Obserwowałem go spokojnie, ale też z lekkim zaskoczeniem. Takiego wyznania nie spodziewałem się z jego strony. W końcu, może być on z kimkolwiek chce. On o tym wie, i ja o tym wiem. Nie musiałby nawet używać swoich mocy, ma w końcu bardzo dużo osobistego uroku. Złości mnie myśl, że mógłby chcieć kogoś innego, ale tak naprawdę... co mógłbym zrobić? Nic. Jeśli by bardzo chciał, jeśli naprawdę by chciał... nic nie jestem w stanie zrobić. Wystarczy, że mrugnę, a on już może być w zupełnie innej części miasta. Chyba, że jest jasno, wtedy od ucieczki powstrzymuje go tylko słońce.
– Niesamowity zbieg okoliczności – odpowiedziałem, chwytając delikatnie jego brodę, by zwrócił ku mnie swój wzrok. Chciałem mieć bardzo dobry widok na jego śliczne, czerwone oczęta, które to w tej chwili pokazywały więcej, niżby sam chciał... ale to dobrze. Lubiłem szczerość. Ceniłem sobie szczerość. A w tej chwili jego oczy były dla mnie najbardziej szczere.
– Jaki zbieg okoliczności? – spytał, delikatnie marszcząc brwi, a w jego głosie, czy tego chciał czy nie, brzmiał strach. Był przede mną w tej chwili całkowicie nagi, i to nie tylko w przenośni
– Taki, że też chcę mieć przy sobie. Zawsze, niezależnie od wszystkiego. Nie chciałbym cię nikomu oddawać – przyznałem, obserwując te słodkie rumieńce na policzkach. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby wampir się rumienił. To był tak właściwie mój pierwszy raz z tym zjawiskiem, i bardzo mi się to podobało.
– Ludzie są zawsze tacy głupi i sentymentalni – odpowiedział cicho, niepewnie, jeszcze bardziej zawstydzony niż chwilę temu.
– Racja, bo to tylko ludzkie prawo, być głupim i sentymentalnym – odpowiedziałem rozbawiony, zbliżając się do jego ust, by zaraz je połączyć w delikatnym pocałunku. Nie był idealny, dalej się uczyłem tych wszystkich gestów bliskości, jak się zachowywać, ale chyba nigdy mu to nie przeszkadzało. Miałem takie małe wrażenie, że czerpał przyjemność z tego, że mógł mnie uczyć, nakierowywać tak, jak on chciał, by to wyglądało. A mi? Mi to w ogóle nie przeszkadzało. Podążałem ślepo za jego wskazówkami, ufając mu całym sobą. Nie powinienem z nikim mieć takiej relacji, zwłaszcza z niby wrogiem. Może i w tej chwili popełniam błąd... ale czułem się dobrze. Nie chciałem, by się to kończyło. Czasem chyba mogę być taki trochę samolubny, i pomyśleć o tym, czego mi brak.
– W całowaniu to ty się jeszcze musisz podszkolić – stwierdził z rozbawieniem, kiedy się od niego odsunąłem, by trochę zaczerpnąć powietrza. Co jak co, ale ja tego powietrza potrzebowałem, w przeciwieństwie do niego.
– No to do roboty. Ja do doszkalania się jestem chętny cały czas – odpowiedziałem, przyciągając go bliżej siebie. Mimo, że nie użyłem jakoś bardzo dużo tego olejku, zapach róży był na nim naprawdę intensywny, ale pasowało to do niego.
<Różyczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz