Jakoś tak nie byłem przekonany co do jego słów. Kiedy on ostatni raz widział moją demoniczną formę? Trochę czasu minęło, od kiedy widział tę moją prawdziwą formę, więc mógł mieć w głowie nieprawdziwy wygląd. I ja go za to nie obwiniałem, po to stworzyłem tę iluzję, by czuł się przy mnie dobrze, bezpiecznie i bym był dla niego atrakcyjny. No i także by od siebie odsunąć wszelkie podejrzenia ludzi na swój temat.
- Minęło trochę czasu, od kiedy mnie widziałem w tej gorszej formie. Mogłeś coś źle zapamiętać – odpowiedziałem niepewnie, skupiając się bardziej na myciu swojego ciała. Nie mogłem przecież za długo skupiać się na jednym i odpoczywać, było tu mnóstwo do roboty, tak więc musiałem się odrobinkę pospieszyć.
- Pamiętam wszystko doskonale – odpowiedział, kładąc dłonie na moich policzkach. Jesteś dla mnie najprzystojniejszy, i to się nigdy nie zmieni – dodał, uśmiechając się do mnie łagodnie.
- Cieszę się, że moja iluzja ci się tak podoba. Starałem się, bym wyglądał tak samo, jak kiedyś – powiedziałem zgodnie z prawdą, kończąc mycie swojego ciała i włosów. - Odpoczywaj tu sobie, mój słodziaku, a ja idę się zająć całą resztą. Zaraz ci przyniosę ubranie – odpowiedziałem, wychodząc z balii, nie przejmując się tym, że Mikleo widzi mnie nagiego. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni, tak właściwie, więc nie mam czym się przejmować. Mogę nawet powiedzieć, że mam się czymś pochwalić. Nie zmieniałem proporcji ciała za pomocą iluzji, bo i po co mi ot było? Chciałem tylko, by moja skóra wyglądała normalnie, bez tych wszystkich blizn, wypustek, łusek i co mi się tam jeszcze pojawiło przez te wszystkie morderstwa, do których na przestrzeni ostatnich tygodni się dopuściłem.
- Nie wierzysz mi? - zapytał, nie chcąc za bardzo odpuścić tego tematu.
- Wierzę, że wierzysz w to, co mówisz. I tak to doceniam – dodałem, uśmiechając się łagodnie. - Już się zabieram do roboty – dodałem, całując go w policzek i po tym owinąłem ręcznik wokół swoich bioder.
Wpierw przyniosłem Mikleo jego ubrania, samemu wcześniej się na szybko ubierając. A potem musiałem oczywiście zdjąć pościel, założyć nową, wyprać starą, poprosić Mikleo o jego małe sztuczki, by natychmiast ją wysuszył. Proponował mi, że może w czymś mi pomóc, ale się nie zgodziłem. On miał w tej wodzie wypocząć na tyle, by później być w stanie chodzić. A później, jak już wszystko ogarnę, i on będzie miał siłę, to wtedy pójdziemy na spacer. Taki był mój mały plan i się niego zamierzałem trzymać.
Kiedy w łazience wszystko było gotowe, a czysta pościel schowana do szafy, udałem się do Banshee, która dzisiejszego poranka tak wychłodzona na szczęście nie była. Może to dlatego, że w środku nocy dokładałem do ognia? I co ona zrobi, jak na te kilka dni wrócę do pracy... Mikleo nie będę o to przecież prosił, więc jakoś będzie sobie musiała dać radę te kilka godzin sama. Ostatnio jej świetnie poszło, więc trzeba to kontynuować.
- Posprzątałem w łazience – usłyszałem za sobą głos Mikleo, kiedy akurat skończyłem dokładać w kominku.
- Dziękuję, chociaż nie musiałeś, sam bym się tym zajął. To co, gotowy na spacer, czy jeszcze czegoś potrzebujesz? - dopytałem, chcąc oczywiście dać mojemu mężowi wszystko, czego tylko potrzebuje.
<Owieczko? c:>
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz