Wszystko byłoby znacznie prostsze, gdyby tylko Mikleo był posłuszny, i mnie nienawidził. Kombinacja doprawdy idealna. Może gdybym wtedy, po moim upadku, potraktował go inaczej, może bardziej wyniośle, lekceważąco, teraz miałby do mnie inny stosunek i może wtedy dałby Lailah mnie zneutralizować. Ale czy też w takim wypadku miałbym wsparcie aniołów? Dużo rzeczy domniemań, mało pewników, zresztą, nie ma co teraz tego roztrząsać. Jestem tu, niestety żywy, dalej czyniący zło na tym świecie, a Miki jest przy mnie i się musi męczyć z moimi grzechami. Bycie demonem miało kilka plusów, chyba takim najlepszym było dostrzeganie ludzkich pragnień, i ich przewinień. Dzięki temu wiedziałem, z kim mam do czynienia, kogo się pozbyć, kogo unikać. I kogo moja rodzina powinna unikać. Ludzkie pragnienia są naprawdę straszne. Nie wszystkie, oczywiście, ale nigdy nie sądziłem, że ludzie potrafią być tak podli, tak mroczni. Też byłem taki paskudny, jak byłem człowiekiem? Według Mikleo byłem cudownym no ale Mikleo jest kochany, pewnych rzeczy może nie dostrzegać, albo nie mówił mi pełnej prawdy.
– Nawet jak bym ci kazał, to i tak byś tego rozkazu nie wykonał – odpowiedziałem, cicho wzdychając. Kochałem go całym moim sercem, i to serce mówi mi, że Miki powinien ode mnie uciekać, nawet jeżeli ja nie potrafię bez niego żyć.
– Ale zawsze mnie to boli, kiedy mówisz mi takie rzeczy. Mam wtedy wrażenie, że mnie nie chcesz – wyznał, na co cicho westchnąłem.
– Właśnie cię chcę. I to bardzo. I z tego powodu powinieneś ode mnie uciekać, a ty tu jesteś. I dalej nie mogę rozgryźć, czy to oddanie czy to głupota – odparłem, nie spuszczając z niego wzroku. Tego tematu to my chyba nigdy nie przegadamy, ja nie odpuszczę, i on nie odpuści, i tak będziemy się kłócić w nieskończoność. Nie wiem, czy kiedyś dojdziemy do wspólnego konsensusu, szczerze miałem nadzieję, że tak, ale co to będzie... Cóż, okaże się. – Więc skoro tak wcześnie trzeba jutro wstać, chyba powinieneś niedługo iść spać – dodałem, porzucając tamten temat i znów skupiając się na moim mężu, i jego zdrowiu. Jak się nie wyśpi, będzie zmęczony cały dzień, a przecież czeka na nas dzień pełen wrażeń. Będzie musiał jutro mieć mnóstwo energii... na nasze szczęście, będzie mógł się przespać w moich ramionach, o ile tylko oczywiście da radę. Temperatura mu powinna odpowiadać, nie to co mnie, lecąc tam chyba się zmienię w kostkę lodu. I po co mi to było? Czemu ja się na to zgodziłem? Zgodziłem, ja wpadłem na ten pomysł. Beznadziejny pomysł, czemu Miki mnie nie powstrzymał?
– Przecież przed chwilą wstałem, i już zaraz mam znów spać? – mruknął niezadowolony, i ja mu się nie dziwię. Przespał praktycznie calutki dzień, i teraz musi przespać całą noc. Znaczy, musi, nie musi, ale wypadałoby, jeżeli jutro ma mieć siły. Jak dobrze, że ja nie mam takich problemów. Muszę od snu stronić, by się od niego nie uzależnić.
– Wiesz, że jeżeli potrzebujesz pomocy w zmęczeniu, wystarczy tylko poprosić, ja zawsze na to chętny jestem – odpowiedziałem, uśmiechając się głupkowato. On wie, o co mi chodzi, ja wiem, o co mi chodzi, więc czemu by nie skorzystać.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz