wtorek, 25 listopada 2025

Od Haru CD Daisuke

Westchnąłem cicho, bo doskonale wiedziałem, że byłby do tego zdolny. On w ogóle był zdolny do wielu rzeczy, zarówno tych pięknych, jak i kompletnie szalonych, a tym bardziej teraz, kiedy zachowywał się… cóż, delikatnie mówiąc, mało reformowalnie. Ta cała ciąża naprawdę bardzo go zmieniła. Dostał w pakiecie więcej emocji, niż obaj byśmy chcieli, i nie zawsze były one tymi, na które miałem ochotę.
Oczywiście nadal potrafił zaskakiwać pozytywnie, i to tak, że serce robiło mi salto, ale ostatnio… ostatnio bywało trudniej. Bywało ciężko. Jakby każdy drobiazg potrafił zapalić w nim iskrę, która albo kończyła się śmiechem, albo łzami, albo niezrozumiałą dla mnie złością. A jednak, patrzyłem na niego i wciąż widziałem tego samego człowieka, którego pokochałem.
Może faktycznie, jeśli będę spędzać z nim więcej czasu, jeśli poczuje, że naprawdę jestem obok, że go kocham najmocniej jak potrafię… może wtedy choć odrobinę jego hormony się uspokoją? Nie liczyłem na cuda, bo nauczyłem się, że w naszym życiu cuda mają swój własny kalendarz. Ale warto spróbować. Może akurat to coś da. Może to właśnie moja obecność okaże się tym, czego potrzebuje najbardziej.
- Wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? - Zacząłem spokojnie, przesuwając dłonią po jej długich, lśniących włosach.
- Jeszcze nie wiem… - Odpowiedział cicho, opierając głowę na mojej klatce piersiowej. - Ale coś tak czuję, że chyba za chwilę mi powiesz. - Szepnął, chyba odrobinie zmęczony tym dniem.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że obawiam się, iż byłbyś do tego zdolny - Odparłem, uśmiechając się pod nosem. - Jeśli czegoś bardzo chcesz, jesteś w stanie naprawdę się o to postarać. A więc… wygląda na to, że nie mogę za bardzo z tobą zadzierać - Dodałem rozbawiony, delikatnie bujając go w ramionach, obserwując, jak jego uśmiech powoli rozświetla twarz.
- Oczywiście, że bym to zrobił - Odparł bez wahania, unosząc lekko podbródek, jakby próbował wyglądać groźnie. - Jestem w stanie zrobić wszystko, a ty doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Tak więc ostrzegam… lepiej uważaj, bo jeśli mnie zdenerwujesz, będziesz miał spore kłopoty. - Starał się brzmieć poważnie, może nawet surowo, ale nie potrafił tego ukryć przede mną. Znałem każdy jego ton, każdy gest, każde udawane fochy. W rzeczywistości wcale nie był groźny, nawet w tej swojej obecnej, burzliwej odsłonie. Wciąż był moim słodziutkim paniczem, tylko chwilowo uwięzionym w ciele panienki, którą miał pozostać jeszcze przez jakiś czas.
Na szczęście czas płynie szybciej, niż człowiek myśli. Nim się obejrzę, znowu będzie sobą. Silnym, pewnym siebie mężczyzną, którego kocham. A ja będę mógł wspominać te wszystkie jego humorzaste, ciążowe wybuchy z mieszanką rozbawienia i czułości.
- No tak, wiem, wiem… doskonale - Szepnąłem, przesuwając dłonią po jego plecach, czując, jak się rozluźnia pod moimi palcami. - Tak w ogóle… skoro już jesteśmy pewni, że nasze dziecko pojawi się na świecie, może warto pomyśleć o imionach? - Oczywiście wiem, że to jeszcze trochę za wcześnie, ale przecież możemy sobie tylko pomyśleć, nic wielkiego się nie wydarzy. - A może akurat coś wymyślimy? - Dodałem, uśmiechając się do niego ciepło, patrząc, jak jego oczy delikatnie błyszczą przy tym pomyśle.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz