poniedziałek, 24 listopada 2025

Od Daisuke CD Haru

 Na jego słowa uśmiechnąłem się lekko, delikatnie, czując się trochę lepiej. Nigdy nie wątpiłem w jego słowa, ja tylko... mało go ostatnio w moim życiu było. Stęskniłem się po prostu za jego obecnością. Tak mam tylko rośliny do opiekowania się nimi, i kociaki, z którymi mogłem pogadać, i to wszystko. Oczywiście mogłem jeszcze opuszczać pokój, ale nie miałem na to wielkiej ochoty. Teraz jeszcze mniej pewnie się czułem z moim ciałem. A mój charakter? Moje nagłe wybuchy? Wolałem z nikim innym nie rozmawiać bojąc się, że jeszcze z kimś bym się powadził. Już wystarczy, że czasem z Haru się trochę wadzę, i później strasznie żałuję wypowiedzianych przez siebie słów. 
– Ja ciebie też – odpowiedziałem, patrząc niepewnie na swoje dłonie. Zupełnie nie pasowały do mojej osoby, takie małe, chude, i jeszcze pokaleczone... oczywiście na moje życzenie. Ale nie potrafiłem, to było silniejsze ode mnie i nie panowałem nad tym. Trochę się stresuję, i już jedną dłoń kaleczy drugą. 
– Zajmiemy się teraz twoimi ranami – stwierdził, po czym pocałował mnie w policzek. Na chwilę podniósł się z łóżka, by wrócić do mnie z cienkimi bandażami i nożyczkami. – Mogę? – poprosił, a ja bez wahania podałem mu swoje dłonie. Haru od razu zabrał się za owijanie drobnych skaleczeń tak, bym już więcej się do nich nie dobrał. Nie przepadałem za taką formą zabezpieczenia swoich skórek, cały czas teraz będę czuł te bandaże, niezależenie od tego, co będę robił, ale jeżeli to Haru się mną zajmuje, to mogę to znieść. Najważniejsze, że coś się między nami dzieje, mam ten kontakt z nim. Obiecał, że już wkrótce będzie miał to wolne, ale ile się już o tym nasłuchałem... nawet jeżeli odnalazł mordercę, ma mnóstwo roboty papierkowej, której nie potrafi skończyć już kolejny dzień. Może wkrótce to się zmieni. Oby. Chciałbym po prostu trochę czasu z nim spędzić, wystarczy, że byłby tu obok, a już czułbym się lepiej. – I gotowe. Teraz już nie będziesz się ranił – powiedział i złożył na wierzchu mojej dłoni delikatny pocałunek. – To co, przygotować ci gorącej czekolady? – dopytał, uśmiechając się szeroko. 
– Nie... nie, wystarczy, że będziesz teraz przy mnie – poprosiłem, zaraz zajmując miejsce na jego kolanach i mocno wtulając się w jego ciało.
– Strasznie przytulaśny ostatnio jesteś – odpowiedział, delikatnie obejmując mnie ramionami, jakby się bał, że przytuli mnie do siebie za mocno i zrobi mi tym krzywdę.
– Może to dziecko chce, żeby taty było trochę więcej? – rzuciłem, opierając głowę o jego klatkę piersiową. 
– Może – przyznał mi rację, a ja wyczułem, jak delikatnie się uśmiecha. – Będę teraz więcej w waszym życiu. Nie zostaniesz sam. 
– Tylko byś spróbował mnie zostawić. Wykorzystałbym wszystkie swoje środki, by cię tu sprowadzić z powrotem i abyś strasznie tego żałował – odpowiedziałem nisko, zimno, czując sam stres na myśl o tym, że mógłby mnie zostawić. Nie mnie, i nie teraz. Miał na to czas, teraz zrobił dziecko i ma się nami zająć.

<Piesku? c;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz