Od razu poczułem, że było z Mikim coś nie tak, tylko jeszcze nie do końca wiedziałem, co. Niby się do nas uśmiechał, niby był zadowolony, ale miałem wrażenie, że coś się stało na tych zakupach. Podszedłem do niego, by przywitać się z nim pocałunkiem w policzek i właśnie wtedy zacząłem się domyślać, co mogło się stać. Wcześniej stał do nas bokiem i normalnym, bladym policzkiem, więc tego nie widziałem, ale jak do niego podszedłem od tej drugiej strony zauważyłem, że był czerwony, nie jakoś bardzo, ale nadal się odznaczał. Czy to jest po jakimś uderzeniu...? Mikleo od razu nerwowo poprawił swoje długie rękawy, co jeszcze bardziej wzbudziło moje zainteresowanie. Chwyciłem jego nadgarstek i nim zdążył zareagować, odwinąłem jego rękawy.
- Kto ci to zrobił? – spytałem cicho pamiętając o Misaki, która piła kakao.
- Nikt, to nic takiego – odpowiedział mi równie cicho, wyszarpując swoją rękę z mojego uchwytu. Nic takiego? Te siniaki to nic takiego? Uderzenie w policzek to nic takiego? Jak się dowiem, kto podniósł na niego rękę, nie daruję. Zrobiłbym mu to samo, co zrobił mojemu mężowi, i to dziesięć razy gorzej. Niemalże poświęcił dla tych ludzi swoje życie, a oni tak go traktują...
- Porozmawiamy o tym później – mruknąłem, pomagając mu w rozpakowywaniu zakupów. Nie mogę pozwolić, by mój mąż był tak poniżany przez ludzi, którzy powinni byli go wielbić. Dowiem się, kto go tak potraktował, i sprawię, że będzie jeszcze błagał Mikleo o przebaczenie.
Dzięki temu już od samego rana byłem troszkę wzburzony, ale dla dzieci, które już wszystkie przyszły na dół na śniadanie, postanowiłem udawać, że jest wszystko w porządku. Poprosiłem Mikleo, by się położył, ponieważ widziałem, że był niewyspany. Czułem się źle z tego powodu, ponieważ wiedziałem, że to przeze mnie. Gdybym go wspierał tak samo, jak wspierałem wtedy Misaki, teraz nie miałby tych sińców pod oczami. A gdybym wstał jeszcze wcześniej, poszedłbym na te zakupy za niego i nikt by go nie napadł. Miki nie za bardzo chciał iść się położyć, ale po naleganiach dzieci w końcu poszedł na górę.
Skończyłem za Mikleo śniadanie, które podałem dzieciom, zaraz zabrałem się za przygotowywanie drugiego śniadania do szkoły. Przed wyjściem z domu, by zaprowadzić młodą do szkoły, niczego nie jadłem, tylko wypiłem na szybko kawę, ponieważ nie miałem na to czasu. Troszkę dzisiaj zaspaliśmy pewnie przez tą burzę i dziwny koszmar Misaki, no i też wolałem bardziej skupić się na tym, by dzieci miały co zjeść. Kawa mi na ten poranek w zupełności wystarczy.
Wróciłem do domu po niecałej godzinie, ponieważ wcześniej musiałem jeszcze zrobić zakupy. Miki już był na rynku, owszem, ale kupił tylko rzeczy, które zużyłem do śniadania. Ja kupiłem znacznie więcej rzeczy, w tym słodkości dla męża i całkiem uroczego pluszaka dla Merlina. Ostatnio kupiłem zabawkę dla Misaki, więc teraz była pora na podarunek dla młodego. Rozpakowałem zakupy, przywitałem się z Coco oraz Cosmo, który dzielnie pilnował domu oraz przebywających w nim domowników.
- Tata! – usłyszałem głośny okrzyk Merlina, kiedy tylko wszedłem do naszej sypialni. Okazało się, że młody siedział sobie na podłodze i bawił się zabawkami, a Miki leżał w łóżku, czytając książkę. Chłopiec zauważywszy mnie, zaczął biec w moją stronę, z wielkim uśmiechem na ustach i wyciągniętymi rękami. No proszę, a on co ostatnio dla mnie jakiś taki milszy się zrobił? Nie, żebym narzekał, tylko trochę zaskoczony jestem, bo to tej pory zawsze go bardziej ciągnęło do mamy, a mnie tak troszkę ignorował, albo robił mi na złość, perfidnie się z tego ciesząc. Bardzo, ale to bardzo miła odmiana.
- Ktoś tu się wyspał, co? – powiedziałem rozbawiony, całując go w czoło. Dobrze, że on przespał normalnie noc, bo inaczej mogliśmy mieć lekki problem, by zmieścić się we czwórkę w łóżku. – Mam coś dla ciebie. Proszę – mówiąc to, podałem mu pluszaka, z czego bardzo się ucieszył. Postawiłem go na ziemi, a kiedy poszedł się dalej bawić, ja skierowałem się w stronę naszego łóżka. – A ty chociaż na moment zmrużyłeś oczy? – zapytałem, całując go w policzek. Już nie było śladu po uderzeniu, ale i tak doskonale o tym pamiętałem i tak łatwo nie zapomnę.
- Tak, dopiero niedawno się obudził. Rozmawiałeś z Yukim? – na jego pytanie zmarszczyłem brwi, a o czym miałbym rozmawiać z Yukim? I dlaczego? Coś mnie ominęło? Wydawali się być troszkę zmęczeni, ale każdy po tej nocy był chyba troszkę zmęczony. – Uważam, że coś dręczy zarówno jego, jak i Emmę, tylko nie wiem, co.
- Nic takiego nie zauważyłem, ale jeżeli ma cię to uspokoić, porozmawiam z nimi, jak wrócą. A teraz skupmy się na tobie. Co się stało na zakupach? Tylko nie mów mi, że nic takiego, bo takiej odpowiedzi nie przyjmuję – powiedziałem, przyglądając się mu uważnie. Więcej już go nie wypuszczę samego z domu, nawet na szybkie zakupy. Albo idę ja, albo jeszcze lepiej, będziemy szli razem, by w razie jakichś krzywych spojrzeń ze strony ludzi od razu mógł zareagować.
<Aniołku najdroższy? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz