Zmarszczyłem brwi na jego słowa, próbując przetrawić ich sens. Chyba faktycznie jest za bardzo zmęczony, skoro mówi mi takie rzeczy, na szczęście od dzisiaj będzie nam tylko łatwiej, a przynajmniej taką miałem nadzieję.
– Słońce, ale wiesz, że się nie pocisz, a jak się nie pocisz, to też nie śmierdzisz? – przypomniałem mu lekko rozbawiony, odgarniając jeden z jego kosmyków za ucho.
– Mimo to i tak wolałbym się umyć, nie chcę cię obrzydzać – odpowiedział, czym rozbawił mnie jeszcze bardziej. Obrzydzać? On mnie? Prędzej to ja jego, no ale niech mu będzie, kim ja jestem, by ocenić jego małe dziwactwa.
– Przyjdę po ciebie, jak kąpiel będzie gotowa – wyszeptałem, całując go w czubek głowy. Skoro ma taką zachciankę, to ja, jako jego mąż, mam obowiązek mu ją spełnić.
Poszedłem do łazienki, by zrobić mu najwspanialszą kąpiel, jaką mogłem mu na ten moment zrobić. Wiem, że kilka dni temu obiecałem mu relaksacyjną kąpiel, no ale dzisiaj brakuje mi kilka ważnych składników, jak chociażby spokoju i wina, ale cały czas o tym pamiętam. Jak będę szedł na następne zakupy, to wezmę to jego ulubione wino, i może jeszcze truskawki, i także je lubi, i pasują do wina...
Musiałem jednak skupić się trochę na tym, co robię aktualnie, nie chciałbym zawieść oczekiwań mojego męża. Napełniłem więc balię gorącą wodą, dodałem do niej różnie pachnących olejków oraz zapaliłem kilka świec, coby po ciemku nie siedział i dopiero wtedy po niego poszedłem.
Nie zostawiłem go jednak samego. Najpierw rzecz jasna pomogłem mu zdjąć ubrania, a następnie pomogłem w umyciu włosów oraz po prostu kąpieli, robiąc mu taki mały masaż, w końcu bardzo mi zależało na tym, by czuł się jak najlepiej. Był to także taki mały rewanż w zamian za ten ostatni masaż, który mi wykonał. Może nie byłem tak dobry jak on, ale chyba nie było źle, skoro nie narzekał. Chociaż, czy mój aniołek kiedykolwiek na coś narzekał...? Chyba nie, ale nie wiem, czy to dlatego, że robię wszystko dobrze, czy dlatego, że nie chce mi sprawić przykrości. Jak nadzieję, że to nie to drugie, wolałbym, aby mówił mi, co robię źle, abym mógł się poprawiać, na tym to przecież polega.
– Nie położysz się ze mną? – zapytał, kiedy ja skierowałem się w stronę drzwi, a on do łóżka.
– Momencik, upewnię się, czy wszystko u dzieci w porządku i zaraz wrócę – odpowiedziałem, uśmiechając się delikatnie i wyszedłem z pokoju.
Z Misaki nie było żadnego problemu, dziewczynka zasnęła od razu po bajce, dlatego jedynie zgasiłem świeczkę palącą się na jej stoliku. U Emmy i Yuki'ego także było spokojnie, tylko z tą różnicą, że kiedy ostatnio do nich zaglądałem, spali plecami do siebie, a teraz dziewczynka się do niego przytulała. Cóż, w przypadku moim i Mikiego było trochę odwrotnie, bo to ja na początku tuliłem się do niego przez sen, podświadomie bardzo potrzebując jego bliskości. Teraz jest różnie, albo to ja się do niego przytulam, albo on do mnie, albo po prostu nawzajem wtulamy się w nasze ciała... I swoją drogą, będę musiał chyba niedługo zacząć męską rozmowę z Yukim, bo z tego co widzę, to nie będzie jedynie przyjaźń. I kolejna stresującą rodzicielska rozmowa, nie wiem, czy jej podołam, ale muszę wyjaśnić mu pewne rzeczy, by przypadkiem nie skrzywdził osoby, którą kocha. Ja nigdy takiej rozmowy nie miałem, wszystkiego musiałem uczyć się na własnych błędach, ale on nie ma po co przez to przechodzić.
Kiedy wróciłem do naszej sypialni, mój ukochany mąż spał, padnięty dzisiejszym dniem. Zgasiłem świeczki i ostrożnie się do niego przytuliłem, wtulając nos w jego cudownie pachnące i jeszcze lekko wilgotne włosy. Jutro wstanę wcześniej i zrobię mu śniadanie do łóżka. Wiem, że nie musi jeść, ale śniadanie do łóżka zawsze lubił, a ja bardzo chciałem mu się odwdzięczyć za te wszystkie dni, podczas których był postawiony sam z dziećmi. Jutrzejsze śniadanie będzie dopiero początkiem.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz