wtorek, 18 listopada 2025

Od Serathiona CD Eliana

 Chociaż bardzo starałem się ukryć, że jego porównanie przypadło mi do gustu, musiałem przyznać, że zupełnie mi to nie wyszło. Nic nie poradzę na to, że podobało mi się, gdy łączył mnie z różą. Zresztą zawsze lubiłem róże, przypominały mi moją mamę, która była naprawdę piękna, delikatna i zachwycająca jak ten kwiat. Dzięki niej mogłem pochwalić się urokliwym wyglądem, który odziedziczyłem. Cóż, czasem byłem brany za kobietę, ale czy mi to przeszkadzało? Zupełnie nie. Najważniejsze było to, że zawsze potrafiłem dostać to, czego chciałem. Cała reszta nie miała większego znaczenia.
- Tak, teraz mówisz znacznie lepiej - Przyznałem, podnosząc się do siadu, żeby móc spojrzeć mu w oczy. - Nie po to dbam o to ciało, żeby ktoś mówił mi, że mógłby znaleźć kogoś lepszego ode mnie - Dodałem, wciąż lekko urażony jego wcześniejszymi słowami. Jakby nie patrzeć, skoro jest tu ze mną na pewnych zasadach, które obaj ustaliliśmy, to ma podziwiać mnie. Tylko mnie. Jeśli będzie dalej rzucał podobnymi tekstami, naprawdę się na niego obrażę. Na śmierć.
Mój towarzysz zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Dla niego to było zabawne, jasne. Ale dla mnie już nie. Nie znosiłem, kiedy ktoś, kto choć przez chwilę należał do mnie, pozwalał sobie na podobne uwagi.
- Za bardzo bierzesz to wszystko do siebie. Przecież znasz swoją wartość. I dobrze wiesz, że potrafisz oczarować niejednego mężczyznę… albo kobietę - Stwierdził. Gdy ja tak naprawdę nie do końca zgadzałem się z tą ostatnią częścią.
- Kobiet nie czaruję - Odparłem z dającą się usłyszeć obojętnością, wzruszając ramionami. - To nie ma sensu. One oczekują zbyt dużo czułości, a ja chcę się po prostu dobrze bawić. A najlepiej bawi się z facetami. Kobiety są… no cóż, zbyt wymagające i nie dają tyle satysfakcji. Oczywiście, można bawić się z każdym, ale ja zdecydowanie preferuję mężczyzn. - Wypowiedziałem to spokojnie, nie przejmując się tym, co może sobie w tej chwili o mnie pomyśleć. Znał mnie na tyle dobrze, że nie powinno go to zaskakiwać, a nawet jeśli jednak zaskakiwało, to tym lepiej. Lubiłem, gdy moje słowa wywoływały w nim choć cień emocji.
- No proszę, a myślałem, że wykorzystujesz wszystko, co się da - Zadrwił, najpewniej próbując mnie sprowokować.
Cóż, tym razem mu nie wyszło. Znałem swoją wartość aż za dobrze. Owszem, lubiłem się zabawić, ale jego słowa nie drasnęły mnie nawet na moment. Dla niego mogłem być kimkolwiek, nawet dziwką, jeśli miałoby mu to sprawić przyjemność, jednak ja doskonale wiedziałem, że z moim wyglądem i urokiem mogłem mieć każdego, kogo tylko zapragnę.
Wstając z łóżka, podszedłem do niego bliżej kładąc dłonie na nagiej klacie.
- Jak na razie wygląda na to, że to ja jestem tu wykorzystywany przez pewnego pana - Zauważyłem z udawaną pretensją, która wcale nie umniejszała mojej pewności siebie.
Mój uśmiech rozszerzył się powoli, leniwie, aż w końcu odsłonił ostre, drapieżne kiełki. Lubiłem, kiedy widział ten uśmiech. Lubiłem, kiedy przypominał sobie, że pod gładką skórą i urokiem kryło się coś znacznie bardziej niebezpiecznego i zarazem fascynującego, wyjątkowego tak jak ja. 

<Towarzyszu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz