Nie byłem przekonany czy aby na pewno to dobry pomysł, kiedy oddam mu kontrolę, nie będę wiedział, co robi, a co jeśli skrzywdzi któregoś z członków rodziny? Tego najbardziej się obawiałem.
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł co jeśli zrobi komuś krzywdę? - Niepewnie spojrzałem na męża, nie chcąc, aby tym razem moimi rękami skrzywdził i członków mojej rodziny tego mogę już w ogóle nie znieść.
- Nie skrzywdzi, nie bój się, nie pozwolę mu nic złego zrobić ani sobie, ani dzieciom - Zapewnił mnie, uśmiechając się do mnie ciepło i pewnie, gdybym nie czuł się jak potwór, również odwzajemniłbym jego uśmiech.
- W porządku, ale nie tu, najbezpieczniej będzie w kuchni z dala od dzieci - Poprosiłem, kładąc moje małe słoneczko do łóżeczka, narywając go kołderką, nim wyszedłem cichutko z pokoju, zerkając na męża, który szedł spokojnie za mną prosto do kuchni.
Zasiadając spokojnie na krześle, naprzeciwko męża wziąłem dwa głębokie wdechy, zastanawiając się nad tym, czy aby na pewno powinienem uwalniać demona, on jest nieprzewidywalny i podły..
- Miki spokojnie, niczym się nie przejmuj, cały czas będę przy tobie - Szepnął, chwytając moją dłoń. Co więc miałem uczynić? Musiałem mu zaufać oddając kontrole nad swoim ciałem demonowi, w tym momencie tracąc kontrole i świadomość nad tym, co się wokół mnie dzieje.
Znudzony otworzyłem swoje oczy, wpatrując się w twarz tego głupiego człowieka, po co Mikleo oddam mi kontrole nad jego ciałem? Czyżby głupszy chciał ze mną gadać? O rany co za głupi żart oby mnie tylko nie zanudzał, bo chyba tu zasnę, słuchając jego bezsensownej paplaniny.
- No proszę, ten głupszy teraz chce tracić mój czas - Ziewnąłem, znudzony patrząc na twarz mężczyzny, oj, jaki on nie był zadowolony z powodu mojej obecności i słów, które do niego kieruje. No jak mi nie przykro sam chciał ze mną gadać, niech teraz nie narzeka.
- Bardzo cię proszę, nie wyprowadzaj mnie z równowagi i gadaj - Warknął, myśląc, chyba że tym sposobem mnie wystraszy, ach jak strasznie się boję, trzęsę się ze strachu taki z niego zły człowiek, że nie wiem, czy jąkać przypadkiem się nie zacznę z powodu jego złości.
- Uuu, ale się boje powtórz, bo chyba nie doszły do mnie słowa, które przed chwilą wypowiedziałeś - Zadrwiłem, wygodniej rozsiadając się na krześle, zaczynając w palcach bawić się długimi czarnymi włosami, właśnie włosy jak dla mnie są za długie, zdecydowanie powinny zostać ścięte, no właśnie ścięte to dopiero wkurzyłoby tego głupiego człowieka, ale będę miał z niego ubaw.
- Nie strugaj głupka, co zrobiłeś tej kobicie? - Zacisnął dłonie w pięści, patrząc na mnie groźnie i pomyśleć, że on nada myśli, że to coś pomoże.
- Ja? Przecież jestem takim słodkim i kochanym aniołem nie skrzywdził bym nikogo - Zadrwiłem, wstając z krzesła, mając już dość siedzenia na tyłku, nudziłem się, skoro miałem już kontrole nad jego ciałem mogłem troszczę nabroić.
- Siadaj i nigdzie się nie ruszaj - Od razu wstał z krzesła, mimo wszystko nie podchodząc do mnie, no ja myślę jedną ręką mógłbym go połamać.
Westchnąłem ciężko, zerkając na tego nudnego człowieka, ziewając przy tym, bawiąc się w ręce nożyczkami, które zdążyłem złapać w dłonie, chcąc zrobić troszeczkę na złość temu durnemu człowiekowi, bez ostrzeżenia podcinając kilka centymetrów włosów znajdujących się z przodu, którymi się bawiłem.
- Co ty robisz przestań - Wyszarpał mi z dłoni nożyczki, chwytając mnie za koszulę.
- Wyluzuj się staruszku, bo jeszcze ci serce stanie, a wtedy twój aniołem naprawdę może tego nie przeżyć - Zadrwiłem, patrząc na jego twarz z rozbawieniem, ach jak cudownie jest tak po prostu nabijać się z tego durnego człowieka nieradzącego sobie w życiu i, że niby to cos chce zmusić mnie do mówienia? Chyba sobie żart robi, nic mu nie powiem i tak za głupi na to jest, aby cokolwiek zrozumieć..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz