Bez gadania zająłem się naszym synkiem, któremu próbowałem wyjaśnić, że nie może tak brać wszystkiego, na co ma ochotę, a jeśli tego nie dostanie, zaczyna płakać. Ja wiem, że to mały chłopiec i jeszcze nie wiele rozumie, jednak zawsze warto próbować, to w końcu nie zaszkodzi.
Wzdychając ciężko, bo jak podejrzewałem każda moja próba wytłumaczenia dzieci, że to, co robimy, jest złe, zakończyła się fiaskiem.
Nie miałem już siły do swojego syna, dla tego odpuściłem sobie dalsze tłumaczenie, wycierając jego buzię z płaczu, podając zabawki, którymi zaczął się bawić, pozwalając mi na chwilę wejść do kuchni.
- Co robisz? - Z ciekawości podszedłem do męża, zerkając na blat z przygotowanymi produktami.
- Obiad - Odpowiedział krótko, a ja zmarszczyłem lekko brwi.
- Obiad? Dlaczego nic nie mówisz, przecież bym ci pomógł - Zadałem to pytanie z ciekawości, po chwili dodając. - Daj mi coś, chętnie ci przy obiedzie pomogę - Dodałem, myjąc swoje ręce, aby były one czyste i gotowe do pracy.
- Dlaczego? To bardzo proste mój drogi aniołku, ty masz odpoczywać, a ja dziś zajmuje się obiadem - Stwierdził, nie pozwalając mi nawet nic do rąk wziąć.
- Sorey daj sobie, pomóc proszę - Przytuliłem się do jego pleców, chcąc zwrócić swoją uwagę.
- Nie ma mowy, mój aniele ty odpoczywasz, ja przygotowuje posiłek, taka była umowa - Słowa które usłyszałem, lekko mnie zaskoczyły, jaką umowę? Czy my się na coś umawialiśmy? Kurcze nic takiego nie pamiętam.
- Nic a nic takiego nie ustalaliśmy - Zauważyłem, odwracając go w swoją stronę.
- Nie? A jesteś tego pewien? - Po tych słowach zmarszczyłem brwi, a co jeśli coś takiego mówił, a ja o tym nie pamiętam? Może mówił, a ja zapomniałem z powodu przemęczenia, tak też się mogło zdarzyć.
- Nie jestem przekonany - Przyznałem zgodnie z prawdą.
- No właśnie, dla tego idź odpocznij, a ja się wszystkim zajmę - Ucałował mnie w czoło, odwracając w przeciwną do siebie stronę, klepiąc mnie w tyłek, czym lekko mnie rozbawił, no dobrze pójdę i zajmę się dziećmi, niech robi obiad, jeśli bardzo tego potrzebuje.
Nie mówiąc już nic z rozbawieniem na twarzy, znalazłem się w salonie, gdzie zająłem się Merlinem i Misaki. Mała chciała ze mną rysować, a Merlin chciał patrzeć, klaszcząc w swoje rączki.
I tak o to spokojnie mijał nam czas, mój mąż przygotował pyszny obiad, pomył po nim, nareszcie mając czas na odpoczynek po obiedzie i sprzątaniu.
Zadowolony wtuliłem się w ciało męża, relaksując się przy jego boku, nim mój syn przyszedł do mnie, chcąc porozmawiać. Zaskoczony zostawiłem dzieciaki z mężem, wychodząc z chłopcem na taras.
Tam chłopiec wyznał mi, że zakochał się w Emmie i nie wyobraża sobie życia bez niej, a to oznaczać może, że nasz syn powinien porozmawiać z tatą, ja swoje powiedziałem, jednak uważam, że rozmowa z tatą też się mu przyda, w końce najwyższą pora coś z tym zrobić, aby dzieci nie zrobiły czegoś, czego później bardzo pożałują.
Cieszyłem się z uczuć mojego syna, dla tego doradziłem mu, aby ich nie ukrywał przed nikim, ciesząc się swoim szczęściem, tak długo, jak się tylko da.
Chłopiec odczuł ulgę, dziękując mi za rozmowę, uciekając do swojego pokoju i przyjaciółki, pozwalając mi powrócić do męża.
- Co się stało? O czym chciał z tobą rozmawiać? - Zapytał, pozwalając mi przytulić się do siebie.
- Yuki wyznał mi szczerze, że kocha się w Emmie, rozmawiałem z nim na ten temat, ale myślę, że rozmowa z tobą również mu się przyda - Odezwałem się, wyznając mężowi mały sekrecik naszego dojrzewającego syna...
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz