu go stąd wyrzucił.
– Wyluzuj, dzieciaku przecież będę miły, a przynajmniej się postaram – Zapewnił i miałem szczerą nadzieję, że jego zapewnienia są warte coś więcej niż tylko nic niewarte słowa wyrzucone na wiatr.
– Mam nadzieję – Mruknąłem, czując wewnętrzny niepokój, mój wuj mimo wszystko jest nieprzewidywalny, a ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
Mężczyzna nic nie powiedział, zwracając uwagę na Daisuke, który właśnie wszedł do środka, odruchowo i ja na niego spojrzałem, aby stwierdzić, jaki ma nastrój i tak jak się mogłem spodziewać, kiedy oni we dwoje się spotykają, to wszystko jest nie tak, jak być powinno.
– Witam, witam, zapraszam – Mój wuj, mimo że starał się być miły, w ogóle mu to nie wychodziło, on po prostu już taki był zawsze złośliwy.
– Dzień dobry – Przynajmniej mój mąż zachował się tak, jak zachować się powinien, nie wchodząc w dyskusję z moim wujem, wiedząc, że to nie miałoby najmniejszego sensu.
Starszy mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, znikając nam z oczu, pozostawiając samych, a to może i dobrze, lepiej aby mężczyzna był daleko od nas, wtedy wszystko jest tak, jak być powinno.
– Jak zawsze w doskonałym nastroju – Mruknął mój mąż, idąc do sypialni, którą zawsze zajmowaliśmy, a ja grzecznie za nim, biorąc wszystkie te ciężkie rzeczy, których on nie musi dźwigać, bo od tego jestem po prostu ja.
– Potrzebujesz czego? Może jesteś spragniony lub głodny? Może mogę coś dla ciebie przygotować? – Zaproponowałem, widząc, że wciąż nie jest w najlepszym nastroju i szczerze miałam nadzieję, że mi przejdzie, tym bardziej że to on zaczął, a jak zwykle obarczył mnie winą nic nowego, a jednak trochę drażni. – Masz zamiar długo się na mnie złościć? – Dopytałem, mając trochę już dość tej panującej wokół nas ciszy.
Mój mąż spojrzał na mnie, pomyślał chwilę i powiedział.
– Możesz zrobić coś dobrego do jedzenia, może wtedy ci wybaczę – A więc tak chcę się bawić, no dobrze zaraz mu coś przygotuję, a raczej nam, bo jak już będę robić dla niego, to zrobię też dla siebie, no i dla wujka, nawet jeśli ten jest jak jest.
– W takim razie zaraz ci coś dobrego przygotuję – Zapewniłem, od razu, idąc wykonać swoje zadanie, pragnąc poprawić humor mojemu mężowi, który trochę sam go sobie popsuł, no ale przecież to wszystko moja wina.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz