Nie byłem pewien, czy to dobry pomysł. Martwiłem się o niego i to bardzo. Mimo że go potrzebowałem, nie wiedziałem, czy mogę sobie na to pozwolić, czy to wszystko w ogóle powinno mieć miejsce. Nie był w najlepszym stanie, choć uparcie powtarzał, że wszystko jest w porządku. Mama mówiła, żebym słuchał, co ktoś naprawdę do mnie mówi, więc postanowiłem to zrobić. Posłucham go i spróbuję robić tak, jak prosi, przynajmniej na tyle, by nie sprawić mu przykrości.
- Jeśli tego chcesz, tylko proszę, daj mi znać, gdybym zrobił coś nie tak. Będę się czuł spokojniejszy, wiedząc, że mogę to naprawić - Powiedziałem cicho, kładąc dłoń na jego policzku.
- Nie martw się - Odparł łagodnie. - Sam dam ci znać, gdyby coś się działo - Po tych słowach złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Poczułem jego pragnienie intensywne, szczere, niemal drżące pod powierzchnią. Chciałem je zaspokoić, a jednocześnie sam pragnąłem go jeszcze mocniej, niż byłem gotów przyznać nawet przed sobą. W tej chwili, gdy był tak blisko, czułem, że go potrzebuję bardziej niż czegokolwiek innego.
Spragniony jego bliskości, nie potrafiłem już się powstrzymać. Skoro on tego chciał, a ja pragnąłem tego równie mocno, nie było już powodu, by dalej udawać opanowanie. Wszystko, co działo się między nami, wydawało się tak naturalne, jakby świat poza nami na chwilę przestał istnieć.
Jego ciało, choć teraz inne, wciąż było dla mnie doskonałe. Było w nim coś wdzięcznego, kruchego, a jednocześnie znajomego coś, co sprawiało, że czułem tę samą tęsknotę, to samo pragnienie, które pamiętałem sprzed przemiany.
Patrzyłem na niego i wiedziałem, że nic się nie zmieniło. Wciąż mnie pociągał, może nawet bardziej. Nie miało znaczenia, to że w tej chwili był kobietą, ani jak wyglądał. Dla mnie wciąż był nim, tą samą osobą, którą kochałem i której dotyk sprawiał, że zapominałem o wszystkim innym.
Miło było znów poczuć jej bliskość, ciepło ciała, zapach skóry, miękkość, która drżała pod moim dotykiem jak wspomnienie naszej bliskości. Każdy gest, każdy oddech przypominał mi, jak bardzo tęskniłem, nie tylko za nią, ale za tym spokojem, który dawała mi jej obecność.
Ta chwila sprawiła, że poczułem się lżej. Jakby ciężar ostatnich dni wreszcie zniknął, rozmył się w ciepłym świetle, które nas otulało. Brakowało mi jej, tej drobnej postaci, tych ust, tej delikatności, której dawno nie doświadczałem. A teraz, gdy znów była przy mnie, czułem, że odzyskuję część siebie.
Gdy nasze spojrzenia się spotkały, w jej oczach widziałem spokój i ulgę.
- Brakowało mi tego - Wyszeptała, wtulając się w moje ramiona.
- Mnie również. Nawet nie wiesz, jak bardzo - Odparłem cicho, składając na czubku jej głowy delikatny pocałunek.
Przez chwilę między nami panowała cisza, przerywana jedynie spokojnym oddechem i biciem serc.
- Haru... przepraszam za to, jak ostatnio cię traktuję. Ja po prostu... nie rozumiem sam siebie - Wyszeptał w końcu, unosząc głowę, by spojrzeć mi w oczy. .
Delikatnie pogładziłem go po policzku i odpowiedziałem spokojnie.
- Nie musisz mnie przepraszać. Doskonale wiem, że czujesz się nie do końca sobą. To wszystko jest dla ciebie nowe, trudne... i dlatego nie mam do ciebie ani pretensji, ani żalu. - Uśmiechnąłem się ciepło, chcąc dodać mu otuchy. Chciałem, żeby wiedział, że nie jest w tym wszystkim sam, jestem tu i mu pomogę bez względu na wszystko.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz