sobota, 24 września 2022

Od Mikleo CD Soreya

Na dźwięk jego pytania brzmiącego jak zarzut pokręciłem energicznie głową, nie to mając na myśli, chyba źle wybrzmiało to, co chciałem, aby go chwaliło lub to on za dużo sobie dopowiedział.
- Nie kochanie broń boże, miałem raczej na myśli, że wyglądasz obłędnie, biała koszula naprawdę ci pasuje, goście będą zachwyceni twoim wyglądem - Wyjaśniłem, podchodząc bliżej, dłońmi wygładzając materiał koszuli.
- Nie mają być zachwyceni mną a naszą córką - Stwierdził, jak zwykle siebie stawiając na samym końcu, no i co ja z nim mam?
- Oboje macie urodziny, oboje urodziliście się tego samego dnia, dałbyś spokój, ciesząc się swoim świętem - Poprosiłem, naprawdę chcąc, aby dziś i on był szczęśliwy.
- No dobrze - Widać było, że dla świętego spokoju mi odpuścił, ale odpuścił i tylko to miało dla mnie znaczenie. - Mógłbyś wyruszyć mojej włosy? Powinienem iść na zakup i odebrać tort - Nie mogłem mu odmówić, dla tego szybko uporałem się z jego włosami.
- Idź na zakupy teraz, lepiej, abyś już wrócił, gdy mała się już obudzi - Troszeczkę go pośpieszyłem, nie chcąc, aby nasza księżniczka nie musiała zbyt długo czekać na swojego ukochanego tatusia.
- Już idę, będę najszybciej jak się tylko da - Obiecał, całując mnie w policzek, wychodząc z domu i tak o to zostałem w nim sam ze śpiącymi dziećmi.
Tak więc spokojnie przygotowywałem wszystko do urodzin moich ukochanych członków rodziny. Mój mąż na szczecie zdążył, nim naszą córką się obudziła, a my mogliśmy złożyć jej życzenia, gdy tylko pojawiła się w kuchni, wręczając jej prezent, małą śliczną sukienkę wraz z bucikami i słodką opaskę wszystko koloru czystej bieli, w której tak jak mój mąż wyglądał przystojnie, tak ona wyglądała ślicznie.
Goście zjawili się punktualnie obdarowywując prezentami i solenizantkę i solenizanta. Mój mąż oczywiście nie chciał, aby skupiano się na nim, bo to przecież Misaki ma urodziny, ja po prostu z nim nie mogę, mówisz jak do ściany a ona nic.
Na szczęście goście zignorowali jego prośbę, świętując ich wspólne urodziny, z czego i ja bardzo się cieszyłem, to był bardzo ważny dzień i dla nich i dla mnie a wszystko to dlatego, że mogłem zobaczyć radość moich bliskich.
Goście przebywali z nami do późnego wieczora, dzieciaki dawno już spały a dorośli zaczęli troszeczkę sobie pić, Zaveid przyniósł ze sobą alkohol, którym zaczął częstować naszego solenizanta, który mimo odmowy został zmuszony do wypicia i tak o to Zaveid, Edna upili się a mój mąż i Alisha pijąca z nim cóż byli mocno wstawieni w tym towarzystwie tylko ja i Lailah byliśmy trzeźwi.
Rozbawiony podziękowałem wszystkim gościom, którzy zebrali się późnym wieczorem, pozostawiając mi na głowie męża.
- Wiesz, że cię kocham? - Spytał, z jakiegoś powodu bardzo rozbawiony.
- Wiem kochanie, ja ciebie też a teraz chodź, pójdziemy już spać - Poprosiłem, chwytając jego dłoń.
- Nie chce spać - Odpowiedział, opierając się mi.
- Więc co byś chciał? - Zapytałem, odwracając głowę w jego stronę.
- Chciałbym ciebie - Wyszeptał, całując moje usta, uśmiechając się przy tym zadziornie.
- Oczywiście, chodź zaraz dostaniesz - Pociągnąłem go w końcu do sypialni, kładąc do łóżka, nie musząc zbyt długo się nim zajmować, aby mi odpłynął, alkohol zrobił swoje, a on śpi jak zabity.
- Mój kochany głuptasek - Wyszeptałem, całując go w czoło, kładąc się spokojnie obok niego, wtulając się w jego ciało, to był naprawdę piękny dzień i dla mnie i dla moich solenizantów mam nadzieje również..

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz