piątek, 9 września 2022

Od Mikleo CD Soreya

Późny poranek słońce łaskoczące mój policzek i zapach śniadania wybudzającego mnie ze snu. Takie relaksujące dno przypominały mi o czasach gdy byliśmy naprawdę szczęśliwi, dzieciaki bez obowiązków, długie podróże, ruiny zwiedzane przez naszą dwójkę i przygody, o których nigdy nie zapomnimy. Czasem brakuje mi tych chwil, chciałbym ponownie chociaż przez jeden dzień znów poczuć się jak dziecko.
Nie, żeby przeszkadzało mi moje życie, bo je lubię i to nawet bardzo po prostu czasem brakuje mi czasu tylko we dwoje, może kiedyś, gdy dzieci dorosną, znów będziemy mogli spędzić czas sam na sam i zwiedzać miejsca, w których jeszcze nie byliśmy, a na razie musimy cieszyć się tym, co mamy.
- Jesteś cudowny - Zadowolony jadłem śniadanie trzymając na nogach syna, który jadł wraz ze mną.
- Nie jestem wspaniały, moim obowiązkiem jest po prostu zadbać o ciebie i nasze dzieci, bo tak właśnie robi głową rodziny - Odpowiedział, jedząc wraz ze mną śniadanie, miło mi, że je przygotował i ze mną je zawsze lepiej w towarzystwie czyż nie?
- Zawsze tak mówisz, ale gdybyś kochany nie był, na pewno byś się tak mną nie opiekował, a opiekujesz, bo jesteś cudownym człowiekiem, którego kocham ponad swoje życie - Wyznałem zadowolony, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Miki, moje zdanie na ten temat znasz, nie chce się jednak z tobą kłócić, dlatego zakończę ten temat, skupiając się na śniadanie - Wyznał, robiąc to, co wcześniej mi powiedział, a więc i ja to uczyniłem, nie ma potrzeby, aby drążyć temat, dlatego skupie się na śniadaniu nim całkiem mi wystygnie.
Już od rana dzień zapowiadał się na bardzo udany, Misski i Merlin bawiło się na dworze z Cosmo i Codim. Yuki z Emmą siedząc na ławce i o czymś dyskutowali, gdy my z Coco spędzaliśmy czas w ogródku, obserwując dzieci i zwierzęta, niech się bawią, a my mając chwilę, zajmiemy się warzywami, które potrzebują naszej uwagi, podlania wody i kontroli w sprawdzeniu i stanu żywotnego.
Dziś również spotkaliśmy naszego sąsiada, który zamienił z nami kilka zdań, opowiadając o tym, jak powinno się zajmować sałatą, aby rosła zdrowa, to akurat było bardzo interesujące zawsze miło się do edukować.
- Podrywał cię - Po odejściu mężczyzny o imieniu Phil mój mąż od razu zwrócił się w moją stronę z widocznym niezadowoleniem na twarzy.
- Sorey przesadzasz, nie podrywał mnie Phil to bardzo miły człowiek i do tego bardzo mądry, jego wiedzą jest mi naprawdę przydatna, a zresztą nawet nie wiesz, jakiej jest orientacji ‐ Odezwałem się, nie rozumiejąc, dlaczego mój mąż uważa, że każdy facet, który ze mną rozmawia, od razu mnie podrywa.
- Ja nie przesadzam, ja mam oczy, a ten gość, gdyby tylko mógł, rozebrałby cię samym spojrzeniem - Burknął, rany co za człowiek, on naprawdę ma jakąś paranoje na punkcie ludzi mnie podrywających.
Mój mąż poirytowany jak jeszcze nigdy przedtem wyszedł z naszego małego warzywnika, a ja, aby nie zostawić go w tej sytuacji samego, od razu ruszyłem za nim, wciąż nie rozumiejąc, o co się złości, po pierwsze ja nic nie zrobiłem, a po drugie ten chłopak chciał być miły czy coś w tym złego?
- Sorey, bardzo cię proszę - Chwyciłem jego rękę, zatrzymując go tym samym - Wiesz, że kocham tylko i wyłącznie ciebie prawda? I wiesz, że zawsze chętnie ci to okazuje, ten człowiek mnie nie interesuje tak? Tylko ty jesteś dla mnie najważniejszy - Zwróciłem całą jego uwagę na sobie, łącząc nasze usta w pocałunku, starając się go troszeczkę uspokoić, nie chcąc, aby się na mnie gniewał, bo i po co? Tylko mu to zaszkodzić może a tego nie chcemy.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz