niedziela, 23 listopada 2025

Od Eliana CD Serathiona

 Więc moje przeczucia się nie myliły. Zmartwiło mnie tylko jedno, jak on to zapamięta? Jakieś ostatnie szare komórki w jego umyśle zaczną pracować? Połączy kropki i będzie wiedział, z kim ma do czynienia? Zaniepokoiło mnie to. Do zachodu słońca dobre osiem, dziewięć godzin, a nie wiem, czy chce cały dzień chodzić w moim płaszczu, za moimi plecami. Chyba jednak będziemy musieli znieść te drobne niedogodności. 
– Widział cię? Zorientował się, kim jesteś? – zapytałem, zamykając od razu drzwi. Zauważyłem kątem oka, że w łazience były rozwieszone uprane spodnie. No proszę, jednak dał radę. Jak chce, to potrafi. 
– Wydaje mi się, że jest na to za głupi – wzruszył ramionami, nieprzejęty tym, co się stało. Wydaje mu się... 
– I tyle by było z utrzymania naszej obecności w tajemnicy – westchnąłem cicho, odkładając torbę z zakupami na podłogę. – Zgaduję, że nie masz ochoty na opuszczenie tego miejsca? – dopytałem obserwując, jak zaczyna grzebać w torbie, pewnie by zobaczyć, co tam mu kupiłem. 
– Z rana? Żartujesz sobie? Nigdzie się stąd nie ruszam, jeden zły ruch i jestem narażony na słońce. Nie, dziękuję. Nie przesadzaj aż tak, przecież nic nie widział, poza moim pięknym ciałem. Tylko to mu było w głowie – wzruszył ramionami, wyciągając ciemnozieloną koszulę. – Obrzydliwy kolor – rzucił z przekąsem, niczym się nie przejmując. 
– Ona jest dla mnie – odpowiedziałem, a nastawienie się od razu zmieniło. 
– A... no, tobie pasuje nieco bardziej. Ale jak już będę ci zabierał, to tę, którą mam na sobie. Ona mi bardziej pasuje – odpowiedział, dalej rzucając zieloną koszulę gdzieś w bok. – O, ale ta jest całkiem, całkiem. Dla mnie? – spytał, przykładając ciemnoczerwoną tkaninę do ciała. – Idealna... takie stare, wytrawne wino. No idealne – mówił zadowolony, a później przyjrzał się jej z bliska. – Chociaż... mogła mieć jakieś zdobienia. A to wiązanie, albo jakiś ładny kołnierzyk, albo rękawy... jest strasznie prosta. Za prosta. 
– Poza kolorem nie miałeś żadnych wymagań. A poza tym, im mniej się będziesz rzucał w oczy tym lepiej – powiedziałem, zerkając niepewnie na drzwi. Miałem wrażenie, że powinniśmy się stąd zbierać, nim jeszcze jest pod jego urokiem. Taka trochę... intuicja. 
– Bo miałem nadzieję, że się postarasz, a poszedłeś po najmniejszej linii oporu. O, spodnie? Jednak wziąłeś mi spodnie? To po co prałem poprzednie? Mogłem sobie to darować – burknął, pusząc swoje policzki. 
– Dzięki temu posiadłeś ważną umiejętność. A teraz się ubieraj i się zbieramy. Ruszamy dalej, jakoś będziesz musiał się ukrywać przed słońcem. Może znajdziemy po drodze jakąś jaskinię, ruiny, gdzie przeczekamy do zmierzchu, ale teraz powinniśmy się zbierać – zdecydowałem, podnosząc się nerwowo z łóżka. Następnym razem musimy być ostrożniejsi, nie może dawać tym facetom nadziei, bo później dzieje się to, co się dzieje i musimy uciekać.

<Różyczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz