niedziela, 23 listopada 2025

Od Daisuke CD Haru

 Patrzyłem na mojego męża z niepewnością, tak nie do końca mu wierząc, traktując jego słowa z przymrużeniem oka. W końcu... kochanie takie romantyczne, a kochanie dziecka to coś zupełnie innego. A ja cóż, jestem bardzo specyficzny. Teraz zaczęły mnie nachodzić wszystkie wątpliwości, o których on wspominał, zanim zaczęliśmy się starać. Powinienem był go wtedy posłuchać. Teraz... teraz już na takie rzeczy znacznie za późno. Chyba, że stracę tę ciążę... ale to by mnie bolało jeszcze bardziej. W tej chwili muszę zrobić wszystko, by donieść tę ciążę, by urodzić, a później zrobić wszystko, by pokochać to dziecko, choćby nie wiem, co. Albo zrobić wszystko, by nie poczuło, że go nie kocham.
- Nie przesadzasz  z tym stażem? Aż tak długo w związku nie jesteśmy, niedługo nam dopiero drugi rok minie – odpowiedziałem, starając się troszkę uspokoić, nabrać pewności siebie.  Nie mogę przeżywać tak silnych emocji, żadnego stresu. Tylko, jak to zrobić, skoro sama myśl o tym powoduje, że jestem zestresowany?
- Naprawdę? Widzisz, przy tobie ten czas mi tak szybko mija, że nie mogę uwierzyć, że jestem szczęśliwy już dwa lata – wyszczerzył się, gładząc mój policzek. - Dalej kocham cię tak samo, jak na początku, wiesz? 
- Ja ciebie też, ale teraz... sam nie wiem. To dużo. Za dużo – powiedziałem cicho, czując się przytłoczony już samym byciem kobietą, a co dopiero całą resztą. 
- Nie jesteś sam. Jestem z tobą, cały ten czas – obiecał, po czym mnie pocałował w policzek. - Połóż się, weź głęboki wdech. Masz na coś ochotę?
- Chciałbym... wypić coś słodkiego – powiedziałem cicho. - Chociaż... nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie mam pojęcia, czego chce to dziecko, bo ewidentnie nie tego, co ja. 
- Jestem pewien, że nic się nie stanie, każdy potrzebuje trochę słodkości. Jeszcze nauczysz się rozpoznawać swoje potrzeby, potrzeby dziecka... jeszcze oboje się dziwić będziemy, na co twoje ciało będzie miało ochotę – odpowiedział żartobliwie, ciepło, próbując mnie pocieszyć, wesprzeć na duchu. Kochany... a ja, od tego dnia, będę dla niego coraz to mniejszym wsparciem. Nie, żebym teraz był jakoś dla niego dobrym mężem. Ciągle tylko wyrzuty i pretensje, a to dlatego, że go potrzebowałem blisko siebie. Nie potrafiłem wyjaśnić tej potrzeby, po prostu czułem, że miałem go ostatnio w życiu codziennym bardzo mało. 
- Ale ja nie mam pojęcia, czego chcę – przyznałem po nieco dłuższej chwili. Byłem mocno zgubiony, i czas mi absolutnie z tym nie pomoże. Będzie tylko gorzej, i gorzej... poczułem nieprzyjemny skurcz w żołądku, najpewniej wynikający ze stresu. A co, jeżeli zacznę się za dużo stresować? I stracę to dziecko? Powinienem przestać teraz, zaraz, ale... ale jak to zrobić. 
- Chodź ze mną. Spędzisz trochę więcej czasu poza tym pokojem, gadając do kotów. Wypijemy czekoladę z moją mamą, pogadamy, spędzimy miło czas – zaproponował, co trochę mnie przestraszyło. 
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. To starsza kobieta, która jeszcze się decyduje na pracę w ogrodzie... nie powinienem jej niepokoić swoimi głupimi myślami i strachami – odpowiedziałem, znów z nerwów zaczynając zdrapywać skórki przy paznokciach. - Weźmiesz trochę wolnego? Chciałbym spędzić z tobą trochę czasu, tak po prostu. Możemy robić cokolwiek, bylebyś był blisko – poprosiłem już nie wiem, który raz z kolei. 

<Piesku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz