Leżałem jeszcze chwilę w łóżku, zupełnie bez ochoty, by się ruszyć. Ciepło pościeli trzymało mnie uparcie, jakby próbowało mnie przekonać, że cały świat może poczekać. Wiedziałem jednak, że nie mogę tkwić tu w nieskończoność, w końcu wypadałoby zmyć z siebie wszystko to, co zostawił na mnie on… i ja sam. Poza tym skoro już przygotował nam wspólną kąpiel, głupio byłoby odmawiać. Choć muszę przyznać, że sama myśl o tej temperaturze nieco mnie przeraziła. Miałem wrażenie, że chciał mnie w tej wodzie ugotować.
Czy naprawdę zrobił ją aż tak gorącą? Nie byłem pewien, czy chcę brać kąpiel w takich warunkach. Ja przecież zazwyczaj wybierałem chłodne kąpiele, moje ciało inaczej odczuwa temperaturę, a skóra szybko reaguje na przegrzanie. A przecież to niezdrowe, zanurzać się w zbyt gorącej wodzie…
Ale skoro on już się postarał, przygotował wszystko, zadbał o atmosferę… no nie mogłem mu odmówić. W końcu nie robi tego codziennie.
Wreszcie podniosłem się z łóżka i ruszyłem do łazienki. Już przy wejściu uderzyła mnie fala gorąca, gęsta, ciężka, niemal dusząca. Na Boga, tu naprawdę było bardzo gorąco. Jedyną ulgą był przyjemny aromat olejków. Słodkich, ziołowych, może kwiatowych, mieszały się w powietrzu tak intensywnie, że prawie czułem ich smak.
- Ty chyba naprawdę chcesz mi skórę poparzyć. Wiesz, że od gorąca szybciej się starzeje? - Mruknąłem, zanurzając się ostrożnie w parującej wodzie. Była naprawdę gorąca. Nie, nie gorąca, ona wręcz parzyła moją skórę.
- Nie przesadzaj. Wcale nie jest aż tak źle - Odparł, odsuwając się troszkę, żeby zrobić mi miejsce.
Może to faktycznie tylko ja tak to odczuwam? Może po prostu nie jestem przyzwyczajony. On wyglądał, jakby mógł tu siedzieć godzinami. Ja zazwyczaj załatwiałem kąpiel szybko, wejść, umyć się i wyjść. Tyle.
Ale widząc jego spojrzenie, lekko wyczekujące, jakby proszące, żeby jednak zostać… coś we mnie zmiękło. Westchnąłem cicho i uznałem, że mogę tu posiedzieć trochę dłużej. Chociaż chwilę. Do momentu aż woda odrobinę ostygnie, aż on sam uzna, że pora wychodzić.
W końcu nie miałem nic lepszego do roboty, nie mogłem nawet wyjść z pokoju. A tutaj, przynajmniej mogliśmy być razem. Bez docinek, bez napięć. Po raz pierwszy od dawna po prostu… obok siebie. Spokojnie. Normalnie.
Oparłem głowę o brzeg wanny, pozwalając, by para otuliła mnie z każdej strony. Może ta kąpiel nie była takim złym pomysłem. Może nawet… przyjemnym.
Westchnąłem cicho, pozwalając powiekom opaść choć na krótką chwilę. Cisza wokół mnie była bardzo kojąca. Gdybym potrafił zasnąć w takich warunkach, pewnie już dawno odpłynąłbym w sen, tak przyjemnie było przez moment nie myśleć o niczym.
- Wiesz… - Zacząłem powoli, otwierając jedno oko, by na niego zerknąć. - Tak się zastanawiam. Skoro mamy być partnerami w tej całej, jak to nazwałeś, wspólnej zemście, to może opowiesz mi trochę więcej o sobie? - Wyciągnąłem rękę, by zamieszać wodę tuż przed sobą, jakby ten gest miał dodać lekkości moim słowom. - Co lubisz, czego nie znosisz… czy jest coś, co sprawia ci przyjemność. I nie mówię tu o mojej cudownej osobie, choć, przyznaj to byłby całkiem rozsądny wybór. - Uśmiechnąłem się przekornie, bo przecież nie byłbym sobą, gdybym go choć odrobinę nie podrażnił. To silniejsze ode mnie. Zawsze muszę wpleść drobną zaczepkę, jakby miała udowodnić, że mimo całej tej czułej atmosfery wciąż trzymam fason.
<Rudzielcu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz