piątek, 21 listopada 2025

Od Haru CD Daisuke

 Jego słowa trochę mnie zaskoczyły, naprawdę uważa, że sobie nie poradzi? I to teraz, kiedy ciąża już się zaczęła? Z jednej strony brzmiało to zabawnie, z drugiej doskonale rozumiałem jego niepokój. Sam jestem zestresowany, to zupełnie normalne, ale wiem jedno: zrobię wszystko, by poczuł się bezpiecznie, by wiedział, że nie jest w tym sam.
- Hej, skarbie, nie bój się. Wiem, co wcześniej powiedziałem… - Zacząłem cicho, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie i pewnie. - Jest mi z tego powodu naprawdę głupio. Powiedziałem to w złości, w chwili słabości, a te słowa nigdy nie powinny były paść. Przeprosiłem cię, myślałem, że udało nam się już to zostawić za sobą. Dlaczego teraz znów o tym wspominasz? Czy zrobiłem albo powiedziałem coś, co cię zaniepokoiło? - Zapytałem delikatnie, nie chcąc, by w tym stanie cokolwiek dodatkowo go obciążało. Jego ciało potrzebowało teraz odpoczynku. Ciąża bardzo go męczyła a co gorsza będzie męczyła jeszcze bardziej. A ja byłem tego w pełni świadom. Dlatego tak zależało mi, by odsunął od siebie wszystkie negatywne emocje, na jakąkolwiek zmianę decyzji i tak było już za późno.
Daisuke westchnął drżąco. Drżał nie z zimna, ale ze strachu autentycznego, szczerego lęku przed tym, co go czeka. Rozumiałem to aż za dobrze. Chciałem mu ulżyć, wyrwać go z tego napięcia, znaleźć jakieś cudowne rozwiązanie, ale mogłem jedynie być przy nim. Mieć nadzieję, że moja obecność i ciepłe słowa wystarczą choć odrobinę.
Objąłem go delikatnie, ostrożnie, jakbym bał się, że pęknie pod wpływem jednego zbyt gwałtownego ruchu.
– Już, cichutko… wszystko będzie dobrze - Szepnąłem, przyciągając go bliżej siebie i całując lekko w czoło. - Nie bój się. Będę przy tobie przez cały czas. Teraz, później, aż do samego końca i nawet dalej. Poradzimy sobie, przejdziemy przez tę ciążę razem, krok po kroku. Obiecuję ci, że dopilnuję, by wszystko było dobrze. - Pogładziłem go po włosach, pozwalając mu wtulić się we mnie tak mocno, jak tego potrzebował. - Kocham cię… bardzo cię kocham - Dodałem miękko. - I nigdy nie przestanę. A jeśli chodzi o rodzicielstwo… jestem absolutnie pewien, że będziesz cudownym rodzicem. Naprawdę w to wierzę. A nawet gdyby coś kiedyś poszło nie tak, będziemy się uczyć, wspierać i robić wszystko, by być najlepszymi rodzicami, jakimi potrafimy być. Razem damy radę. Ze wszystkim. - Wiedziałem to. Czułem to w każdym ruchu, każdym oddechu, w każdym uścisku jego dłoni. Razem naprawdę byliśmy w stanie przejść przez wszystko.
Mój mąż, a właściwie teraz już moja żona, westchnęła cicho chowając twarz w moich ramionach.
- A co jeśli coś nie wyjdzie? Co jeśli… nie będę w stanie pokochać tego dziecka? Nigdy nie byłem uczony kochać. - Wyszeptał przerażony tą myślą.
Delikatnie uniosłem jego podbródek, żeby spojrzała mi w oczy.
- Pamiętasz, że mnie na początku też nie potrafiłeś pokochać? - Przypomniałem łagodnie. - Potrzebowałeś czasu. I to jest w porządku. A teraz spójrz… jesteśmy tyle lat razem, a ty nie tylko pokochałeś mnie, ale nauczyłeś się kochać naprawdę, dojrzale, pięknie. Więc nauczysz się też kochać to dziecko. - Obdarzyłem go ciepłym, pewnym uśmiechem, takim, który zawsze starałem się ją uspokoić.

<Panienko? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz