poniedziałek, 20 stycznia 2025

Od Haru CD Daisuke

 Daisuke bardzo mnie zaskoczył, nie spodziewałem się po nim czegoś takiego, oczywiście mój mąż potrafił się poświęcić i zrobić dla mnie naprawdę wiele, natomiast to? Nie powinien był niszczyć wszystkiego, co ma i tego, co sobie wypracował tylko dlatego, że ktoś uważa mnie za głupka, którym w sumie jestem. Bo w sumie na pewno wiele można o mnie powiedzieć, natomiast męża mojego nie wykorzystałem ani wykorzystać nie miałem zamiaru.
Nie potrzebuję tego wszystkiego, wystarczy mi tylko mój mąż, dla którego mogę zrobić wiele, choć, jak widać, wciąż za mało, aby był w stu procentach usatysfakcjonowany moją miłością, obecnością, zachowaniem i słowami, które powinienem używać, aby go uszczęśliwić, cóż, tak bardzo się staram, a jednocześnie dalej nie potrafię sprawić, aby był szczęśliwy, nie tak szczęśliwy, jakby tego chciał.
Opuściłem rezydencję, podążając za moim mężem, który już na mnie czekał w jeszcze gorszym nastroju, niż przed tą całą sytuacją, która przed chwilą się wydarzyła.
– Wszystko dobrze? – Zapytałem, zerkając na mojego męża, czując, że odpowiedź będzie negatywna, a mimo to chciałem zapytać, aby zwrócić na niego uwagę, wiedząc, jak bardzo tego potrzebował.
– A jak myślisz? – Ta odpowiedź była jednoznaczna, lepiej się nie odzywać, aby mu przeszło. I tak już czuję, że coś sobie wymyślił, jak na mężczyznę jest strasznie atrakcyjny, a takim zachowaniem przypomina mi bardziej kobietę, czasem naprawdę ciężko jest mi pojąć, o co mu tak naprawdę chodzi.
Nie odpowiedziałem, podążając za nim po nasze konie.
Oczywiście Ignis, jak zawsze zareagował na mnie bardzo negatywnie, mimo że nic złego mu nie zrobiłem.
Ignorowałem mimo wszystko jego zachowanie, wiedząc, że mnie nie lubi i że jego nastawienie zawsze będzie takie samo.
Wystarczy mi, że Rain mnie lubi i chcę spędzać ze mną czas i jego koń jakoś mało mnie obchodzi, nie lubi mnie, a ja nie potrzebuję, aby się to zmieniało. Nie musi mnie lubić, do szczęścia nie potrzebuję jego przyjaźni.
Wróciliśmy do domu w milczeniu, skupiając się na drodze, chociaż to bardziej mój mąż skupiał się na drodze, gdy ja wsłuchiwałem się w dźwięki otoczenia, które trochę zaczęło mnie niepokoić, coś ewidentnie było nie tak, ktoś tu był, ktoś nas śledził, a to bardzo mnie niepokoiło.
Po powrocie i zajęciu się naszymi końmi mój panicz ruszył do rezydencji jednak ja, stojąc w miejscu, patrzyłem przed siebie uważnie obserwujące las.
– Nie wracasz? – Usłyszałem za sobą głos mojego męża, który powinien już dawno znajdować się w rezydencji, po co tu wrócił? Powinien być tam, gdzie jest bezpiecznie, tu za chwilę może stać się bardzo nieprzyjemnie.
– Coś, a raczej ktoś jest w lesie, obserwuje nas – Wyjaśniłem, czując zapach, który stawał się coraz to wyraźniejszy i dla mnie znajomy.
– Kto? – Dopytał, nie dostrzegając tego, co dostrzegały moje wyostrzone zmysły.
– Wróć do rezydencji, on nie jest tu sam – Poleciłem, nie tłumacząc mu niczego po prostu, chcąc jego bezpieczeństwa, czując, że tu zaraz Może mu się coś stać.
– Kto tam jest? – Drążył, nie mając zamiaru odejść.
– Wampiry – Mój wuj, który pojawił się tuż za nami, odpowiedział na pytanie mojego męża. – Lepiej, stąd idź, nie chcemy twoje krzywdy – Dodał, przybierając swoją wilczą postać, ukazując swój całokształt wilczej postaci.
– Idź – Poprosiłem, słysząc kroki kierujący się w naszą stronę.

<Paniczu? C;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz