Westchnąłem z irytacją. Wyglądało na to, że naprawdę będę musiał uprać je sam. Świetnie. Tyle razy widziałem, jak robi to ktoś inny, ale kiedy przyszło co do czego, nie miałem pojęcia, od czego zacząć.
No dobrze. Skoro już zdecydowałem, pora było zabrać się do roboty.
Mocno niezadowolony podniosłem spodnie, krzywiąc się na samą myśl o tym, co mnie czeka. Ostatecznie jednak je wyprałem, choć nie było to ani proste, ani przyjemne. Drażniło mnie, że musiałem zajmować się takimi rzeczami. Zdecydowanie wolałem, kiedy robił to ktoś inny. Zresztą… kiedy miałem w zamku pełne szafy ubrań, nawet przez chwilę nie zaprzątałem sobie tym głowy. I po co mi to było?
Gdyby nie to, że został wynajęty przez Duranów, pewnie nigdy byśmy się nie poznali. A wtedy moje życie byłoby nudne, pozbawione tej radości, jaką ostatnio wnosił.
Po uporaniu się z tymi przeklętymi spodniami rozwiesiłem je w łazience, po czym wróciłem na łóżko, żeby grzecznie czekać na tego wrednego rudego dupka.
Po chwili usłyszałem hałasy za drzwiami. Kroki. Ciche pukanie. To na pewno nie był on, miał przecież klucze. W dodatku zamknął mnie tu wcześniej, skubany. Czasem naprawdę działał mi na nerwy.
Ktoś za drzwiami chwycił za klamkę, szarpiąc nią coraz uporczywiej. Nie mogłem nic zrobić, mogłem tylko obserwować, jak próbuje dostać się do środka, jakby zależało mu na tym bardziej, niż powinno. Czyżby zorientował się, że jestem sam? Schlebiałoby mi to, gdyby nie fakt, że nie wiedział, z kim zadziera. Wbrew pozorom potrafię być bardzo niebezpieczny. Jeśli tylko się do mnie zbliży, naprawdę może tego pożałować.
Słuchałem w milczeniu, aż w końcu w zamku pojawił się klucz i cicho się przekręcił.
Gospodarz wszedł do środka i rozejrzał się po pokoju.
- A więc ta ładniejsza połowa jednak nie ruszyła się z miejsca - Powiedział z uśmiechem. - Podejrzewałem, że mogę skorzystać z okazji, zanim powróci ten drugi, silniejszy. - Czy on właśnie stwierdził, że jestem słaby? Czy on naprawdę myśli, że może mnie wykorzystać? To było wręcz zabawne. W rzeczywistości to gorszy został w pokoju, tylko jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Cóż, ta ładniejsza połowa wolałaby, żebyś wyszedł - Odparłem spokojnie, uśmiechając się łagodnie. - Nie lubię nieproszonych gości. Poza tym on niedługo wróci, a uwierz mi, nie chcesz, żeby cię tu zobaczył - Oczywiście zignorował każde moje słowo. Przesuwał spojrzeniem po mojej sylwetce, analizując mnie dokładnie i dopóki się nie zbliżał, nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo. Ale kiedy zrobił krok naprzód i wyciągnął rękę, by dotknąć mnie w sposób, w jaki absolutnie nie powinien…
Wtedy działanie było natychmiastowe.
Wykręciłem mu nadgarstek, używając swojej magi, by dać mu jasno do zrozumienia, że wcale nie trafił na słabą ofiarę. Wręcz przeciwnie.
W tym momencie drzwi otworzyły się ponownie.
- Co tu się dzieje? - Elian zatrzymał się w progu, wpatrując się w mężczyznę stojącego nade mną, z wykręconym nadgarstkiem i pustym spojrzeniem.
- Ktoś chyba uznał, że znalazł łatwy cel - Odparłem spokojnie, puszczając intruza. - I mocno się zdziwił. - Wypchnąłem mężczyznę w stronę wyjścia, pozwalając, by potknął się i niemal wybiegł z pokoju.
<Rudzielcu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz