O imionach? Chce pomyśleć o imionach? Przecież... mamy imiona. Zarówno dla chłopca, i dla dziewczynki. Nie pamiętał tego? Chociaż, miał mnóstwo obowiązków na głowie, mógł zapomnieć, bo ustalaliśmy to naprawdę dawno, no, może nie tak dawno, a kilka tygodni temu, dużo się od tego czasu wydarzyło.
– Więc... nie pamiętasz? – spytałem, unosząc jedną brew.
– Nie pamiętam... czego? – spytał niepewnie, jakby się bał, że się na niego obrażę, a ja wcale nie byłem obrażony. Tylko dopytywałem, bo może go tym samym naprowadzę i sobie przypomni.
– Już ustaliliśmy imiona, dla jednej płci, i dla drugiej, wiesz? Dziewczynkę chciałbym nazwać po mojej mamie, Sayuri. A chłopca myślałem, żeby nazwać po twoim tacie, Takumi. Myślę, że to nie dość, że ładne imiona, to jeszcze nam o naszych bliskich będą przypominać – wyjaśniłem, przyglądając się mu z uwagą ciekawy, czy dalej uważa tak samo.
– No tak, coś tam mi świta... faktycznie, ładne imiona, masz gust – odpowiedział, powoli kiwając głową.
– Ale wiesz, jak masz jeszcze jakieś pomysły, możemy je przedyskutować. I zapisać. Może mnie czymś zaskoczyć – stwierdziłem, uśmiechając się łagodnie.
– Kurde, o wszystkim pomyślałeś. Jesteś niesamowity – odparł, na co się uśmiechnąłem smutno.
– Nie pomyślałem o tym, że bycie kobietą jest aż takie ciężkie, za ciężkie – przyznałem cicho. Było mi wstyd, że nie potrafię sobie dać rady. Że źle przekalkulowałem swoje siły... tak się przygotowywałem, i co z tego wyszło? Teraz już nie ma odwrotu, i jedyne, co mi pozostaje, to nadzieja, że nie robię żadnego błędu i... że to dziecko przyniesie szczęście chociażby jednemu z nas.
– No wiesz, nie miałeś żadnego porównania – odparł spokojnie, bez żadnych pretensji. Widać było, że nie chciał nałożyć na mnie żadnej dodatkowej presji... to dobrze, bo ja siebie sam już dołuję wystarczająco. – Ciężko było to wykalkulować, ale i tak idzie ci świetnie.
– Czyżby? – powtórzyłem, unosząc jedną brew. – Nie panuję nad emocjami, nad tym, co czuję, jak się zachowuję, nie mogę normalnie jeść, bo zaraz wymiotuję, a pęcherz to mam wrażenie, że mi się skurczył, bo co chwila tylko do toalety chodzę – wyjaśniłem, patrząc gdzieś w bok. – Nie rozumiem siebie, nie poznaję siebie, to mnie przeraża – dodałem, już znacznie ciszej.
– Pocieszy cię informacja, jeśli powiem, że im dalszy etap ciąży, tym hormony jeszcze bardziej cię zmienią? – spytał żartobliwym tonem, chyba próbując mnie udobruchać.
– Nawet mi nie przypominaj – westchnąłem ciężko, na samą myśl o kolejnych ciężkich tygodniach, których po prostu się bałem. – Chyba trzeba będzie mnie gdzieś izolować. To jedyne wyjście – odparłem cicho, nie żartując sobie. Chyba tylko tak inni to ze mną przetrwają. I ja z nimi.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz