czwartek, 8 września 2022

Od Mikleo CD Soreya

Zmartwiony wpatrywałem się w małą Misaki, bojąc się, że to, co usłyszała, odbije się mocno na jej psychice, jest taka młoda i bezbronna nie chce, aby cierpiała. Myśląc, że jej ukochany tatuś odejdzie przedwcześnie z tego świata.
- Kochanie nie martw się, tatuś nigdzie się nie wybiera. Mama Emmy była już starsza i rozchorowaną kobietą dla tego nadszedł na nią czas, przeżyła wiele lat, a tatuś jest jeszcze młody i nie wybiera się na tamten świat - Zwracając się do córki, podszedłem bliżej, głaszcząc jej piękne grube włosy.
- Naprawdę? Tatuś nie umrze ani nas nie zostawi? - Zapytała z nadzieją w swoich pięknych lawendowych oczkach.
- Oczywiście skarbie, nigdy się nie wybieram, będę przy was tak długo, jak to tylko będzie możliwe - Tym razem odezwał się Sorey, chcąc uspokoić swoją córeczkę, całując ją w czółko.
Misaki troszeczkę się uspokoiła, nie przestając mimo wszystko przytulać się do taty. Coś czuję, że ta noc będzie naprawdę ciężka i dla nas i dla dzieci mimo wszystko nie tak ciężka, jak dla malej Emmy, boże mój jedyny daj jej siłę, aby przetrwała ten ciężki czas w którym będziemy jej pomagać, tak długo, jak tylko będzie potrzebować i jak długo nam na to tylko pozwoli.
- Połóżmy się już, każdemu z nas przyda się odpoczynek - Odezwałem się, dostrzegając zmęczenie na twarzy męża i Misaki zasypiającej już w ramionach swojego tatusia.
- Masz racje - Sorey kiwnął głową powoli i ostrożnie kładąc naszą córkę na kanapie, samemu powoli kładąc się obok niej co i ja uczyniłem, ostatni raz zerkając do łóżeczka naszego syna, na szczęście i on spokojnie już spał, mam tylko nadzieję, że tej nocy prześpi ją całą przynajmniej tą jedną.
Nie mogąc mimo wszystko spać, leżałem przy swojej córce, starając się nie wiercić, nie chcąc wybudzić córki ani męża ze snu.
- Nie możesz spać? - Słysząc cichy szept męża, zerknąłem w jego stronę, podnosząc się powoli do pozycji siedzącej, kładąc dłonie na swoim czole.
- Martwię się o Emme, to może naprawdę odbić się na jej psychice i jeszcze Misaki mątwie się o dzieci co jeśli ich psychika teraz ucierpi? - Zmartwiony przejmowałem się dziećmi i nami samymi, nie tak miało to wyglądać, nie tak miało się to skończyć, gdyby tylko mama Emmy żyła wszystko byłoby w porządku. Bóg zabrał ją zbyt wcześnie, zdecydowanie zbyt wcześnie..
- Hej Miki proszę, uspokój się, wszystko będzie dobrze, będziemy przy Emmie i co najważniejsze naszymi dziećmi, a gdy to wszystko się już uspokoi, będziemy tylko my. Dobrze? Ty, ja może jakieś wino i bali pełną gorącej wody - Wyszeptał mi na ucho, delikatnie podgryzając jego płatek, powodując przyjemny dreszcz na całym moim ciele.
Zadowolony z gestu wykonanego przez mężczyznę złączyłem nasze usta w długim pocałunku, przytulając się do niego, gdy tylko oderwaliśmy się od siebie.
- Połóżmy się już, jeszcze przyjdzie czas na zamartwianie się - Wyszeptał, z czym się zgodziłem, jutro zapewne znów zostanę z dziećmi, a mój mąż zacznie zajmować się sprawami związanymi z pogrzebem.
Nie myśląc już więcej o wszystkich problemach, zmusiłem się do snu, przesypiając spokojnie resztę nocy, która mi pozostała.

Następny dzień był dla nas wszystkich bardzo ciężki, dzieci nie były w nastroju ani na zabawę, ani na jedzenie, Sorey zajmował się pogrzebem i już po dwóch może trzech godzinach wrócił ze wszystkimi wiadomościami, z tego, co udało mu się załatwić, pogrzeb odbędzie się za niecałe trzy dni, oby Emma zdążyła do tego czasu, chociaż troszeczkę się uspokoić to dla niej na pewno ciężki czas a pogrzeb i zderzenie się z pogrzebem zaboli jeszcze bardziej.
Same przygotowania do pogrzebu były ciężkie, ale sam pogrzeb był jeszcze gorszy, każdego z nas w jakimś stopniu to zabolało i każde z nas było nie w humorze. Emma cały czas płakała, Yuki starał się ją pocieszyć, chociaż to nie było łatwe, dziewczyna zamknęła się w sobie i nawet po powrocie z pogrzebu nie chciała z nami rozmawiać, nie mówiąc już o piciu ani jedzeniu.
- Martwię się o nią, potrzebuje teraz wsparcia, ale wciąż je odtrąca, martwię się, że wraz z Yukim wymyślą coś głupiego, a naprawdę nie chcę powtórki z przeszłości, kto wie, na co wpadnie, zrozpaczona dziewczynka i przyjaciel, chcąc jej pomóc - Zwróciłem się do męża po powrocie do domu, wchodząc do kuchni, gdzie chciałem przygotować obiad dla całej rodziny, kto wie, może tym razem Emma zje chociaż troszeczkę.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz