piątek, 28 listopada 2025

Od Serathiona CD Eliana

 Czy naprawdę miałem za mało ubrań? Cóż, wydawało mi się, że mam zupełnie wystarczająco. Dwie koszule i dwie pary spodni to przecież więcej niż potrzebuję, zwłaszcza że ani się nie pocę, ani nie robię wszystkich tych typowo ludzkich rzeczy, które potrafią ubrania brudzić w zastraszającym tempie.
Oczywiście, lubiłem ubrania. W moim dawnym domu miałem ich przecież całe szafy, naprawdę imponujące ilości. Jednak teraz… teraz myślę, że te pieniądze, które ode mnie dostał, powinien przeznaczyć na coś bardziej potrzebnego sobie, a nie na moje stroje. Ja mogę chodzić w tym, co mam. Dostałem ładną koszulę, dostałem porządne spodnie, już naprawdę mogę się poświęcić i zacząć prać. Albo przynajmniej spróbować prać, chociaż akurat tego robić nie znoszę. Zdecydowanie nie jest to nic przyjemnego.
- Myślę, że na razie to, co mam, mi wystarczy. Nie będę narzekał. Szkoda pieniędzy, ja i tak się nie brudzę, a ty musisz mieć za co jeść - Stwierdziłem, nie chcąc, aby wydawał pieniądze na takie rzeczy. To nie było konieczne. Poradzę sobie. On i tak już dużo dla mnie zrobił i dużo na mnie wydał. A ta iluzja… ona przecież będzie kosztować niemało. To są moje pieniądze, owszem, ale skoro mu je podarowałem, nie zamierzałem teraz ich odbierać.
- A to nie tak, że pan arystokrata powinien wyglądać nienagannie? - Zapytał złośliwie, uśmiechając się pod nosem.
Co za drań. Jeszcze chwila, a naprawdę zetnę mu ten uśmiech z twarzy.
- Cóż, pięknie już wyglądam. Każdy, kto na mnie spojrzy, może to stwierdzić, więc chyba przeżyję bez nowych ubrań. Poza tym tutaj mogę cały dzień leżeć w twojej koszuli - Odparłem, szczerząc się do niego z rozbrajającą pewnością siebie.
- No proszę, i to ty czujesz zazdrość? - Mruknął, przewracając demonstracyjnie oczami, tylko po to, by mnie sprowokować.
- Tak, bo nikt mnie tu nie widzi. Masz mnie tylko dla siebie, a ona widzi ciebie. I gwarantuję, że gdy tylko zejdziesz na dół, zaproponuje ci pomoc w zakupach - Powiedziałem z przekonaniem. Wiedziałem, że tak będzie. Po prostu to czułem, a kiedy coś czuję… zazwyczaj mam rację.
- Przesadzasz. Zdecydowanie za dużo sobie dopowiadasz, a to nie jest zdrowe - Stwierdził, podnosząc się z łóżka. - Przejdę się na targ. Może akurat znajdę dla ciebie coś ładnego. - Uparł się. A ja, nie mając wyboru i widząc, jak bardzo mu na tym zależy, po prostu przytaknąłem.
- Jeśli tego chcesz i tak mnie nie posłuchasz, nawet jeśli coś powiem… - Westchnąłem, opadając bezsilnie na łóżko. I tak nie miałem nic do roboty.
- Bądź grzeczny, gdy mnie nie będzie - Zażądał, podchodząc, by na pożegnanie musnąć moje usta krótkim, lecz zdecydowanym pocałunkiem.
- Będę. Obiecuję - Szepnąłem, gdy opuszczał pomieszczenie. Miałem zamiar dotrzymać słowa. Nie chciałem sprawiać mu kłopotu, zwłaszcza tutaj, w gospodzie jego znajomej, która zapewne policzyła mu znacznie mniej za te noce, niż powinna.
Zostałem więc sam, z jego zapachem w powietrzu, jego koszulą na sobie i tęsknotą, która rosła we mnie chociaż nie powinna, nie powinienem kochać a jednak, zakochałem się w nim i nic nie mogę na to poradzić.

<Towarzyszu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz