Zastanowiłem się kilka chwil nad pytaniem mojego męża, uśmiechając się nagle z błyskiem w oczach.
- Chciałbym czekoladę albo jakiś krem czekoladowy i może jakieś brzoskwinki tak brzoskwinki - Wyznałem, już ciesząc się na samo wspomnienie o słodkiej czekoladzie lub owocach, na które miałem straszliwą ochotę. To zabawne nie byłem w ciąży, a mimo to miałem swoje smaczki.
- Dobrze moje słoneczko - Ucałował mnie w czoło, kręcąc się jeszcze chwilę w kuchni, dając małemu owsiankę, którą radośnie zaczął jeść, rozrzucając ją na każdą możliwą stronę, jedząc tyle, ile tylko był w stanie, łyżką dokarmiając i mnie. I jak miałem mu odmówić, najem się zamiast niego, a to chyba nie tak miało wyglądać.
- Brudasek mój malutki - Rozczulony jego słodkim zachowaniem biorąc go na ręce, aby umyć go i przestać.
- Będę już wychodzić, dasz sobie radę? - Odezwał się mój mąż, stając w drzwi łazienki, zerkając to na mnie to na synka.
- Oczywiście, że tak już nie raz byłem z nimi sam. Idź i niczym się nie przejmuj - Odwróciłem się do męża, uśmiechając przy tym ciepło.
- W porządku, będę później - Odwrócił mój uśmiech, opuszczając łazienkę, a następnie dom co mogłem wywnioskować po dźwięku zamykanych drzwi z domu.
I tak o to zostałem z dziećmi sam, spokojnie zająłem się synkiem, nim położyłem go spokojnie spać, skupiając całą swoją uwagę na córce, pomagając jej wybrać ubrania na wyjście do cioci, sprawdzając przy okazji pokój, przypominając jej o tym, że tatuś sprawdzi, gdy tylko wróci do domu.
Nim Sorey wrócił, Misaki wysprzątała porządnie cały pokój, wybierając różową sukienkę, w której wyglądała jak księżniczka moja mała perełka.
- Tatusiu, tatusiu jak wyglądam? - Misaki z ubraną na sobie sukienką zbiegła na dół do kuchni stając przed swoim ukochanym tatusiem.
- Onieśmielająco - Sorey z uśmiechem na ustach wziął małą na ręce, całując ją w policzek. - Jestem pewien, że wszystkich tam oczarujesz - Dodał, zawstydzając naszą małą kruszynkę.
- Nie prawda - Zawstydzona schowała twarz w ramionach taty, najwidoczniej tam czując się po prostu najpewniej. To akurat może mieć po mnie, w końcu i ja od zawsze lubiłem chować się w ramionach kiedyś przyjaciela teraz męża, czując się bezpiecznie, gdy mnie przytulał do siebie.
Sorey jeszcze chwilę rozmawiał z małą, nim odstawił ją na ziemi, pozwalając jej wrócić do pokoju, gdzie na pewno chciała się przebrać i pobawić nową zabawką od taty, on to zawsze musi ją rozpieszczać.
- Ty również wyglądasz zniewalająco w sukienkach - Zwrócił się do mnie, tak jakbym nie wiem, miał być zazdrosny o córkę? A jest o co? W końcu doskonale wie, jak go kręcę w sukienkach, nie musi mi tego mówić.
- Wiem o tym, w innym wypadku nie pragnąłbyś mnie w nich widzieć - Odezwałem się, pomagając mu, wypakowywać produkty znajdujące się w torbach drażniąc się z nim na każdy możliwy sposób, świetnie się przy tym bawiąc.
- Oboje wiemy, że w drażnieniu się z tobą jestem lepszy - Mówiłem dumny, otwierając krem czekoladowy znajdujące się nim za pomocą łyżeczki.
- A co jeśli daje ci fory? - No i teraz zbił mnie z tropu, naprawdę robiłby tak? Nie to nie w jego stylu.
- Oboje dobrze wiemy, że byś mi ich nie dał - Wyszeptałem gdy podszedłem bliżej, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, niby to przypadkiem ocierając się o jego przyrodzenie, robiąc mu na złość. - A teraz powiedz mi jeszcze raz, że dajesz mi fory - Z zadziornym uśmiechem patrzyłem na jego twarz, czując czystą satysfakcję, z tego, jak na mnie patrzy, może I zawsze będzie nade mną dominował fizycznie, ale to zawsze ja sprytem będę w stanie go przechytrzyć.
<Pasterzyku? ❤>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz