Zadowolony po wczorajszych doznaniach podniosłem się do siadu zadowolony z tak przyjemnie rozpoczętego poranka.
- Jesteś kochany i nigdy mnie nie zawodzisz - Wyznałem, łącząc nasze usta w krótkim pocałunku, nim nachyliłem się po kakało, odczuwając pewien dyskomfort. Ach wczoraj trochę poszaleliśmy, ale to nic nie pierwszy nie ostatni raz.
- Wszystko w porządku? - Zmartwiony Sorey od razu na mnie spojrzał, kładąc dłoń na moich plecach.
- Oczywiście, że wszystko w porządku. Poboli i przestanie, a wczorajsze doznania były tego warte - Zapewniłem naprawdę zachwycony wczorajszą wspólną nocą. - Nie patrz tak na mnie lubię, kiedy jesteś ostry w łóżku, okazując mi swoją dominację, nie wspominając już o szarpaniu za włosy lub podgryzaniu mnie. I żeby nie było poza łóżkiem, nie jest to mile widziane - Ubiegając, jakiekolwiek docinki męża od razu wyjaśniłem, że poza łóżkiem nie jest mile widziane szarpanie za moje włosy.
- Pierwszy raz powiedziałeś mi co cię kręci w łóżku - Zauważył, zachwycony, jak gdybym powiedział coś naprawdę dla niego ważnego, a to raczej ważne nie było, a może było, sam już nie wiem.
- A ty wyglądasz, jakbyś był zachwycony - Zauważyłem, nie do końca rozumiejąc, dlaczego był aż tak tym zachwycony, czasem nie rozumiem, o co mu chodzi.
- Bo jestem zachwycony, po tylu latach nareszcie powiedziałeś mi co lubisz, gdy robię ci w łóżku - Powiedział, uśmiechając się szeroko, głaszcząc dłonią moje włosy, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Sam chciałeś, żebym mówił ci wszystko, co czuje lub chcę - Wyszeptałem, lekko zawstydzony tym, co ma w tej chwili miejsce.
Rozbawiony położył dłonie na moich policzkach, obdarowywując pocałunkami całą moją twarz tym gestem zawstydzając mnie jeszcze bardziej, już dawno chyba nie byłem aż tak zawstydzony, jak w tej chwili.
- Wiem, dla tego jestem szczęśliwy - Przyznał, głaszcząc mnie po policzku. - Słodki jesteś, gdy się rumienisz - Dodał, zawstydzając mnie jeszcze bardziej, o ile bardziej się w ogóle da.
- Nie mów tak, nie jestem słodki - Wyburczałem, zakrywając nakrywając się kołdrą, nie chcąc, aby patrzył na moją czerwoną twarz.
- Oj Miki, Miki - Śmiejąc się ze mnie pogłaskał mnie przez kołdrę, dając mi czas na uspokojenie się i powrót do jedzenia z czerwonymi od wstydu policzkami nie chcąc jeszcze przez kolejne kilka minut z nim rozmawiać, tak po prostu wstydząc się tego, co powiedziałem, niby to nic wstydliwego, ale wypowiedziane z ust anioła jest dwa razy bardziej krępujące.
- Nadal jesteś obrażony? - Spytał po śniadaniu, wchodząc pod kołdrę, przytulając się do mojego wciąż nagiego ciała, nie krępując się ani troszeczkę dotykając mnie, gdzie tylko miał na to ochotę.
- Nie jestem i nie byłem obrażony raczej zawstydzony - Przyznałem, mimowolnie przytulając się do mojego ukochanego męża.
- Nie ma co się wstydzić - Wyszeptał, całując mnie w czoło. - Jest może coś, co chciałbyś dziś zrobić bez dzieci? - Dopytał, zmieniając jednakowo temat, mocno przytulając mnie do siebie.
- Szczerze powiedziawszy, chciałbym spędzić z tobą leniwie dzień w łóżku, nie do końca mając ochotę na wychodzenie spod ciepłej kołdry, tym bardziej że robi się coraz to zimniej - Przyznałem, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Leniwy dzień podoba mi się, dawno takiego nie mieliśmy - Zauważył, nie ukrywając zadowolenia.
- Prawda, a jak zacznie ci się już nudzić, możesz mi poczytać coś o ruinach - Oczywiści mówiłem to w żartach, ni nie musi mi czytać, sam mogę sobie poczytać, co nie zmienia faktu, iż jestem skory do drażnienia się z moim ukochanym dżentelmenem, którym tak lubi by uważany.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz