Jak dla mnie mógł teraz chodzić nago. Lada moment wzejdzie słońce, zatem on nigdzie stąd nie wyjdzie, a ja nikogo tu nie wpuszczę. Tylko ja mam klucz... w teorii. Pewnie ten gospodarz ma drugi, zapasowy. A że Serathion mu się spodobał, i to bardzo... miałem bardzo złe przeczucia względem tego człowieka. Źle mu się z oczu patrzyło, biła od niego dziwna energia... na mieście będę musiał się streszczać, by szybko do niego wrócić, i pilnować.
Umyłem się dokładnie, a kiedy przyszło do ubrania się, zdałem sobie sprawę, że nie mam koszuli na miejscu, bo ktoś mi ją ukradł bezczelnie. Ciężko westchnąłem, a następnie nie przejmując się tym, że jestem bez koszulki, wróciłem do części sypialnianej. Zerknąłem na jego brudne spodnie zastanawiając się, co ja teraz powinienem z nimi zrobić. Zresztą, czemu ja? To jego rzeczy. Rączki zdrowie ma, mógłby wyprać sam.
– I co, tak te spodnie w przejściu będą leżeć? – spytałem, szukając w swoich rzeczach dodatkowej koszuli. Jak to tak ma wyglądać, to ja sobie też powinienem coś dokupić.
– No... to nie ja je ubrudziłem. No, może trochę po części. Ale większość tej spermy należy do ciebie, powinieneś posprzątać swój bałagan – powiedział nonszalancko.
– Nie mój problem. Ja spodnie mam – wzruszyłem ramionami, niechlujnie zapinając guziki koszuli. Na to i tak idzie kurtka, więc nikt nic nie będzie widział.
– Nie myślisz chyba, że będę w takich brudnych rzeczach chodził – burknął, a w jego głosie wyczułem autentyczny strach. Naprawdę aż tak się boi prania? Przedziwny jest.
– To twój problem. Albo wypierzesz, albo będziesz chodził w brudnych, albo bez nich. Jeśli wybierzesz ostatnią opcję nie licz, że cię będę chronił przed tymi wszystkimi alkoholikami i narkomanami. A uwierz mi, sporo ich się tu kręci – zagroziłem, po czym chwyciłem za mieszek i opuściłem pokój, uprzednio go zamykając na klucz. Ranek akurat wstawał, pierwsze stragany rozłożone, szybko coś mu kupię i wracam. Tylko, co ja mam mu kupić...? Coś pod kolor jego oczu... czerwona? Bordowa? Czarna...? Nie, czarna będzie za ciemna, nie wyglądałby w niej dobrze. Chyba zatem pójdę w czerwień, najprędzej mu coś znajdę. No i spodnie... kupię mu te spodnie, ale niech sobie myśli, że będzie musiał działać tylko na tej jednej parze. W końcu, jeszcze są całe, tylko po prostu brudne. Nie może po każdej zabawie kupować sobie nowych ubrań tylko dlatego, że te aktualne się pobrudziły, to bez sensu. Pan arystokrata musi się uczyć powoli prawdziwego życia, jeżeli chce tu przetrwać, bo i ja mu może pomogę, ale nie będę robił wszystkiego za niego. Dobrze się czuje, jest pełen wigoru, więc i z praniem da sobie radę.
<Różyczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz