Moje podejrzenia stały się prawdą, no ale w sumie nie trudno było się domyśleć. Miki podejrzewał to już wcześniej, kiedy jeszcze byli dziećmi, tylko ja uparcie twierdziłem, że to może być przyjaźń. Cóż, jednak wyszło na jego, ale zawsze warto mieć jakąś tę nadzieję.
– Skoro z nim rozmawiałeś, to po co ma rozmawiać ze mną? Na pewno dałeś mu jakąś dobrą radę – odpowiedziałem, mając nadzieję, że uniknę tej trudnej dla mnie rozmowy. Co, jeżeli spyta się, jak to było ze mną i Mikim? I, co gorsza, co ja mu wtedy odpowiem? Że byłem słaby, stałem się zły i ten zły przejął pałeczkę? Jak chodzi o miłość, to ja nie jestem najlepszym przykładem. I tak czeka mnie jeszcze jedna, trudna rozmowa, nie potrzebuję kolejnej, zwłaszcza, że nie jestem w tym najlepszy.
– Ponieważ jesteś jego ojcem i autorytetem, więc na pewno będzie chciał poznać twoje zdanie. I może poczekaj, aż sam się do ciebie zgłosi, ponieważ prosił mnie, bym ci nic takiego nie mówił – na jego słowa westchnąłem cicho. Oczywiście, że nie, i później dowiaduję się ostatni, bo wszyscy mają przede mną tajemnice..
– Nie nadaję się do takich rozmów, a ty dobrze o tym wiesz. Jeszcze doradzę mu coś złego, albo głupiego i tyle by było z tego – bąknąłem, jakoś nie do końca przekonany.
– Więc powiedz mi, co byś powiedział jemu, a ja ci powiem, czy to jest złe i głupie – poprosił, kładąc swoje dłonie na obu policzkach.
– Żeby się przyznał, bo ukrywanie czegoś takiego nie ma sensu. I żeby zawsze szanował jej zdanie. I... i w sumie nie wiem, co jeszcze, nie jestem najlepszy w jakichkolwiek rad, a do dopiero już dobrych rad. Poza tym, to są oczywiste oczywistości, nikt nie chciałby słyszeć coś, co już wie – bąknąłem, rozglądając się na boki, czując się niezmiernie głupio. Powiedziałbym, że nie nadaję się na ojca, ale na takie rzeczy już chyba za późno.
– Dla ciebie to może być oczywista oczywistość, ale dla niego już niekoniecznie – odpowiedział Mikleo, gładząc mój zarośnięty policzek. Że go te włoski nie drażnią i nie ranią jego delikatnej skóry, to ja trochę w szoku jestem. Mnie ta broda jeszcze trochę irytuje, ale już nie tak bardzo, jak na samym początku, nadal jednak nie za bardzo wiedziałem, co Mikiemu się w niej tak podoba, ale skoro tak bardzo mu się podoba, no to ją ma. W innym przypadku jeszcze by mnie zostawił dla tego Phila, albo kupczyka... chociaż nie, kupczyk nie miał brody, ale nasz sąsiad a i owszem. – Nie nagadasz mu głupot, tego możesz być spokojny. W końcu zdobyłeś mnie.
– Ale jednak lepiej nie będę mu mówił, w jaki sposób mi się to udało – westchnąłem cicho, przypominając sobie tamtą sytuację, którą pamiętałem tak troszkę przez mgłę. Nie bardzo pamiętałem dni, w których to ten zły miał nade mną kontrolę, jedynie jakieś małe urywki, jak chociażby to, że ja chciałem seksu, a on nie, a i tak wziąłem to, co chciałem. Zdecydowanie nie jestem przykładem wartym naśladowania, to Miki powinien być ich autorytetem, nie ja. – Zajmiesz się na moment dziećmi? Zrobiłbym pranie – postanowiłem zmienić temat, bo nie czułem się najlepiej po tym, jak przypomniałem sobie początki naszego związku. Czasem mi się zapomina, jak okropnym człowiekiem jestem i że nie zasługuję na to całe szczególnie, jakie mnie w życiu spotkało.
– Niepotrzebnie, już dzisiaj dużo... – zaczął, ale nie pozwoliłem mu dokończyć, łącząc nasze usta w szybkim pocałunku.
– No to jesteśmy umówieni, ja zrobię pranie, ty przypilnujesz dzieci – wyszczerzyłem się do niego głupkowato nie chcąc, by przypadkiem dostrzegł moje małe przybicie związane ze wspominkami. Nie chciałem, żeby się o mnie martwił, przejdzie mi, tylko muszę zająć myśli i ciało czymś innym, czymś czego bardzo nie lubię, czyli praniem. Tylko później znów będę musiał go poprosić o wysuszenie prania, bo w nocy ich raczej nie powieszę, by wyschły, ale to taki drobny szczegół.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz