sobota, 10 września 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Nie za bardzo rozumiałem jego prośby. Czy to nie on chciał, bym ją zapuszczał, bo mu się podobała? Przecież robiłem to dla niego, i to bardzo długo ją zapuszczałem, w końcu to trochę czasu trwało, i teraz mam się jej tak po prostu pozbyć? Wiem, wiem, ostatnio trochę na nią narzekałem, bo jednak zawsze trochę czasu wieczorem spędzałem na jej pielęgnacji i teraz już jej tak szkoda mi było. Tyle pracy ma zostać zmarnowane…
- Ale czekaj, czekaj… jak to mam zgolić brodę? Przecież mówiłeś mi, że wyglądam dla ciebie atrakcyjnie – zacząłem, nie do końca go rozumiejąc. Czemu nagle zmienia zdanie? Coś mu nie odpowiadało? Może teraz w tej brodzie wyglądałem dla niego za staro? Na pewno wyglądałem za staro, w końcu przybywa mi jakieś dziesięć lat, a jak jeszcze stanie obok mnie to już w ogóle jestem strasznie stary. Ewidentnie miał dosyć starego męża, to wszystko dlatego.
- Nie musisz jej od razu golić, tylko wyrównać i trochę przystrzyc. Nie jest to za przyjemne uczucie – wyjaśnił i zostawił mnie samego z dziećmi. Szczerze, to nie za bardzo mi się rozjaśniło w głowie. Przecież ona jest równa i przystrzyżona, dbam o to cały czas. Może z lewej strony jest troszkę krótsza, bo ostatnio trochę mi ręka się omsknęła, no ale chyba to nie wyróżnia się aż tak bardzo. A może jednak tak…? Ja tam nie wiem, nie za bardzo mam pojęcia o takich rzeczach.
Chcąc nie chcąc, zostałem sam z dziećmi, które bardzo cieszyły się z mojej obecności, a przynajmniej Misaki, bo Merlin chyba miał mi jeszcze za złe ten wczorajszy dzień, chociaż dlaczego, to nie wiedziałem. Kupiłem mu przecież misia, którego sam sobie wybrał, a to, że później zaważył dwadzieścia innych zabawek, które mu się spodobały, to już jego problem. Jedną zabawkę raz na jakiś czas mogłem im kupić, słodyczy zawsze mają pod dostatkiem, tylko są one porcjowane, by nie przesadzili, bo to jest jednak niezdrowe. Merlin jednak jest grzeczny tylko wtedy, kiedy mamy nie ma obok, bo wtedy wie, że nikt go nie obroni i nie poklepie po główce za złe zachowanie.
Po piętnastu minutach śniadanie było gotowe, dlatego zabrałem dzieci do kuchni. Posiłek jak zawsze był przecudowny, ponieważ przygotowywał nam go mój kochany mąż, a ponieważ że on go przygotowywał, to na moich barkach spoczywał obowiązek posprzątania po śniadaniu. Znaczy, nikt mi tego robić nie kazał, ale ja sobie kazałem, w końcu wypadałoby, bym coś w tym domu robił, a nie tylko mój mąż.
Jak już posprzątałem Miki rozkazał mi, bym poszedł ogarnąć brodę, a on teraz zajmie się fryzurami dzieci, a później moją, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Rozumiałem, że dzieci, bo jednak te kosmyki z przodu były już trochę za długie i na pewno sprawiały im problemy, ale co z moją jest nie tak? Przecież mogę ją spokojnie związać i już jest po problemie, więcej od nich nie wymagam, bo wiem, że jest to nierealne, nie sposób ich w żaden sposób ułożyć i już się z tym pogodziłem. Teraz i tak nie jest ze mną najgorzej, ponieważ mogłem je wiązać, ale jak były one krótsze, to miałem z nim niemały problem.
Mikleo co prawda mówił mi, że brody golić całkowicie nie muszę, ale z jednej strony podciąłem za bardzo, a jak starałem się to wyrównać, to znowu z tej drugiej było źle. Trochę już musiałem wyjść z wprawy, albo po prostu się zdenerwowałem się tym całym obcinanie włosów i tym, jak będę wyglądał bez brody. Bo to właśnie musiałem zrobić, ogolić brodę, bo inaczej wyglądałem tragicznie.
Muszę przyznać, że nawet siebie trochę w tym lustrze nie poznawałem. Naprawdę wyglądałem tak młodo? Teraz to wyglądałem jak szczyl. Nawet nie wiem, czy nie młodziej od Mikleo, a to przecież jest niemałe osiągnięcie. To chyba już jednak bardziej wolałem siebie w tym zaroście niż bez niego. I skoro wolałem siebie w zaroście, to co sobie pomyśli o mnie Miki? Teraz to już na pewno zostawi mnie dla sąsiada.
- Włosy zwilżone? – spytał, kiedy tylko wyszedłem z łazienki trochę taki przybity. O dziwo, nic nie mówił na temat mojej twarzy, ale to może nawet i lepiej, chyba bym tego już nie zniósł. – Jakieś życzenia odnośnie nowej fryzury?
- Rób co chcesz, gorzej już ze mną być nie może – bąknąłem, siadając na krzesełku. Było mi już wszystko jedno, no chyba, że Miki ogoli mnie na łyso, wtedy mogę mieć ze sobą jeszcze większy problem.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz