czwartek, 27 listopada 2025

Od Haru CD Daisuke

 Westchnąłem ciężko, drapiąc się po głowie. Wyglądało na to, że mojej panience naprawdę zaczynało odbijać ze strachu i niepewności. Chciał się izolować? Przecież to absurd, nawet jeśli będzie zachowywać się dziwnie, nawet jeśli hormony całkiem nim zawładną, ja i tak będę przy nim. W każdej sytuacji.
- Nie przesadzasz aby na pewno? - Odezwałem się łagodnie, robiąc krok w jego stronę. - Przecież nie możesz być aż tak groźny, żeby trzeba było przed tobą uciekać. Nigdy nie uwierzę, że mógłbyś stać się agresywny czy nieobliczalny do tego stopnia, by komukolwiek zrobić krzywdę… albo sprawić, żebym poczuł złość, bezradność czy cokolwiek podobnego. Kocham cię. I pamiętaj, że zniosę wszystko, nawet jeśli będzie trudne. - Ująłem jego policzki w dłonie i pochyliłem się, łącząc nasze usta w namiętnym, uspokajającym pocałunku. Poczułem, jak odrobinę się rozluźnia, choć jego ręce wciąż drżały.
- Haru… - Wyszeptał, odrywając wargi od moich. - Obawiam się, że nie dasz sobie ze mną rady, kiedy moje hormony naprawdę zaczną szaleć. Ja już teraz sam siebie nie rozumiem… a co dopiero, gdy ciąża będzie bardziej zaawansowana. Naprawdę się tego boję. - Doskonale go rozumiałem. Poświęcił tak wiele, swoje ciało, swoją pewność, wszystko, by móc dać nam dziecko. Skoro on mógł się zmienić dla naszej wspólnej przyszłości, ja zrobię wszystko, żeby nigdy nie poczuł się z tym sam. Nigdy.
- Skarbie… nieważne, jaki będziesz. Ja zawsze będę przy tobie, bez względu na wszystko - Odpowiedziałem miękkim tonem. - Poza tym, w razie czego moja mama też nam pomoże. Wiesz, że jest cudowna i bardzo cię lubi. - Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że właściwie mieliśmy do niej iść. Na Boga, ostatnio mam fatalną pamięć. Zdecydowanie za dużo się dzieje, a emocje kotłują mi się w głowie jak nigdy. - A skoro już o mojej mamie mowa… - Dodałem, muskając kciukiem jego policzek. - Chcesz tam dziś pójść? Czy może wolisz zostać tutaj, tylko ze mną, w spokoju? Jeśli wolisz zostać, to świetnie, zamkniemy drzwi i będziemy po prostu razem. Ale jeśli chcesz pójść, to zabiorę cię tam z przyjemnością. Decyzja należy do ciebie, dobrze - Patrzyłem na niego uważnie, dając mu czas. Niezależnie od tego, jaką odpowiedź usłyszę, dostosuję się. Najważniejsze było jego samopoczucie, to, by czuł się bezpieczny i kochany.
Mój mąż, a właściwie teraz już żona, westchnęła cicho, uśmiechając się do mnie łagodnie. Jej dłonie odnalazły moje, ciepłe i pewne, a ona sama stanęła na palcach, by po raz pierwszy bez ciągnięcia mnie w dół złączyć nasze usta w krótkim, miękkim pocałunku. Musiałem przyznać, że była to wyjątkowo przyjemna odmiana.
- Chyba wolę zostać tutaj, z tobą. Tak jest mi po prostu lepiej - Powiedziała spokojnie, nadal trzymając mnie za ręce. - Ale jeśli ty chcesz iść do mamy, to nie będę ci stać na drodze. - Uśmiechnąłem się do niej szerzej, czując, jak coś we mnie mięknie.
- Nie chcę cię zostawiać samego - Odparłem, delikatnie muskając jej czoło pocałunkiem. - Lubię spędzać z tobą czas. Poza tym… naprawdę chcę spędzać go właśnie z tobą. - Przytuliła się do mnie, wtulając głowę w moje ramiona tak, jakby cały świat mógł zniknąć, a i tak byłoby nam dobrze.

<Panienko? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz