niedziela, 11 września 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Nie za bardzo rozumiałem, o co Mikleo znów się obraził. Powiedziałem coś nie tak? Przecież byłem miły, powiedziałem, że fryzura mi się podoba, no bo mi się podobała, tylko moja twarz jakaś nie taka była. To pewnie przez to, że pozbyłem się całkowicie brody, zapomniałem, jaki mam kształt i rysy twarzy. Nawet Misaki mówiła mi, że wyglądam inaczej. Dobrze, że nie powiedziała, że tatuś wcześniej wyglądał lepiej, bo wtedy już miałbym małą załamkę. 
– Tylko jedno, żebyś usiadł, bo obiad prawie skończyłem robić, tylko ziemniaki muszą się dogotować – powiedziałem, uśmiechając się do niego delikatnie. Nie chciałem, by się na mnie gniewał, zwłaszcza, że nie zrobiłem niczego złego. 
Mikleo odwrócił się w moją stronę, posłał mi krótkie spojrzenie, i poszedł do salonu, do naszych dzieci. Rany, naprawdę jest na mnie zły? O to, że nie powiedziałem mu, że uwielbiam siebie w tej fryzurze? Przecież dobrze wie, że nigdy nie będę postrzegał siebie w taki sam sposób, jaki on postrzega mnie. Wydaje mi się, że to chyba mój taki mały sukces, że myślę o sobie troszkę pozytywnie. Zna mnie lepiej, niż ja siebie, więc chyba powinien to przewidzieć. 
Jako, że Miki poszedł do dzieci, strasznie na mnie fochnięty, ja na spokojnie dokończyłem obiad. Muszę zrobić coś, co sprawi, że się na mnie odobrazi, tylko co? Jak teraz powiem, że mi się bardzo podoba jego fryzura, to raczej nie zadziała. To, że obiad zrobiłem, też nie zadziałało, podobnie jak to, że oczywiście po nim posprzątam. Nakładając obiad zacząłem się zastanawiać nad tym problemem bardziej. Muszę odpowiedzieć na bardzo proste pytanie, a mianowicie, co takiego wywołuje uśmiech na twarzy mojego męża? Seks i różne pieszczoty intymne, to na pewno. Śniadanie do łóżka, to też uwielbiał. No i oczywiście woda, woda była podstawą. Jeżeli połączę te wszystkie rzeczy w jedno... Balia, gorąca woda, schłodzone wino i mały masaż. Mam nadzieję, po czymś takim nie będzie się na mnie gniewał. 
Przez resztę dnia Miki starał się do mnie nie odzywać. Jak o coś się go pytałem, odpowiadał mi jednym słowem, coś tam mruczał i nawet na mnie nie patrzał. Jeszcze nie widziałem, aby aż tak bardzo się na mnie obraził, a przecież była to tylko głupia fryzura. Mieliśmy już w swoim całkiem długim małżeństwie kilka kłótni, jedne były bardzo poważne, inne raczej tak niezbyt, ale o taką głupotę jeszcze nie. Ale były też tego dobre strony, Miki zajmował się dziećmi, a ja mogłem posprzątać resztę pomieszczeń, których wcześniej nie zdążyłem posprzątać. 
Musiałem na moment odwrócić uwagę Mikleo, dlatego poprosiłem moją kochaną córeczkę, by trochę zajęła mu czasu. Moja księżniczka, dobrze, że na nią mogę liczyć. Po cichu przyniosłem z dołu wino, a później zacząłem szybko przygotowywać mu tę kąpiel. Nie miałem za wiele czasu, Misaki nie zajmie go na jakoś bardzo długo, na dziesięć piętnaście minut, ale myślę, że się powinienem wyrobić. 
Usłyszałem, jak Miki wszedł do pokoju akurat wtedy, kiedy kończyłem zapalać ostatnią świeczkę. Zanim tam do niego wyszedłem, upewniłem się, że przygotowane jest wszystko. Balia była wypełniona gorącą wodą wraz z olejkami, wino wraz z kieliszkami stało na małym stoliku, świeczki zapalone... Teoretycznie wszystko było w porządku. Pytanie tylko, czy Mikiemu się to wszystko spodoba i mi wybaczy, czy też zdecyduje unieść się dumą i nie będzie się do mnie odzywał aż do końca tygodnia. I znowu zacząłem się stresować, tym, że mi nie wybaczy mojej głupiej głupoty. Czy ja się stresuję za dużo i do jeszcze głupotami...? Prawdopodobnie tak. Wziąłem kilka głębokich wdechów i wyszedłem z łazienki, by porozmawiać z mężem. Oby to choć tak odrobinkę poprawiło mu humor, trochę się natrudziłem i nie chciałbym, aby to się zmarnowało.

<Owieczko? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz