czwartek, 2 stycznia 2025

Od Haru CD Daisuke

 Nie podobało mi się to, co powiedział, to znaczy nie mam nic przeciwko jego spędzania czasu z kowalem, nawet jeśli nie do końca mi się to podoba z powodu słów mojego męża, który ewidentnie robił mi na złość, próbując wzbudzić zazdrość, którą już i tak odczuwałem, nie podoba mi się, że to jak mówi o kowalu, okej rozumiem, może mu podobać się jego ciało z jakiegoś powodu, natomiast nie podoba mi się to, że mówi coś takiego mi, ja tak nie robię, nie mówię mu, że ktoś z wyglądu mi się podoba, aby nie wzbudzać w nim zazdrości, po co, więc on to robi?
Westchnąłem ciężko, nie wiedząc, czy mam się teraz zdenerwować, czy może lepiej odpuścić sobie ten temat, wiedząc, że nasza kłótnia nie jest nam w tej chwili potrzebna.
– Yhm, w takim razie chyba też muszę go zobaczyć w końcu, skoro jest taki przystojny, to czemu bym i ja nie mógł go podziwiać – Stwierdziłem, tak ładnie zachęcony podziwianiem ciała przystojnego mężczyzny, aż trzech byłoby z tego nie skorzystać.
Daisuke rzucił w moją stronę niezadowolone spojrzenie, które gdyby mogło, chybaby mnie zabiło, no cóż, sam zaczął, a więc sam sobie jest winien.
– Ubieraj się, nie mamy całego dnia – Mruknął, obrażony na mnie za to, co mu powiedzieć.
Nie chcąc przypadkiem się z nim pokłócić z tak naprawdę jego winy, to on zaczął z tym głupim wzbudzaniem we mnie zazdrość, nie wyszło mu i teraz się na mnie złości, cóż, niepierwszy i nieostatni raz.
Zrobiłem to, o co mnie prosił, założyłem swoje nowe ubrania i całkiem wygodne buty, jak widać, bardzo się postarał. Mimo że jest złośliwy, potrafi być bardzo kochany.
– I jak? – Podpytał, przyglądając mi się uważnie, podchodząc bliżej, czyżby już się na mnie nie złościł? To ciekawe.
– Ładne, wygodne i o dziwo do mnie pasujące – Przyznałem naprawdę zadowolony z tego, co widzę, mój mąż się postarał, a ja postanowiłem to docenić, chwaląc go za to, jak dobrze mu poszło.
– Sądziłeś, że nie byłbym w stanie dobrać ci dobrego ubrania? – A to pytanie było chyba bardziej atakiem niż pytaniem, brzmiał, jakby specjalnie chciał się pokłócić, a po co? Nie wiem, może ja to źle odbieram, nieważne nie będę grał z nim w tę grę, zdecydowanie nie.
– Tego nie powiedziałem, bardzo cię proszę, nie zaczynaj, kłótni to nie jest potrzebne, obaj dobrze wiemy, że masz gust, a to, co kupiłeś, było piękne, bardzo ci za to dziękuję – Ucałowałem go w usta, widząc, jak jego nastrój diametralnie się odmienia, trochę go pochwalić i już od razu mu lepiej na serduszku, i to widać, zdecydowanie. – Ruszamy, czas nas gonił, nie chcesz, chyba abyśmy dotarli tam nocą, prawda? – Zaproponowałem, zadając pytanie, na które powinien odpowiedzieć, twierdząco nie ma co tracić dnia, kiedy już powoli zacznie się on kończyć.
– Ruszajmy – Zgodził się ze mną, idąc przodem, gestem ręki, zapraszając mnie do siebie.
Ruszyłem za nim gotów na podróż, ale najlepiej musimy zajęć się końmi, a przynajmniej znów przygotować je do drogi, a raczej jak widzę, tylko Rain musiałem przygotować, aby wyruszyć w podróż, bo jego koń już czekał, łupiąc na mnie tym swoim spojrzeniem, on nigdy mnie nie polubi, to już wiem…

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz