Mocno zaspany i zdecydowanie nie do życia rozejrzałem się wokół, będąc zdecydowanie nie do życia. Co się stało? I czemu jest tak jasno? To są jakieś omamy od gorączki? Przecież przed chwilą było ciemno, paliła się świeczka na naszej szafce nocnej, no a teraz się nie pali... spojrzałem niemrawo na Mikleo, czując okropne zimno, i to na tyle intensywne, że mimowolnie moje ciało zaczynało drżeć. I coś zdecydowanie było nie tak z moim widzeniem, miałem wrażenie, że pokój tak lekko wiruje.
- Co się dzieje? – spytałem mocno ochrypłym głosem, ciężko oddychając. Czy on coś do mnie mówił? Musiał, bo przecież jakoś się obudziłem.
- Przyniosłem ci owsiankę i zioła. Z sokiem, oczywiście – głos Mikleo docierał do mnie, jakby stał bardzo daleko ode mnie, a przecież był tuż obok. Zdecydowanie jest gorzej niż jeszcze wczoraj, mięśnie i głowa bolały mnie niemiłosiernie, i w dodatku absolutnie nie miałem ochoty na żadne jedzenie i picie. Dopiero teraz dotarł do mnie zapach owsianki i nie czułem się za dobrze. Miałem wrażenie, że zaraz zwymiotuję, a przecież nie mam czym, od wczorajszego dnia zjadłem jedynie śniadanie i obiad, ale to już na pewno zdążyło się przetrawić.
- Nie jestem głodny – wymamrotałem, kręcąc głową, naprawdę nie mając ochoty na nic innego poza snem. Nawet nie do końca wiedziałem, co się dzieje wokół mnie, jedyne, czego byłem pewien, to tego, że czułem się okropnie.
- Zjedz chociaż troszkę. I wypij zioła. Twoja skóra aż parzy – powiedział zmartwiony, kładąc swoją cudownie chłodną dłoń na moim czole. Niby mi zimno było, a chłód sprawiał mi ulgę, zabawne to trochę, przynajmniej mnie to bawiło. – Zrobię ci później letnią kąpiel, by zbić ci trochę gorączkę.
- Naprawdę nie chcę jeść – nie mając ani ochoty jeść, ani siły na to, by trzymać miskę i łyżeczkę.
- Musisz zjeść, by odzyskać siły, tak odrobinkę. Pomogę ci – dalej upierał się przy swoim, biorąc do rąk miskę z owsianką. Na szczęście nie było jej dużo, ale i tak wątpiłem, że uda mi się to zjeść. Chociaż, zjeść jeszcze zjem, ale że utrzymam to w żołądku, to już zupełnie inna sprawa.
Samo jedzenie nie dość, że zajęło nam bardzo dużo czasu, to jeszcze bardzo mnie wymęczyło. By już mieć wszystko z głowy, wypiłem duszkiem zioła, które także podał mi mąż, ale później musiałem sobie zrobić krótką przerwę, by przypadkiem niczego nie zwrócić. Kiedy ostatnio byłem chory, nie czułem się aż tak źle, co prawda teraz mogłem normalnie oddychać, bo nie miałem kataru, ale z drugiej strony nie miałem aż tak wysokiej gorączki. I nudności.
Po krótkim odpoczynku Mikleo zaprowadził mnie do łazienki i pomógł się obmyć w letniej wodzie, chociaż dla mnie była ona lodowata, a potem pomógł się ubrać w nowe, czyste ubrania i zaprowadził z powrotem do sypialni. Nie zrobiłem wiele, a już miałem serdecznie wszystkiego dosyć. Chociaż po tej kąpieli muszę przyznać, czułem się już odrobinkę lepiej, gorączka chyba już mi troszkę przeszła.
- Jak się czuje reszta? – spytałem, opatulając się uważnie kołdrą. Chciałem spać, owszem, ale nie mogłem, musiałem szybko się ogarnąć i iść do tej nauczycielki, a jeżeli nie pójdę ja, to będę musiał zająć się Merlinem, więc tak czy siak, muszę się ogarnąć.
- Wszyscy są chorzy poza mną i Yukim, więc ten medyk miał trochę racji – powiedział, zerkając do naszego synka, ale on spokojnie spał. Taki to miał dobrze, też bym z chęcią poszedł spać.
- Więc kto idzie porozmawiać z nauczycielką? – wzrok Mikleo sprawił, że miałem ochotę się gdzieś schować, tak krytyczne spojrzenie mi posłał. Miałem wrażenie, że zrobiłem coś bardzo złego i głupiego jednocześnie. – No co? – bąknąłem, opatulając się troszkę mocniej kocem.
- Ty na pewno nie, bo ledwo się trzymasz na nogach, a ja muszę ogarnąć cały dom – odpowiedział, siadając obok mnie na materacu. – Poczujesz się troszkę lepiej i ja pójdę na tę rozmowę. A teraz masz wypoczywać i się mnie słuchać – dodał, uśmiechając się do mnie delikatnie.
- Już teraz czuję się lepiej, mogę zająć się dziećmi – odpowiedziałem cicho, mówiąc prawdę. Jeszcze bolał mnie trochę brzuch i czułem lekkie nudności, ale w porównaniu z tym, jak czułem się zaraz po przebudzeniu, to różnica jest ogromna. Trochę teraz odpocznę i mogę zacząć działać, nie mogę w końcu zostawić Mikleo samego z tym wszystkim.
<Aniele? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz