Na dźwięk jego pytania brzmiącego jak zarzut pokręciłem energicznie głową, nie to mając na myśli, chyba źle wybrzmiało to, co chciałem, aby go chwaliło lub to on za dużo sobie dopowiedział.
- Nie kochanie broń boże, miałem raczej na myśli, że wyglądasz obłędnie, biała koszula naprawdę ci pasuje, goście będą zachwyceni twoim wyglądem - Wyjaśniłem, podchodząc bliżej, dłońmi wygładzając materiał koszuli.
- Nie mają być zachwyceni mną a naszą córką - Stwierdził, jak zwykle siebie stawiając na samym końcu, no i co ja z nim mam?
- Oboje macie urodziny, oboje urodziliście się tego samego dnia, dałbyś spokój, ciesząc się swoim świętem - Poprosiłem, naprawdę chcąc, aby dziś i on był szczęśliwy.
- No dobrze - Widać było, że dla świętego spokoju mi odpuścił, ale odpuścił i tylko to miało dla mnie znaczenie. - Mógłbyś wyruszyć mojej włosy? Powinienem iść na zakup i odebrać tort - Nie mogłem mu odmówić, dla tego szybko uporałem się z jego włosami.
- Idź na zakupy teraz, lepiej, abyś już wrócił, gdy mała się już obudzi - Troszeczkę go pośpieszyłem, nie chcąc, aby nasza księżniczka nie musiała zbyt długo czekać na swojego ukochanego tatusia.
- Już idę, będę najszybciej jak się tylko da - Obiecał, całując mnie w policzek, wychodząc z domu i tak o to zostałem w nim sam ze śpiącymi dziećmi.
Tak więc spokojnie przygotowywałem wszystko do urodzin moich ukochanych członków rodziny. Mój mąż na szczecie zdążył, nim naszą córką się obudziła, a my mogliśmy złożyć jej życzenia, gdy tylko pojawiła się w kuchni, wręczając jej prezent, małą śliczną sukienkę wraz z bucikami i słodką opaskę wszystko koloru czystej bieli, w której tak jak mój mąż wyglądał przystojnie, tak ona wyglądała ślicznie.
Goście zjawili się punktualnie obdarowywując prezentami i solenizantkę i solenizanta. Mój mąż oczywiście nie chciał, aby skupiano się na nim, bo to przecież Misaki ma urodziny, ja po prostu z nim nie mogę, mówisz jak do ściany a ona nic.
Na szczęście goście zignorowali jego prośbę, świętując ich wspólne urodziny, z czego i ja bardzo się cieszyłem, to był bardzo ważny dzień i dla nich i dla mnie a wszystko to dlatego, że mogłem zobaczyć radość moich bliskich.
Goście przebywali z nami do późnego wieczora, dzieciaki dawno już spały a dorośli zaczęli troszeczkę sobie pić, Zaveid przyniósł ze sobą alkohol, którym zaczął częstować naszego solenizanta, który mimo odmowy został zmuszony do wypicia i tak o to Zaveid, Edna upili się a mój mąż i Alisha pijąca z nim cóż byli mocno wstawieni w tym towarzystwie tylko ja i Lailah byliśmy trzeźwi.
Rozbawiony podziękowałem wszystkim gościom, którzy zebrali się późnym wieczorem, pozostawiając mi na głowie męża.
- Wiesz, że cię kocham? - Spytał, z jakiegoś powodu bardzo rozbawiony.
- Wiem kochanie, ja ciebie też a teraz chodź, pójdziemy już spać - Poprosiłem, chwytając jego dłoń.
- Nie chce spać - Odpowiedział, opierając się mi.
- Więc co byś chciał? - Zapytałem, odwracając głowę w jego stronę.
- Chciałbym ciebie - Wyszeptał, całując moje usta, uśmiechając się przy tym zadziornie.
- Oczywiście, chodź zaraz dostaniesz - Pociągnąłem go w końcu do sypialni, kładąc do łóżka, nie musząc zbyt długo się nim zajmować, aby mi odpłynął, alkohol zrobił swoje, a on śpi jak zabity.
- Mój kochany głuptasek - Wyszeptałem, całując go w czoło, kładąc się spokojnie obok niego, wtulając się w jego ciało, to był naprawdę piękny dzień i dla mnie i dla moich solenizantów mam nadzieje również..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz