wtorek, 18 listopada 2025

Od Serathiona CD Eliana

 Czy był on dla mnie kimś najgorszym? Absolutnie nie. Wampiry to podłe istoty, które zabijają dla przyjemności. Chyba dlatego nie jest mi żal tych wszystkich, którzy zginęli za to, że się narazili. Wcale nie musieli krzywdzić ludzi, mogli spożywać krew zwierząt albo pić ludzką w taki sposób, by choć trochę zaspokoić głód, a jednocześnie nikogo nie zabijać.
Mnie wychowywano inaczej. Nauczono mnie, że ci, którzy odbierają życie ludziom, są źli. A jednak sam po części stałem się zły, popychany żądzą zemsty.
Nie jest mi ich szkoda. Sami na to zasłużyli. Nie jesteśmy zwierzętami, potrafimy panować nad sobą, nie musimy mordować. Da się pić krew w sposób, który nikogo nie krzywdzi, choć większość nie potrafi opanować głodu. Cóż, nic dziwnego, mała ilość krwi nie zaspokoi go w pełni. Ale ci, którzy tak jak ja piją tylko tyle, ile konieczne, mogą żyć, nie czyniąc nikomu krzywdy, choć odbywa się to kosztem własnego zdrowia. Głodzę się, bo nigdy nie napełniam się do końca, ale przynajmniej nie mam na sumieniu niewinnych istnień.
Nigdy tak naprawdę nie miałem znajomych wśród wampirów. Dla nich wszystkich byłem wygnańcem, kimś, kto nie zasługuje na swoje pochodzenie. Wampirem, który odmawia zabijania ludzi i nie spija krwi do końca. Ale to, że jestem inny, nawet mi nie przeszkadza.
- To chyba dlatego, że nie uważam cię za najgorszego, moim zdaniem sami sobie na to zasłużyli, jeśli krzyczą innych bez powodu zasługują na to aby umrzeć. I może jestem w tym wszystkim hipokrytom, ale nie jest mi ich szkoda, zresztą jestem wygnańcem oni i tak nigdy nie byli moimi braćmi. To chyba dlatego jesteś dla mnie tak ciekawą istotą… i dlatego zupełnie nie przeszkadza mi to, że zabijasz inne wampiry - Powiedziałem, unosząc się z wanny i okrywając ciało ręcznikiem. Uśmiechnąłem się łagodnie, patrząc na niego.
- Jesteś naprawdę dziwną istotą - Stwierdził, a ja musiałem się z nim zgodzić. Jestem dziwny, jestem inny… ale dobrze mi z tym. I nic ani nikt tego nie zmieni.
Czekałem na mojego towarzysza już w łóżku, okryty jedynie jego koszulą, którą wcześniej niedbale na siebie narzuciłem. Pachniała nim tak intensywnie i tak znajomo, że trudno było mi sobie odmówić tej drobnej przyjemności, skoro przestałem pić jego krew i staram się wytrwać aż do samego końca, to chociaż pozwolę sobie zatracić się w tym delikatnym, kojącym aromacie, który zawsze pozostaje na jego ubraniach.
Leżąc w półmroku, czułem, jak materiał otula mnie niczym jego obecność, jakby był tuż obok, choć jeszcze nie przekroczył progu. Każda sekunda oczekiwania zdawała się wydłużać, nabierając ciężaru tęsknoty i pragnienia, którego nie potrafiłem już nazwać. Wiedziałem jednak, że gdy tylko wejdzie, wystarczy jedno spojrzenie, jeden oddech, by cała ta cisza między nami wypełniła się znowu czymś więcej.
Gdy Elian w końcu wrócił do pokoju, uniósł jedną brew, przeglądając mi się z uwagą.
- A tobie przypadkiem coś się nie pomyliło? - Zapytał spokojnie, choć w jego głosie dało się wyczuć rozbawienie. - Wydaje mi się, że to moja koszula. - Mimo tych słów nie odwrócił wzroku, przeciwnie, oglądał mnie z rosnącą ciekawością, jakby próbował połączyć wszystkie elementy tej niespodziewanej sceny.
- Cóż - Odparłem, podpierając się na łokciach i unosząc podbródek z udawaną dumą. - Chciałem zobaczyć, jak świetnie będę w niej wyglądał. A że wiesz… nie widzę swojego odbicia, to ty musisz mi powiedzieć, jak bosko prezentuję się w twojej koszuli. - Uśmiechnąłem się szeroko, odsłaniając swoje białe, ostre kły.

<Elianie? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz