środa, 21 września 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Spędzenie leniwie dnia brzmiało naprawdę cudownie, zwłaszcza, że od dawna, ale tak od bardzo dawna nie mogliśmy sobie na takie coś pozwolić. W sumie, to nadal nie byłem do końca przekonany, czy możemy sobie na to pozwolić, czeka nas, albo raczej mnie trochę rzeczy do prania, w tym tą przecudowną sukienkę, którą oboje trochę pobrudziliśmy, no ale najwyżej jutro to ogarnę, to przy okazji jeszcze pościel przepiorę, bo na pewno jeszcze nie raz będziemy się kochać korzystając z tego, że jesteśmy sami w domu. Pewnie gdyby było troszkę cieplej, wziąłbym go nad jezioro, ale niestety, było za chłodno nawet dla mnie. 
- Przynieść ci coś jeszcze do łóżka? – spytałem, wiedząc, że będę musiał nie dość, że przynieść mu książkę, to jeszcze coś gorącego do picia, aby mój aniołeczek najsłodszy za bardzo nie zmarzł, już i tak jest wystarczająco zimny. Latem jest to cudowne rozwiązanie, zwłaszcza, kiedy są strasznie duże upały, ale podczas takich pór roku jak ta... no, niezbyt to było miłe, ale przynajmniej po całej nocy przytulania się rano był przyjemnie cieplutki, a to wszystko dzięki mnie. 
- Może jakieś przekąski...? By tak do obiadu nie musieć po nic wstawać – powiedział odrobinkę rozmarzonym głosem. Cóż, moja Owieczka przemówiła, a ja jestem tu po to, by jej służyć. 
- Książka, gorące picia, przekąski... coś jeszcze? – dopytałem, chcąc jak najlepiej spełnić jego prośby. 
- Tak, żebyś jak najszybciej do mnie wrócił – na te słowa uśmiechnąłem się do niego szeroko. 
- Postaram się jak najszybciej wszystko załatwić – odparłem, całując go w policzek i zbierając się z łóżka. Nie dość, że musiałem to wszystko jeszcze przygotować, to jeszcze wypadałoby pozmywać po tym sytym śniadaniu. 
Mimo wszystko nie spieszyłem się za bardzo, nie chcąc niczego przypadkiem popsuć. W pośpiechu łatwo stłuc jakiś talerz czy się poparzyć, a tego Mikleo raczej by nie chciał. Dlatego więc w spokoju pozmywałem, przygotowałem nam różnorakie przekąski do łóżka, jak między innymi ciasteczka czy truskawki w czekoladzie, potem zabrałem się za gorące napoje, a jak wracałem do pokoju, wziąłem pod pachę jeszcze książkę, którą zaraz będę mu czytać. Miałem dosłownie wszystko, czego chciał mój mąż, a nawet jeszcze więcej, bo wraz za mną podążyła Coco. Zapowiadał się prawie idealny dzień, mógłbym jeszcze rozpalić w kominku, jeżeli mój mąż nadal byłby zmarznięty. 
- Proszę, Owieczko, spełniłem twoje oczekiwania? – spytałem, stawiając tackę z pysznościami na stoliku z jego strony. Zauważyłem, że zdążył na swoje ciało założyć koszulę, co nie do końca mi się podobało. Zdecydowanie lepiej wyglądał bez niczego na sobie, no ale jakoś to przeboleję. 
- Aż za bardzo, aż mi głupio, że nic nie robię – powiedział lekko zakłopotany, poprawiając się na łóżku i zaczynając głaskać Coco, która wskoczyła do niego na łóżka. 
- Nie przesadzaj, po prostu lubię cię rozpieszczać, zasługujesz na to – odparłem, nachylając się nad nim i całując go w czółko. 
- Chyba na to nie zasługuję – dalej nie do końca był przekonany i jakiś taki lekko markotny, czego nie rozumiałem. Robiłem dla niego wszystko, co tylko chciał, powinien być przeszczęśliwy, nie ponury. 
- Oczywiście, że zasługujesz. Nadal przy mnie jesteś, a to wielkie osiągnięcie, nie każdy wytrzymałby tyle z kimś takim jak ja – wyjaśniłem, także wchodząc pod koc, ponieważ już powoli robiło mi się chłodno. Zaraz także wziąłem do rąk książkę, którą Mikleo chciał, abym mu przeczytał. Znaczy, nie wiem, czy tą konkretną, no ale jak będzie coś nie tak, to mi powie, a ja przyniosę mu inną. W końcu właśnie tego chciałem, rozpieszczać go, jak tylko mogłem, a na to nie zawsze miałem czas. Teraz jest idealny czas na to, by to wszystko nadrobić i jeszcze odrobinkę go dopieścić. Jeszcze zastanawiałem się, czy może nie powinienem nam przynieść wina zamiast gorącej czekolady, no ale tak pić od samego ranka to nie wypada. Do obiadu nam naleję, myślę, że Mikiemu się taka opcja bardzo spodoba.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz