Czy ta suknia należała do mojej mamy? Tego nie wiedziałem, natomiast mogłem tylko przypuszczać tak samo, jak i mój mąż, skoro natomiast spokój należał do mojego taty i są to jego rzeczy, tak więc suknia powinna należeć do jego żony, a z tego, co wiem, miał ją tylko jedną i z ich miłości powstałym ja, z drugiej strony nie zawsze można ufać mojemu wujkowi. Tak więc nie do końca byłbym do końca skłonny uwierzyć w suknię ślubną, która miałaby należeć do mojej mamy, gdyby tylko żyła i gdybym tylko miał okazję poznać ją bliżej niestety, to już jest niemożliwe, a ja nigdy nie dowiem się, co tak naprawdę się wydarzyło…
– Nie wiem, wujek nigdy nic nie mówił o mojej mamie, nie lubi jej, a ja nie wiem, dlaczego – Wyznałem, biorąc kęs przygotowanego przeze mnie posiłku.
Mój mąż przyjrzał mi się uważnie na chwilę, odkładając na bok posiłek, który dla niego przygotowałem.
– Coś nie tak? Nie jesteś głodny? A może ci nie smakuje – Zapytałem, przyglądając mu się uważnie, nie rozumiejąc, dlaczego on nie je, a przecież powinien jeść.
– Myślę trochę o twojej mamie, tak niewiele o niej wiesz, nikt nie chce ci powiedzieć, co cię z nią stało… – Zaczął, ale szybko mu przerwałem, bo przecież wiedziałem, co się z nią stało, umarła, gdy mnie rodziła, niczego więcej wiedzieć już nie muszę
– Wiem, że nie żyje, umarła dawno temu, a skoro nikt nie chciał mi nic o niej mówić, bo albo nic o niej nie wiedzieli, albo wiedzieć nie chcieli – Wyjaśniłem, wzruszając ramionami, w sumie to już do tego przywykłem, nie wiem nic o matce i raczej już nigdy niczego się nie dowiem, bo tak szczerze, czy to coś zmieni? Już chyba nie.
Mój mąż chyba chciał coś powiedzieć, powstrzymał się jednak, odpuszczając sobie tę sprawę, wracając do jedzenia, chociaż robił to bardzo powoli ewidentnie, zastanawiając się nad tą sprawą, a może nad jakąś inną.
– Co cię tak trapi? – Zapytałem, gdy tylko skończyłem swój posiłek, odsuwając pusty już talerz od twarzy.
– Myślę o tym miejscu, w końcu ma się stać hotelem, mamy dziś się tu rozejrzeć dokładniej prawda? – Miał rację, mieliśmy się tu rozejrzeć niekoniecznie dziś, możemy zrobić to jutro, chociaż im szybciej, tym lepiej.
– Masz rację, chcesz to zrobić jeszcze dziś? – Dopytałem, patrząc na niego, gdy kończył swój posiłek, dając mi możliwość zebrania pustych już talerzy.
– Tak, nie ma co tracić czasu – Zapewnił, a więc od razu trzeba ruszyć do pracy, dobrze muszę, więc posprzątać, a później zobaczymy, co da się tu ciekawego odkryć w tej starej rezydencji.
Kiwając łagodnie głową, opuściłem sypialnię, ruszając do kuchni, aby umyć naczynia, mając zamiaru już wrócić do męża i pewnie bym wrócił, gdyby mnie nie ubiegł, wchodząc do kuchni.
– Możemy się rozejrzeć? – Zapytał, rozglądając się po starej kuchni. – Wiesz, mimo upływającego czasu wciąż jest piękna, można by ją trochę odświeżyć i znów odzyskała, by swoją świetność – Zaproponował a ja tak jak i on rozejrzałem się po kuchni, kiwając łagodnie głową.
– Z tego, co widziałem, są tu dwie kuchnie, jedną znajduje się tu, a druga po zachodniej stronie rezydencji, jeśli chcesz, mogę ci ją pokazać – Zaproponowałem, przypominając sobie o drugiej znajdujące się w rezydencji kuchni.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz