niedziela, 30 listopada 2025

Od Haru CD Daisuke

Cieszyłem się z każdego dnia, który mogłem spędzać z moją ukochaną panienką. Choć moje życie zmieniło się nie do poznania, wcale mi to nie przeszkadzało, najważniejsze było to, że się kochaliśmy i wspólnie czekaliśmy na nasze dziecko, które miało pojawić się na świecie już za kilka miesięcy.
Odkąd wziąłem wolne w pracy, każdy poranek zaczynał się tak samo: budziłem się przy jej boku, wsłuchując się w spokojny oddech i obserwując, jak pierwsze promienie słońca muskają jej twarz.
- Dzień dobry. Jak się dziś czuje moja piękna połówka? - Zapytałem cicho, kiedy otworzyła oczy.
- Dzień dobry. Czuję się wystarczająco dobrze, żeby od razu nie zacząć narzekać - Mruknęła, a w jej głosie od rana pobrzmiewało lekkie niezadowolenie.
Ostatnio bywało mi z nią naprawdę ciężko, hormony robiły swoje, a drobiazgi potrafiły wyprowadzić ją z równowagi. Na szczęście mam w sobie dużo cierpliwości. Kocham ją ponad wszystko, więc tylko się uśmiechnąłem i nie powiedziałem niczego, co mogłoby ją choć w najmniejszym stopniu zasmucić.
Ostrożnie pogłaskałem ją po włosach, a ona, mimo porannego marudzenia, wtuliła się we mnie. W takich chwilach jeszcze mocniej docierało do mnie, jak bardzo jestem szczęśliwy i jak bardzo pragnę być dla niej oparciem, nawet tak trudnych dla niej chwilach.
- Rozumiem. Masz prawo źle się czuć, masz też pełne prawo trochę ponarzekać. W końcu hormony szaleją, a nasze dziecko jest wyjątkowo wymagające - Powiedziałem łagodnie. - Wszystko rozumiem, akceptuję i nie zamierzam narzekać nawet przez chwilę. - Przesunąłem dłonią po jej ramieniu, próbując choć odrobinę poprawić jej humor. - A może zrobimy sobie jakieś śniadanie? - Zaproponowałem po chwili. - Co powiesz na coś słodkiego? Ostatnio nie masz żadnych problemów po słodkim jedzeniu, więc wygląda na to, że nasze maleństwo właśnie takie smakołyki lubi najbardziej. - Uśmiechnąłem się, choć dobrze wiedziałem, że słodycze w nadmiarze nie są najzdrowszym wyborem. Ale jeśli jej organizm domagał się cukru, a dziecko reagowało na niego spokojniej, to nie miałem zamiaru zabraniać jej czegokolwiek. Najważniejsze było dla mnie, by ona i maleństwo pod jej sercem czuli się szczęśliwi i bezpieczni.
Moja panienka spojrzała na mnie niepewnie. Znałem to spojrzenie aż za dobrze, za każdym razem, gdy wspominałem o słodyczach, reagowała dokładnie tak samo. Wiedziała, że „nie powinna”, że „to niezdrowe”, że „nie może przesadzać”. A mimo to, gdy tylko podsuwałem jej coś słodkiego, znikało w błyskawicznym tempie, jakby jej organizm dokładnie tego potrzebował. Problem wcale nie tkwił w jedzeniu, ona po prostu bała się, co może się stać, jeśli pozwoli sobie na zbyt wiele.
Pochyliłem się ku niej i delikatnie musnąłem jej policzek.
- Nie patrz tak na mnie, skarbie - Powiedziałem miękko. - Tłumaczyłem ci już, że nic złego się nie stanie, jeśli zjesz słodkie śniadanie. Jeśli chcesz, poproszę kucharza, żeby przygotował ci naleśniki z czekoladą… Chociaż jeśli wolisz coś innego, to mów śmiało. Masz ochotę na coś konkretnego? Omlety? Jajka? Tosty? A może owsiankę? Jest tyle potraw, które możemy dla ciebie przygotować, ja albo kucharz. Wystarczy, że wybierzesz. Obiecuję, że dziś dostaniesz dokładnie to, na co masz ochotę… i to już za chwilę. - Przytuliłem moje najpiękniejsze słoneczko mocniej, czując, jak powoli rozluźnia się w moich ramionach.

<Panienko? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz