piątek, 9 września 2022

Od Mikleo CD Soreya

 Martwiłem się o Emmę, tak jakby była członkiem naszej rodziny, bo w jakimś stopniu nim była, dla naszego syna to bardzo szczególna osoba dlatego i dla nas już taką się stała, biedna dziewczynka oby nasz pań wynagrodził jej kiedyś ten ciężko krzyż niesiony przez życie.
- Misaki, chodź do mamy skarbie, pomożesz mi przygotować obiad? - Chciałem ją czymś zająć, dlatego zaproponowałem jej, aby mi pomogła w kuchni. Wiedząc, że to lubi.
- Tak mamo - Uśmiechem na twarzy przybiegła do mnie, wchodząc na krzesełko, aby sięgając blatu.
- A ja mama? - W tym samym momencie podszedł Merlin, chwytając mnie za nogawkę od spodni.
- Ty też mój synu możesz pomóc - Zgodziłem się, dając im jakieś proste zadania, pilnując przy tym, aby nic sobie nie zrobili, widząc na ich twarzach uśmiech, którego nie mogłem dostrzec od wielu dni. Powoli znów wszystko wraca do normy, z czego bardzo się cieszę, oby tylko tak dalej i znów ich życie będzie spokojne, beztroskie i po prostu szczęśliwe.
- A co tu się dzieje? - Sorey wchodzący do kuchni, zerknął na to, co robimy, biorąc na ręce córkę, która bardzo potrzebuje atencji swojego taty.
- Robimy razem obiad. Jak się czuje Emma? Zrobić jej coś do jedzenia lub picia? - Zapytałem, zerkając na syna, bojąc się, że mógłby spaść z krzesła i coś sobie zrobić.
- Czuję się źle, ale nie ma się co dziwić w jej sytuacji każdy czół, by się źle. A jeśli chodzi o jedzenie, robię Emmie owsiankę i coś ciepłego a ty spokojnie skup się na obiedzie - Zgodziłem się na jego pomysł, skupiając się na jedzeniu i dzieciach, które wciąż chciały pomagać mi z obiadem. I tak właśnie o to wspólnymi siłami przygotowaliśmy pyszny obiad, a przynajmniej tak stwierdził mój mąż jedzący obiad z dziećmi. Jak dobrze, że doceniają moją pracę bardzo miło mi z tego powodu.
Resztę dnia upłynęło nam całkiem spokojnie, Sorey zajmował się dziećmi, gdy ja wysprzątałem całą sypialnię, zmieniłem pościel, wywietrzyłem pomieszczenie na końcu, przynosząc z mężem łóżeczko naszego syna. Nareszcie wrócimy do naszej sypialni, salon i ta kanapa nie była najwygodniejsza zdecydowanie wolę wygodne łóżko znajdujące się w sypialni.
- Padam na twarz - Westchnąłem ciężko, siadając na łóżku, mając dość już sprzątania, jak dobrze, że już to już za mną. - Odpocznij, a ja wykąpie i położę spać dzieci - Zaproponował, dostrzegając zmęczenie na mojej twarzy.
- Jeszcze nie czas na odpoczynek, zajmę się Merlinem, aby oszczędzić nam krzyku - Nie chcąc, aby chłopiec zaczął płakać, wolałem sam się nim zajść, jeszcze mam sił, aby się nim zająć, oszczędzając sobie i mężowi ból głowy.
Zmęczony po umyciu, przebraniu i położeniu spać Merlina padłem na łóżko ciężko wzdychając.
- Nie mam już siły - Westchnąłem ciężko, wpatrując się tępo w sufit.
- Jeśli jesteś zmęczony, połóż się już spać - Mój mąż, siadając obok na łóżku, nachylił się nad moją twarzą, całując moje usta.
- Nie mogę, muszę się najpierw umyć, jestem spocony i chyba śmierdzę - Westchnąłem ciężko, rozciągając się leniwie. - Przygotowałbyś mi kąpieli? Proszę - Poprosiłem, ładnie się uśmiechając, do swojego męża nie mając siły nawet samemu przygotować sobie gorącej relaksacyjnej kąpieli..

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz