środa, 26 listopada 2025

Od Serathiona CD Eliana

 Położyłem się na łóżku i czekałem, bo co innego mogłem zrobić? W tak małym pomieszczeniu jedyne, co pozostawało, to leżeć cicho i nie prowokować nikogo do kontaktu. Oczywiście mógłbym zejść z nim na dół, może wydarzyłoby się coś ciekawego, cokolwiek, co wyrwałoby mnie z tej nudny. Ale nie, wciąż siedziała mi w głowie myśl, że słońce mogłoby się do mnie zbyt bardzo przytulić. A jeśli do tego pojawiłbym się na dole w kapturze, każdy by się na mnie gapił, a tego chciałem uniknąć. Przecież obiecałem, że nie będę sprawiał kłopotów. Choć, prawdę mówiąc, uwielbiam, gdy coś się dzieje. A tutaj? Cóż… trochę się nudziłem.
Mimo wszystko zachowywałem się grzecznie, jak obiecałem. Leżałem więc pod kołdrą, zawinięty w nią jak kot, który znalazł sobie ciepły kąt. W sumie nie było tu aż tak źle. Przynajmniej nie śmierdziało tak, jak w poprzednim miejscu. Ta kobieta wyraźnie bardziej dbała o porządek niż inni właściciele gospod, z którymi wcześniej mieliśmy do czynienia.
Zamknąłem oczy. Patrzenie w ścianę było nudne, więc pozostało mi jedynie odcinać się od rzeczywistości, pozwalać myślom dryfować i tworzyć wspomnienia, do których zawsze lubiłem wracać.
Elian wrócił dopiero po godzinie. Jego zapach uderzył w moje nozdrza od razu, jak tylko przekroczył próg. I nie mogłem udawać to, co poczułem, absolutnie mi się nie podobało. Ta dziewczyna była stanowczo za blisko niego. A na dodatek jej zachowanie mówiło wszystko: była nim oczarowana. Nie jestem ani głupi, ani ślepy. Znam się na miłości… i na zauroczeniu. Wiem, kiedy ktoś naprawdę tonie w emocjach, a kiedy to tylko chwilowa fascynacja.
- Wróciłem. Chodź, dam ci trochę krwi - Powiedział spokojnie.
Otworzyłem oczy, spoglądając na niego uważnie znad krawędzi kołdry.
- Nie. Jest za wcześnie - Mruknąłem. - A poza tym… śmierdzisz. - Nawet ja nie rozumiałem, dlaczego obecność tamtej dziewczyny przy nim tak mnie drażniła. Przecież nie byliśmy razem. Nie miałem żadnego prawa czuć zazdrości. A jednak… irytowało mnie, że kręciła się przy nim, nawet jeśli on sam nie zauważył, jak bardzo była nim zauroczona.
- Śmierdzę? Czym niby? - Zapytał, odruchowo unosząc rękę, by sprawdzić zapach własnych ubrań.
Odwróciłem wzrok, wciąż leżąc wygodnie.
- Cóż, biorąc pod uwagę, kiedy ostatnio się myłeś, ile trwa nasza wędrówka, gdzie spałeś i kto przed chwilą był bardzo, bardzo blisko ciebie… to śmierdzisz wszystkim naraz. - Zakopałem się jeszcze głębiej w kołdrę. Tu było mi wyjątkowo dobrze. Może aż za dobrze.
Elian podszedł bliżej, zsuwając pościel z mojej twarzy jednym, spokojnym ruchem, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie. Otworzyłem oczy mimo niechęci. Mężczyzna uniósł brew i pochylił się lekko, przyglądając mi się z uwagą.
- Kiedy jesteś głodny, robisz się naprawdę… dziwny - Mruknął z wyraźnym rozbawieniem w głosie. - Od kiedy ktoś tak śliczny jak ty bywa zazdrosny o zwykłą kobietę? Nigdy nie spodziewałem się usłyszeć od ciebie takich słów. - Kąciki jego ust uniosły się lekko, jakby sprawiało mu to zbyt dużą przyjemność.- Musisz się napić, na pewno poczujesz się lepiej - Dodał, wyciągając dłoń w moją stronę.
- Nie możesz uczyć mnie częstego picia krwi. Nie po to jem raz na jakiś czas, żeby przy tobie zacząć jeść codziennie. Jeśli będę jadł codziennie, będę bardziej wygłodniały, bardziej spragniony. A ja nie chcę się taki stać. Nie chcę być potworem. - Odparłem, odsuwając delikatnie jego dłoń od siebie.. w końcu nic mi się nie stanie, jeśli nie zjem dzień czy dwa.

<Rudy? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz