sobota, 22 listopada 2025

Od Serathiona CD Eliana

 Przyjemny dreszcz przebiegł po całym moim ciele, gdy jego dłoń mocno zacisnęła się na moich włosach. Lubiłem taką intensywność, tę odrobinę ostrości, mocniejsze szarpnięcie, pewniejszy nacisk. W jego rękach czułem się jakby ktoś dokładnie wiedział, jak poruszać wszystkie ukryte struny mojego ciała.
- Cóż… byłbym głupi, gdybym nie chciał tego ciągnąć dalej - Wymruczałem, stanąć na palcach, by szepnąć mu prosto w usta. Wkurzasz mnie, to fakt… ale cholernie cię lubię. Poza tym… nawet jeśli nie wszystko jeszcze umiesz, potrafisz mnie zaskoczyć. I wiesz zaspokajasz mnie na tyle dobrze abym chciał więcej. A ja lubię dobrą zabawę. - Szepnąłem mu prosto w usta.
Mój towarzysz uśmiechnął się mimo woli i pochylił się ku mnie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, który chętnie odwzajemniłem. Lubiłem smak jego warg, lubiłem to ciepło rozlewające się po moim ciele, lubiłem po prostu być przy nim. To było kojące, fascynujące i przyjemne w sposób, którego nawet nie próbowałem zrozumieć.
- W takim razie dziś wieczorem ruszamy w podróż. Musimy zmienić miejsce, zanim i nas dopadną - Stwierdził, odsuwając się ode mnie.
I przyznać musiałem, że nie do końca mi się to podobało. Miałem ochotę na coś więcej, jeszcze chwilę bliskości, a on tak po prostu zostawił mnie i poszedł się ogarnąć. Ech. To ja powinienem być na pierwszym miejscu, ale niech będzie, jeszcze sobie to odbiję.
Skoro i tak nie mogłem liczyć na dalsze pieszczoty, poszedłem sprawdzić swoje ubrania. Na szczęście były już czyste i suche, więc mogłem je wreszcie założyć i znowu wyglądać bosko w moich pięknych rzeczach. W końcu ktoś tu musi prezentować się nienagannie.
Elian w tym samym czasie zanurzał się w gorącej kąpieli, zdecydowanie zbyt gorącej. Mógłby trochę zmniejszyć temperaturę, ale jeśli tak mu odpowiadało, nie miałem zamiaru wtrącać się w jego rytuały. Nie wszystko musi być moją sprawą.
- Wiesz, tak sobie myślę… zanim wyruszymy, chciałbym jeszcze zobaczyć mój dom. A raczej to, co z niego zostało - Odezwałem się, kierując swoje kroki w stronę wyjścia z łazienki. - Muszę sprawdzić skarbiec i skrytkę. Rodzice zabezpieczyli je magią, więc może przetrwały. Tylko ja wiem, gdzie szukać, więc… może coś jeszcze da się ocalić.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Dasz radę tam wrócić? - Zapytał, nim zdążyłem nacisnąć klamkę.
- Chyba nie mam wyjścia - Wzruszyłem ramionami, odwracając się do niego. Przez chwilę po prostu mu się przyglądałem, jak w półmroku łazienki woda spływała po jego ciele. - Chociaż, prawdę mówiąc, dużo chętniej zostałbym tu i oglądał twoje seksowne nagie ciało. - Uśmiechnąłem się do niego rozbrajająco. Cóż poradzę, całe życie miałem skłonność do flirtowania, bawienia się, szukania przyjemności. Wciąż byłem młody, więc chyba normalne, że chciałem korzystać z życia, póki mam na to siłę i ochotę.
Oj przecież on lubił te gierki, nie musiał mówić tego na głos, ja po prostu widziałem i czułem jego ciało i emocje, które same mówiły mi czego on chce i co, Tak bardzo mu odpowiadało.

<Towarzyszu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz