Na jego słowa zamrugałem zaskoczony. On... Był zazdrosny? O mnie? Nie tego się po nim spodziewałem. Miałem wręcz wrażenie, że jest on na tyle pewny siebie, że nie dopuściłby do siebie nigdy takich myśli. Może to z powodu głodu jest taki trochę przewrażliwiony? Tak. To pewnie to. Jak w końcu to posilę, znów będzie się zachowywał normalnie.
– No proszę, mój mały zazdrośnik – wyszczerzyłem się złośliwie, na co Serathion prychnął cicho, oburzony.
– Ja? Zazdrosny? Ja tylko pokazuję, że ma nie wchodzić na ten teren – burknął, pusząc słodziutko te swoje małe policzki. – Zresztą, kto tu kogo nazywa zazdrosnym? Wczoraj nie mogłeś znieść myśli, że jakiś typek mnie podrywa.
– Bo go zachęcałeś. Gdybyś go spławiał, nie przejmowałbym się wtedy tym aż tak – wzruszyłem ramionami, zdejmując kurtkę i zawieszając ją na wieszaku znajdującym się na drzwiach. Po tym podszedłem do okna, by dokładnie ukryć szybę za grubą zasłoną. – Zjem, umyję się i dam ci się poczęstować. A jak chwilę się zdrzemnę, to pójdę załatwić ci jakąś iluzję, i zobaczę, ile to będzie kosztować.
– Jak długo zamierzamy tu być? – zapytał, zdejmując brudne spodnie.
– Jeszcze nie wiem. Wpierw muszę ci załatwić coś, co pomoże ci wyglądać trochę bardziej jak człowiek. Kupię też nam mapę, by łatwiej było nam ustalać trasy. A później zobaczymy. Może będę miał tu jakiś kontrakt, to duże miasto, więc może się tu jakiś wampir zadomowił. Myślę, że na spokojnie tydzień tutaj na pewno spędzimy – powiedziałem po chwili zastanowienia, co zaskoczyło mojego towarzysza.
– Tydzień? – powtórzył, sięgając po moją koszulę, by bezwstydnie założyć ją na moich oczach. – To nie za długo? Zanudzę się tu na śmierć.
– Kiedy ukryjemy te twoje kiełki i oczy, będziesz wieczorem mógł sobie spokojnie zwiedzać to miasto, więc na pewno się nie zanudzisz. Może nawet ci się spodoba? Nie jest tu aż tak źle – wzruszyłem ramionami. Już marudzi, a jeszcze nic nie zrobił. – Odpocznij, niedługo wrócę.
– Tylko się z tą dziewuchą za bardzo nie spoufalaj – rzucił, nie mogąc się powstrzymać. Dlaczego tak bardzo się boi, że mógłbym się nią zainteresować? Sam patrzy na inne szyje i się śmieje, ale kiedy ktoś jest dla mnie miły, bo kiedyś pomogłem tej osobie, to już foch.
– Przemyślę to – puściłem mu oczko i opuściłem pokój. Oczywiście, do niczego bym nie dopuścił. Lidia jest... cóż, po prostu jest. To dobra dziewczyna, która zasługuje na dobre życie, dobrego partnera, czego jej nigdy bym nie mógł dać. To po pierwsze, po drugie pewnie jest mi tylko wdzięczna za to, że im kiedyś pomogłem. I nawet dobrze się nam gada. Poza tym, póki mam moją Różyczkę przy sobie, nie będę rozglądać się za innymi. Jest między nami pewne niewypowiedziane zobowiązanie, które zamierzam dotrzymać. Poza tym, nikt mnie nie interesuje w ten sposób, co on, przynajmniej nie do tej pory, ale dobrze mi z tym. Dobrze mi z nim.
<Różyczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz