wtorek, 28 stycznia 2025

Od Haru CD Daisuke

 Nie byłam pewien, czy to aby na pewno dobry pomysł, to znaczy Rozumiem, że mógł nie być głodnym, natomiast, mimo to coś zjeść powinien, jedzenie jest potrzebne i zdrowe. No może nie każdy rodzaj jedzenia jest zdrowy, ale na pewno jest potrzebne, tak więc powinien jeść, natomiast, jednak jeśli bardzo głodny nie jest, jakoś ten fakt przeżyje i nie będę na siłę go karmił ani robił dla niego, jedzenia nie chcę, aby się zmarnowało lub aby przypadkiem je zwymiotował, to niepotrzebne ani dla niego, ani dla mnie.
Przytuliłem mojego męża, czując, po pierwsze, że tego potrzebuję, a po drugie, że jego skóra jest chłodna, moje biedactwo od razu da się wyczuć, że to miejsce mu nie służy. Dlaczego więc chcę tu zostać? Przecież beze mnie będzie mu tu zimno, mokro, nieprzyjemnie a do tego znając go, będzie chodził głodny, bo wiele to on nie potrafi przygotować. Chyba że jeszcze dziś mu coś przygotuję, tak abym miał na jutrzejszy dzień, to też może być zrobione, jestem w stanie dla niego przygotować posiłek na śniadanie, obiad i kolację, pytanie tylko, czy on z tego skorzysta? Czy znów nie stwierdzi, że nie jest głodny i jeść nie musi, bo znając go, do tego również może dojść.
Wzdychając cicho, dotknąłem jego czoła, które na jego szczęście nie było gorące, a więc gorączki nie miał, natomiast był zmarznięty, i to również mogło wzbudzać we mnie niepokój.
– Wygląda na to, że powinieneś jeszcze trochę odpocząć – Wyszeptałem, całując mojego pięknego męża w czoło.
Daisuke nic nie odpowiedział, tuląc się do mnie, najwidoczniej właśnie tego potrzebując…
Głaszcząc go po głowie, patrzyłem przed siebie, nasłuchując jego oddechu i otoczenia, które było tak samo spokojny, jak cały dzień.
– Jesteś pewien, że nie jesteś głodny? – Minęło trzydzieści minut, a on ani się nie ruszył, ani nawet nie próbował zaproponować jakiegoś posiłku, który powinien zjeść.
– Nie jestem – Stwierdził, nawet na chwilę, nie otwierając swoich zmęczonych oczu.
Ewidentnie jeszcze nie wydobrzał po spotkaniu z wampirami, q ja w ogóle się nie dziwiłem tyle krwi, ile z niego wypiły, naprawdę musiało bardzo zaszkodzić jego ciału.
Trochę mnie to martwiło, bo nie wiedziałem, co mam z tym zrobić, czy powinienem jakoś reagować? Tylko czy jakakolwiek moja reakcja miała jakikolwiek sens? Przecież nie byłem w stanie oddać mu krwi, która pomogłaby mu poczuć się lepiej, a jedyne, co byłem w stanie robić, to trwać przy nim w tej chwili.
– Jeśli jesteś głodny, możesz iść coś jeść – Usłyszałem po kilku minutach ciszy, która znów między nami zapanowała.
Westchnąłem cicho. Czując, że nie martwi się o siebie, choć powinien, tym bardziej, teraz gdy jeszcze w gorszym stanie to on powinien jeść, pić, odpoczywać, a nie myśleć teraz o mnie.
– Ja nie jestem głodny, natomiast ty mimo tego, że nie jesteś głodny, powinieneś jeść, aby nabrać siły – Stwierdziłem, od razu, dostrzegając niezadowolenie, które malował się na jego twarze.
– Nie chcę jeść, chcę się do ciebie po prostu przytulać – I co ja mogłem? Wygląda na to, że nic, no trudno, będę go obserwował. I w razie co zareaguje, gdyby była taka potrzeba…
– No dobrze, ale jeśli będziesz głodny, daj mi proszę znać – Poprosiłem, całując go w czoło szczelnie, nakrywając jego ciało kocem.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz