Na jego słowa zaśmiałem się cicho, gorzko. Jakiż on jest wspaniałomyślny. Chyba nigdy w życiu nie widziałem tak troskliwego wampira. Tylko raz w życiu miałem sposobność współpracować z innym wampirem, i nie do końca dobrze się to skończyło. Oby tym razem było lepiej. Jak na razie wszystko pomiędzy nami dzieje się dobrze... aż za dobrze. Ale na razie nie narzekam. Ja korzystam z niego, on korzysta ze mnie, i oboje jesteśmy tego świadomi.
– Nie spodziewałem się po twej skromnej osobie takiej wspaniałomyślności – wyszczerzyłem się do niego, zerkając na przyniesione dla mnie ubrania. Luźna koszula, luźne spodnie, i obie te rzeczy zakurzone. Kurz to nie jest nic złego. Miałem na sobie znacznie brudniejsze rzeczy, i to w gorszych substancjach, niż bród.
– Muszę dbać o moje źródełko. Musisz być zdrowy, dobrze jeść i nie pić tego paskudnego alkoholu – powiedział, nie spuszczając ze mnie wzroku, kiedy się ubierałem. Zauważyłem, że bardzo dużo mnie obserwował. Zdawałem sobie sprawę, że moje ciało nie jest takie złe. Dbałem o nie, ćwiczyłem, więc oczywiste, że moje ciało jest piękne.
– O alkohol nie musisz się martwić. Jestem grzecznym łowcą, co najwyżej wypiję herbatkę – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, kiedy już moje ciało było zakryte... no, prawie. Serathion podał mi bluzkę z wiązaniem z przodu, jednakże nie widziałem powodu, by ją wiązać; po co mi to? Dlatego też trochę moja klatka piersiowa była widoczna, ale chyba mu to nie przeszkadzało.
– Trochę się tego nie spodziewałem. Łowcy tacy jak ty kojarzą mi się właśnie z alkoholem, że po udanym polowaniu idą opijać sukces – powiedział, w lekko zgorzkniałym tonie. Jak teraz znam jego historię to w sumie rozumiem, że może darzyć innych z pogardą. Mi osobiście wampiry nic nie zrobiły. Po prostu dużo za nie płacą, i miałem takie szczęście, że po śmierci mamy pod swoje skrzydła przygarnął mnie stary łowca, który uczył mnie fachu. Wszystko było lepsze od życia w nędzy, każdy fach... no, prawie każdy. Są rzeczy, których nigdy bym nie zrobił.
– Ile masz lat? – spytałem cicho, kładąc głowę na poduszce. Seks bardzo miły, przyjemny, jednakże męczący, zaraz się chciało spać.
– Jakieś sto pięćdziesiąt – wzruszył ramionami.
Sto pięćdziesiąt... Jak na człowieka, to strasznie dużo. Jak na wampira, to dalej jest takim trochę gówniarzem. Niebezpiecznym, ale gówniarzem... na podobnym etapie życia straciliśmy rodzinę. Powinienem mieć to na uwadze, analizując jego zachowanie. Nasza przeszłość ma wielki wpływ na to, jak teraz postępujemy.
– Gówniarz z ciebie – uśmiechnąłem się do niego z przekąsem, na co prychnął cicho.
– Ten stary się odezwał – położył się na łóżku obok mnie, co było trochę dziwne. Niespodziewane. Myślałem, że będzie coś tam sobie działał, świt za jakieś dwie godziny, jeszcze trochę czasu ma dla siebie. – Ile ty w ogóle masz lat?
– Dwadzieścia trzy. Jeszcze przed jakiś czas – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Chyba po raz pierwszy o coś się spytał. Nie przywykłem do takich rzeczy.
<Różyczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz