Grać w tej chwili? Mieliśmy rozejrzeć się po rezydencji, nie mając aż tak dużo czasu, trochę do zwiedzania tu jest, a my, zamiast zwiedzać, mamy grać? Czasem naprawdę potrafi mnie zaskoczyć.
– Jeśli tylko sobie tego życzysz – Zgodziłem się, bo i co mogłem zrobić? Coś tak czuję, że jeślibym się nie zgodził pogniewał, by się na mnie, a tego bardzo bym nie chciał, kocham go i nie lubię, kiedy się kłócimy tym bardziej z tak błahego powodu.
– Pytanie, czy i ty tego chcesz – Odbił przysłowiową piłeczkę, unosząc jedną brew ku górze.
– Nic nie stracę, jeśli chwilę pogramy – Wyjaśniłem, naprawdę tak myśleć, oczywiście na początku miałem do tego innego podejścia, w tej jednak chwili zmieniłem zdanie, mogąc stracić kilka chwil na wspólne granie, które również jest bardzo przyjemne.
Daisuke kiwnął głową, ruszając w stronę pianina, ruszyłem od razu za nim, siadając obok pracy pianinie, wsłuchując się w melodie, którą rozpoczął, abym mógł następnie to ja prowadzić dalszy ciąg pięknej melodii.
Ta chwila relaksu okazała się naprawdę przyjemna i przydatna, z chęcią rozluźniłem się, skupiając tylko na melodii, której zostałem nauczony przez mojego męża.
– Idzie ci coraz lepiej, naprawdę, aż miło słuchasz się granej przez ciebie melodii – Pochwalił mnie, a jego słowa bardzo mnie uszczęśliwiły, miło jest usłyszeć coś tak pozytywnego od osoby, która gra naprawdę bardzo długo i zdecydowanie lepiej ode mnie.
– Tak się złożyło, że miałem bardzo dobrego mistrza – Oczywiście nawet w tej chwili chciałem go chwalić, wiedząc, jak dobrze to na niego działa.
Trochę uwagi, drobne pochwały i już go mam, jest taki prosty, a jednocześnie czasem wydaje się być, aż nadto skomplikowany, a mimo to kocham go, kocham jak nikogo innego na tym świecie i kochać już nigdy nie przestanę.
– Nie musisz mi aż tak schlebiać – Zaśmiał się, kręcąc głową. – To, co idziemy rozejrzeć się po rezydencji? – Zaproponował, przypominając mi o tym, po co tu przyjechaliśmy.
– Tak idziemy, im szybciej to zrobimy, tym lepiej, a mamy co tu zwiedzać – Zgodziłem się z nim, całując go w czoło, chwytając jego dłoń.
Bez zbędnych słów od razu ruszyłem przed siebie, mogąc na spokojnie pooglądać stare portrety, poznając nowych członków rodziny, a przynajmniej wyglądało.
Kim oni byli tego, nie byłem w stanie stwierdzić, a szkoda tak wiele było jeszcze do odkrycia, szkoda tylko, że wujek był jedyną żyjącą osobą, która mógłby mi coś powiedzieć, no właśnie mogła, bo nigdy nie chciała współpracować.
Poznawaliśmy nowe pomieszczenia, które mimo upływu lat nie były w całe aż takim najgorszym stanie, fakt niektóre wyglądały gorzej, natomiast niektóre wyglądały jak nowe ciekawe, że mimo tylu lat zachowało to w aż tak dobrym stanie.
– Chyba jednak muszę iść do wujka… – Przerwałem ciszę, gdy po raz kolejny otworzyłem nowe drzwi prowadzące do następnego pokoju.
– Przydałoby się – Zgodził się ze mną, a mi, mimo że nie miałem ochoty na rozmowę z wujem, musiałem to zrobić, aby dostać plany tej rezydencji. Zdecydowanie bez niego będzie trudno.
– Właśnie widzę – Podchodząc do męża, ucałowałem go w czoło. – Postaram się niedługo wrócić – Dodałem, opuszczając jeden z pokoi, w których właśnie się znajdowaliśmy.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz