środa, 15 stycznia 2025

Od Mikleo CD Soreya

Trochę rozbawił mnie wypowiedzianymi przez siebie słowami, czy to źle, że jego ogar jest cięższy ode mnie? Nie sądzę, ja już nie rosnę, nie jestem dobrze zbudowane, a wręcz przeciwnie drobne i bez większych oznak mięśniowych nie ma, więc co u mnie ważyć poza kośćmi i drobną masą ciała, którą zjemy mięśniami. Banshee natomiast rośnie, a do tego sporo je, a samo jedzenie dobrze na nią działa, mi jedzenie nie było w stanie pomóc przytyć, jadłem, bo nauczyłem się tego przy moim ludzkim wtedy jeszcze mężu, tak więc nie miałem, jak przytyć, nawet jeśli bardzo bym chciał.
– Wiesz ona je i rośnie, ja już od bardzo dawna nie rosnę i raczej nie urosnę, tak więc mam prawo ważyć więcej ode mnie – Odpowiedziałem, zerkając na suczkę, która grzała się przy moim mężu, który uraczył ją swoją mocą grzania.
– Nie przeszkadzało, by mi, gdybyś i ty urósł, ale wszerz, miałbym więcej ciałka do kochania – Uśmiechnął się do mnie zadziornie szczerze mnie przy tym, bawiąc, ależ on jest głupiutki i jak tu go nie kochać?
Nie skomentowałem tego jedynie, kręcąc głową z powodu rozbawienia, idąc do kuchni od razu, dostrzegając moje koty, które zjawiły się tam w mgnieniu oka.
– Czyżbyście byli głodne? – Zwróciłem się do kotów, które czekały przy swoich miskach. – Zdecydowanie za dużo jecie – Dodałem, podając im do miski jedzonko, które miały zjeść, zajmując się tym, czym zająć się musiałem, nim wróciłem do salonu, gdzie Sorey wciąż wygrzewał swoją suczkę.
– Jak się czuje? – Zapisałem, podchodząc bliżej siedzącej przy kominku dwójce.
– Dobrze, daj mi jeszcze chwilę i obiecuję, że resztę czasu poświęcę tylko tobie – Zwrócił się do mnie, martwiąc się o to, co sobie pomyślę, kiedy tak naprawdę ja nic nie myślałem, a nawet więcej nic nie pomyślałem, mój mąż potrzebował zająć się swoją przyjaciółką, a więc niech zajmuje się nią najlepiej, jak potrafi, bo w końcu jej zdrowie i komfort jest równie ważna co ten mój, a przynajmniej tak sądzę ja.
– Sorey nie martw się o mnie, ja mogę zajść się sam sobą, pójdę wyczesać nasze koty, a przy okazji wyczesze również Psotkę, a ty zaopiekuj się dobrze Banshee, bo nie chcemy przecież, aby coś się nie stało – Uspokoiłem go, a przynajmniej miałem nadzieję, że tak to zadziałało, bo tak oczywiście mieliśmy spędzać razem dzień, natomiast są rzeczy ważne i istoty ważniejsze, a w tej chwili jego przyjaciółka jest najważniejsze i ja to doskonale rozumiem, nie gniewam się i nie mam zamiaru się gniewać, nie jesteśmy przecież dziećmi. Wiemy, co jest ważniejsze.
Mój mąż uśmiechnął się do mnie, przepraszająco skupiając się na ogarze.
W tym czasie ja zająłem się resztą zwierzaków, co prawda najpierw powinienem był je wyczesać, a później nakarmić, natomiast w tej chwili robię wszystko na odwrót i w ogóle mi to nie przeszkadza, nasze koty nie szarpią się, a więc nie sprawiają większego problemu. Wyczesanie ich to prosta sprawa i nawet bardzo przyjemna kilka dłuższych chwil i trzy koty porządnie wyczesane teraz został tylko pies, którym również postanowiłem się zająć, byleby tylko się nie nudzić, a skoro i tak to moje obowiązki, a czemu nie zrobić tego od razu, tym bardziej nasze świąt nie obchodzimy, a ja nie miałem nawet zamiaru tego zmieniać, szanuję decyzję mojego męża i ją popieram, traktując ten dzień, tak jak każdy inne, z wyjątkiem tego, że na co dzień nasze dzieci są z nami.

<Pasterzyku? C;> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz